Reklama

Portal o energetyce

Rosja bliska przejęcia firmy generującej 6% białoruskiego eksportu

  • Fot. plut. Patryk Cieliński
    Fot. plut. Patryk Cieliński

Oferta ekskluzywnych dostaw ropy naftowej złożona przez Rosnieft władzom w Mińsku jest ściśle związana z próbami przejęcia przez Rosjan aktywów strategicznej chemicznej spółki białoruskiej generującej 6% krajowego eksportu. Jeśli plany Moskwy się powiodą to obok ukrócenia tzw. afery rozpuszczalnikowej (z tytułu tego procederu pochodziło około 30% dochodów budżetowych Białorusi) byłby to jeden z najbardziej dotkliwych nacisków gospodarczych na Aleksandra Łukaszenkę w ostatnich latach.  

 

  • 17 września pojawiły się informacje o tym, że Rosnieft jest zainteresowany aktywami giganta nawozowego Uralkalij. Przecieki pochodziły ze źródeł zbliżonych do największego akcjonariusza tej spółki- rosyjskiego biznesmena Sulejmana Karimowa. Tego samego dnia zdementował je Igor Sieczin, prezes Rosnieftu.

  • 27 września osoby bliskie negocjacjom prowadzonym rzekomo pomiędzy Karimowem a Kremlem, stwierdziły na łamach prasy, że oligarcha chciałby w zamian za oddanie udziałów w Urakalij nie tylko pieniędzy, ale także wpływów w rodzinnym Dagestanie.

  • 28 września agencja Prime zajmująca się monitoringiem rosyjskiego życia gospodarczego poinformowała, że Rosnieft jest zainteresowany udziałami w spółce Azoty Grodno.

Czy powyższe informacje coś ze sobą łączy?

Gdy w kwietniu 2005 roku powstawała Białoruska Kompania Potasowa to 98% jej udziałów kontrolowała firma Biełkalij a 2% Azoty Grodno. W listopadzie 2005 roku Uralkalij odkupił 48% udziałów od Biełkalij i 2% od Azotów Grodno- w ten sposób powstała rosyjsko- białoruska spółka kontrolująca 40% światowego rynku nawozów potasowych.

W lipcu br. Uralkalij zrezygnował z udziałów w Białoruskiej Kompanii Potasowej. W kontekście gospodarczym tłumaczono ten ruch dekoniunkturą na światowym rynku potasowym i wzrostem konkurencji pomiędzy Biełkalijem i Uralkalijem (obie firmy próbowały omijać sprzedaż przez wspólną sieć dystrybucji), z perspektywy politycznej działania te wydawały się natomiast próbą przymuszenia Mińska do sprzedaży udziałów w Biełkaliju generującym sporą część eksportu Białorusi (firma ta posiada mniejszą sieć dystrybucji od Uralkalij).

Drugi z wspomnianych przykładów jest niezwykle sugestywny, ponieważ w zestawieniu z ukróceniem przez Rosjan tzw. afery rozpuszczalnikowej pokazuje w jak dużym stopniu białoruska gospodarka jest już zależna od konkretnych decyzji Moskwy (chodzi o proceder reeksportu poza Unię Celną produktów uzyskiwanych w białoruskich rafineriach z bezcłowej rosyjskiej ropy pod postacią rozpuszczalników bez uiszczania Moskwie stosownych opłat. Z tego tytułu pochodziło 30% dochodów budżetu Białorusi).

Zainteresowanie Rosnieftu udziałami Uralkalij i Azotów Grodno należy rozpatrywać pod kątem nowej strategii rosyjskiej związanej z walką o rynek potasowy (udziały w Biełkalij) , a szerzej z batalią o stopień integracji gospodarki rosyjskiej i białoruskiej. We wspomnianej konfiguracji to Igor Sieczin stałby się nowym partnerem do rozmów dla znajdującej się w trudnej sytuacji spółki Biełkalij (bilans handlowy dla pierwszej połowy roku wyniósł minus 1,6 mld $) zarówno jako główny udziałowiec Uralkalij jak i posiadacz aktywów Azotów Grodno.

Choć partner to w tym kontekście zbyt małe słowo ponieważ przebieg wojny potasowej uświadomił wszystkim, że potas może być nierozerwalnie związany z dostawami ropy naftowej na Białoruś. Sieczin zaoferował przecież Łukaszence status specjalnego importera tego surowca, zaopatrywanego wyłącznie przez Rosnieft a alternatywą dla tej propozycji jest brak ochrony ze strony prawej ręki Władimira Putina i zmniejszenie dostaw czarnego złota przez Transnieft z powodu remontów infrastruktury przesyłowej.

 

Reklama

Komentarze

    Reklama