Reklama

Portal o energetyce

Gazowy klincz. Rosja gra na rozbicie europejskiej solidarności?

  • Minister Denis Manturow - fot. wikimedia
    Minister Denis Manturow - fot. wikimedia

Gazprom ujawnił, że tylko w tym roku zamierza zwrócić koncernom zachodnioeuropejskim blisko 3 mld €. Głównymi beneficjentami rosyjskich propozycji są niemiecki E.ON oraz włoski ENI. Z czego wynika ta nagła przychylność Gazpromu?



Oficjalnie z obniżenia cen gazu dla zachodnich odbiorców. Nieoficjalnie zaś mówi się o próbie rozbicia europejskiej solidarności, szczególnie w odniesieniu do postępowania antymonopolowego jakie Komisja Europejska rozpoczęła przeciwko Gazpromowi. Warto podkreślić, że postępowanie to dotyczy relacji rosyjskiego dostawcy ze wschodnimi członkami UE. Innymi słowy Komisja Europejska twierdzi, że Gazprom nie tylko zawyża ceny gazu dla 7 państw naszego regionu, ale także skutecznie utrudnia przesył gazu pomiędzy tymi krajami. Ważnym elementem postępowania są także działania podejmowane przez Gazprom zmierzające do torpedowania prób dywersyfikacji dostaw.

Świadoma realnych konsekwencji postępowania - tak politycznych jak i ekonomicznych strona rosyjska stosuje sprawdzoną metodę złego i dobrego policjanta. Dobrym jest Gazprom, który nie tylko oferuje zmniejszenie obciążeń dla swoich zachodnich kontrahentów, ale wręcz sugeruje możliwość dalszych upustów. Oczywiście nie bezinteresownie. W tle pojawia się bowiem sugestia, że tylko utrzymanie zróżnicowania ofert (podział na wschod i zachód) gwarantuje w przyszłości podobne gesty ze strony Gazprom.

Z kolei Prezydent FR Władimir Putin w bardzo ostrych słowach krytykuje postępowanie Komisji Europejskiej podkreślając, że niedopuszczalna jest sytuacja, w której Unia Europejska próbuje umacniać swoje wpływy w Europie Środkowo Wschodniej za pieniądze Gazpromu.

Tymczasem Polska należy dziś do grona krajów płacących najwyższe ceny za gaz w Europie. Sytuacja taka wynika z zapisów umowy podpisanej w 1996 roku a obowiazującej do 2023 roku przez ówczesnego wicepremiera Marka Pola. Umowa uzależnia ceny gazu od aktualnej ceny ropy naftowej. W tamtym czasie zapisy te wydawały się korzystne bo ropa była tania. Dziś cena baryłki typu Brent kosztuje blisko 115$. Mimo kryzysu i spadku europejskiego popytu na błękitny surowiec Gazprom odmawia obniżenia Polsce jego cen. Dlatego wystąpiliśmy na drogę sądową. Spór ma rozstrzygnąć sąd arbitrażowy w Sztokholmie, ale już dziś próbuje nam pomóc Komisja Eurepejska. Czy skutecznie? Przekonamy się w najbliższym czasie. Jedno jest pewne, Gazprom będzie zaciekle bronił nie tylko swoich wysokich zysków, ale także, a może przede wszystkim, realnego wpływu na tę cześć Europy.

Maciej Sankowski
Reklama

Komentarze

    Reklama