Prymat biznesu (Trójmorze) nad geopolityką (Międzymorze) ma zabezpieczyć doraźne interesy ekonomiczne władz w Warszawie. Może (choć nie musi) odbyć się to kosztem zaspokojenia trosk związanych z bezpieczeństwem. Polska polityka wschodnia wypływa na nieznane wody.
Trójmorze zamiast Międzymorza
Obecne władze Polski zdają sobie sprawę ze słabości idei Międzymorza, która stała się po objęciu przez nie władzy sztandarowym hasłem polskiej polityki zagranicznej.
Zapewne z tych powodu w kręgach eksperckich zbliżonych do rządu postanowiono przebudować koncepcję Międzymorza na bardziej przystającą do naszych czasów i potrzeb państwa. Tak narodziło się hasło Trójmorza, a więc projektu już nie politycznego, ale gospodarczego, w dodatku zorientowanego na Unię Europejską. Przy jej wsparciu finansowym Europa Środkowa miała się po ćwierć wieku zacząć wyrywać z rosyjskiej strefy wpływów. Trójmorze nabrało bowiem charakteru infrastrukturalnego. Przy czym prym zaczęły w tej inicjatywie odgrywać nie kwestie dróg, czy połączeń kolejowych, ale szeroko rozumiana integracja energetyczna, skutkująca ograniczeniem wpływów gospodarczych Rosji. Jaki będzie wynik działań związanych z Trójmorzem? Czas pokaże, ale już dziś warto zwrócić uwagę na pierwsze, nieoczywiste, skutki tego projektu.
Zobacz także: Rosyjskie pieniądze za umowę gazową? Wraca sprawa kontraktu jamalskiego [KOMENTARZ]
Polsko-ukraiński klincz
Zrezygnowanie z politycznego charakteru Międzymorza na rzecz infrastrukturalnego zamysłu Trójmorza wpłynęło na Ukrainę. Kraj ten pełnił kluczową rolę w pierwszej ze wspomnianych koncepcji, natomiast w drugiej nie znaleziono dla niego miejsca. Nie sądzę by miało się to zmienić z kluczowego powodu – energetyczna kompatybilność Ukrainy z polską wizją Trójmorza (a właściwie polskim interesem narodowym) jest dyskusyjna.
Okazuje się więc, że stanowiące trzon koncepcji Trójmorza kwestie energetyczne, są raczej rozbieżne w zakresie interesów Polski i Ukrainy, mimo, że na poziomie informacyjnym przedstawia się to inaczej. Logiczną konsekwencją tej konstatacji jest niezaproszenie władz w Kijowie do partycypacji w czołowym projekcie polskiej polityki zagranicznej (a właściwie wschodniej). Może to rodzić ciekawe implikacje.
Prymat biznesu (Trójmorze) nad geopolityką (Międzymorze) ma zabezpieczyć doraźne interesy ekonomiczne władz w Warszawie. Może (choć nie musi) odbyć się to kosztem zaspokojenia trosk związanych z bezpieczeństwem. Polska polityka wschodnia wypływa na nieznane wody.
Zobacz także: Nord Stream 2 nie powstanie? 3 kluczowe przeszkody [ANALIZA]
Co dalej?
Realizacja idei Międzymorza jak zaznaczono na początku tekstu była skazana na niepowodzenie. Przekucie jej w Trójmorze wydaje się słuszne. Kontrowersyjne jest jednak zawężenie tej koncepcji do aspektu ekonomicznego. Czy to świadome działanie władz polskich zabezpieczających własne interesy (rozbieżne z ukraińskimi wbrew lansowanym w przestrzeni medialnej tezom)? A może jedynie wypadkowa nacisku Unii Europejskiej, która nie chciała drażnić Rosji kolejnym projektem geopolitycznym wymierzonym w obszary, które Moskwa uważa za własną strefę wpływów? Wszak ekspansja Partnerstwa Wschodniego zakończyła się euromajdanem, a w efekcie aneksją Krymu.
Dziś trudno jeszcze wyrokować, jakie skutki dla Polski przyniesie wyrugowanie Ukrainy z projektu Trójmorza. Czy zabezpieczając własne interesy ekonomiczne sprzedano Kijów? Nie można przecież wykluczyć, że wpływ rozbieżności polsko-ukraińskich interesów energetycznych wpłynie negatywnie na integrację Ukrainy z Unią Europejską. W efekcie skorzysta na tym Rosja utrzymując ten kraj w swojej ekonomicznej strefie wpływów. Być może w przyszłości będzie to rzutować na rozciągnięcie tej zależności w aspekcie politycznym.
A może wręcz przeciwnie – na Ukrainie będziemy mieli do czynienia ze status quo, a Warszawa wyzwoli się z paradygmatu: „należy pomagać Ukraińcom za wszelką cenę”?
Czas pokaże. To co nie ulega wątpliwości to fakt, że polska polityka wschodnia ulega przedefiniowaniu.
Zobacz także: Prawne aspekty Trójmorza
Westerplatte broniło się 7 dni, a ile walczył "ukraiński" Krym ?????________wszystko w temacie "ukrainy" i "ukraińców" ________czerń do wideł i gnoju i tak jak od wieków !!!!!!!
Projekt Trójmorza to strategia na dziesięciolecia, autor naiwnie myśli, że można go zrealizować w dwa lata.
I tak oto po bogactwa naturalne Ukrainy sięgną bardziej bezwzględni gracze. Jak na przykład ten erzac austrowęgierski inspirowany z Berlina. Prezydentem Rumunii jest Niemiec a i w Czechach jakieś misie bez przeszłości wygrały
To dobrze. bo świadczy o zastąpieniu romantyzmu przez realpolitik.
Bzdury! Ukraina nie zrobiła nic, by ułatwić budiwę Międzymorza...Jest jadowicie antypolska nie tylko w kwestiach politycznych, ale i ekonomicznych! Robi wszystko, by stosunki bilateralne były złe...Nie da się kogoś uważać za sojusznika, wbrew jego chęciom!