Reklama

Gaz

USA uderzają sankcjami w statek budujący Nord Stream 2. To strzał ostrzegawczy [ANALIZA]

Fot. Gazprom.ru
Fot. Gazprom.ru

Stany Zjednoczone zdecydowały się nałożyć sankcje na barkę Fortuna układającą rury Nord Stream 2. Restrykcje wyglądają na strzał ostrzegawczy dla Niemiec i Rosji chcących kontynuować projekt.

Jak donosi Agencja Reutera, Amerykański rząd poinformował stronę niemiecką, że zamierza nałożyć we wtorek 19 stycznia sankcje na barkę Fortuna układającą rury gazociągu Nord Stream 2. Sankcje oparte o ustawę CAATSA mają dotknąć zarówno jednostkę jak i jej właściciela, czyli spółkę KVT-RUS. „Przyjmujemy tę wiadomość z żalem” – stwierdziło w odpowiedzi niemieckie ministerstwo gospodarki.

Według doniesień mediów, Fortuna miała 15 stycznia podjąć układanie rur Nord Stream 2 na wodach duńskich. Do wznowienia prac nie doszło – według oficjalnych komunikatów Gazpromu, 15 stycznia był jedynie formalną datą, figurującą na harmonogramie prac zatwierdzonym przez Duńską Agencję Energetyczną, a uznanie jej za datę rozpoczęcia budowy to nieporozumienie. Jednakże rzeczywistość mogła wyglądać inaczej. Jak się bowiem okazało, 16 stycznia, spółka Zurich Insurance Group AG, będąca ubezpieczycielem projektu Nord Stream 2 zdecydowała wycofać się z przedsięwzięcia. Powodem było ryzyko sankcji ze strony USA. Być może to właśnie z tego powodu nie podjęto prac przy budowie gazociągu.

Tezę głoszącą, że Rosjanie wiedzieli zawczasu o wycofaniu się Zurich Insurance Group AG z przedsięwzięcia potwierdza fakt, iż 11 stycznia w Rosji zarejestrowana została firma ubezpieczeniowa Konstanta, która już dwa dni później otrzymała licencję banku centralnego na prowadzenie działalności. To właśnie ten podmiot może być nowym ubezpieczycielem Nord Stream 2.

Teraz jednak układanie tego gazociągu stoi pod jeszcze większym znakiem zapytania. Uruchomienie sankcji – czyli krok, na który USA nie poważyły się względem Nord Stream 2 aż do tej pory – wydaje się być strzałem ostrzegawczym ze strony amerykańskich władz.

Analizując ten krok warto przede wszystkim zwrócić uwagę na podstawę prawną. Sankcje na Fortunę i KVT-RUS oparte są na ustawie Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act (CAATSA). Jak stanowi jej sekcja 232., prezydent Stanów Zjednoczonych, we współpracy z sojusznikami USA, może nałożyć pięć lub więcej instrumentów sankcyjnych na podmiot, który świadomie inwestuje w rosyjskie gazociągi eksportowe lub sprzedaje, wypożycza lub dostarcza materiały, usługi, technologie informacje potrzebne do budowy tych gazociągów.

image

 

Wśród instrumentów sankcyjnych z ustawy CAATSA znaleźć można m.in.: zakaz wydawania licencji eksportowej przez rząd USA, zakaz pożyczek oferowanych przez amerykańskie oraz międzynarodowe instytucje finansowe, zakaz transakcji bankowych w obrębie będącym pod jurysdykcją USA, anulowanie wizy oraz sankcje osobiste względem kadry zarządczej. Nie wiadomo na razie, jakie instrumenty zostaną wykorzystane przeciwko Fortunie i jej właścicielowi.

Podstawowym pytaniem, pozwalającym zrozumieć istotę tego kroku ze strony USA jest: dlaczego Amerykanie zdecydowali się na wykorzystanie możliwości prawnych stworzonych przez przyjętą w 2017 roku ustawę CAATSA, skoro mają do dyspozycji sankcje z ustawy Protecting Europe’s Energy Security Act (PEESA), które są szyte na miarę uderzenia w statki kładące rury gazociągu Nord Stream 2. Takie podejście do sprawy sygnalizuje, że intencją Waszyngtonu jest tylko wysłanie ostrzeżenia. Dodatkowym argumentem za tą teorią jest fakt, iż USA uderzają sankcjami tylko w barkę Fortuna – ta zaś jest na takie uderzenie doskonale przygotowana. Statek ten kilkukrotnie zmieniał w ostatnim czasie właściciela. Na początku grudnia ubiegłego roku rosyjskie media podały, że barka przeszła na własność spółki Uniwersalna Grupa Transportowa (UTG), która odkupiła ją od firmy MRTS. UTG to mikroprzedsiębiorstwo zatrudniające dwie osoby. Kilka tygodni po przejęciu barki, firma ta sprzedała ją spółce KVT-RUS (z tylko jednym znanym pracownikiem). Oczywistym jest, że takie manewry właścicielskie służyły do zminimalizowania potencjalnych szkód wyrządzanych przez amerykańskie sankcje.

Wysłanie sygnału ostrzegawczego przez Amerykę mogło zostać sprowokowane przez Niemcy. Kraj ten w ostatnich tygodniach mocno zaangażował się w polityczną obronę Nord Stream 2. 15 stycznia niemiecka Federalna Agencja Morska i Hydrograficzna (BSH) zmieniła zezwolenie na budowę gazociągu, które pierwotnie nie pozwalało na prace konstrukcyjne w okresie od stycznia do maja z uwagi na sezon ochronny ptaków morskich. Teraz BSH twierdzi, że liczba zaobserwowanych ptaków spadła, więc rury mogą być układane. Wcześniej władze niemieckiego kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie zapowiedziały założenie „fundacji proklimatycznej”, której celem ma być pomoc w budowie Nord Stream 2. Te – dość bezczelne – działania ze strony niemieckiego sojusznika mogły rozjuszyć amerykańskie władze, jasno wskazujące, że nie życzą sobie, by Nord Stream 2 został ukończony.

Warto zwrócić uwagę także i na moment nałożenia sankcji. Przypada on na ostatni pełny dzień urzędowania administracji prezydenta Donalda Trumpa. Czyżby ostrzeżenie miało być równocześnie swoistym prezentem pożegnalnym Republikanina, wymierzonym w Rosję i Niemcy? Być może – warto zestawić taką interpretację z informacjami z kręgu prezydenta-elekta Joe Bidena, które głoszą, że funkcję podsekretarza stanu w jego administracji ma pełnić Victoria Nuland, znana jako „postrach Kremla”, podżegająca do ograniczania wpływów Moskwy. Patrząc przez ten pryzmat można założyć, że otoczenie republikańskiego prezydenta chciało zrekompensować sankcjami na Nord Stream 2 ewentualne straty wizerunkowe, jakie wywołać może nominacja antyrosyjskiej Nuland. Z kolei ograniczone oddziaływanie sankcji daje duże pole manewru nowej administracji – Joe Biden i jego ludzie mogą dalej kształtować realcje z Niemcami i Rosją w kwestii podbałtyckiego gazociągu.

Podsumowując, na nałożenie sankcji na barkę Fortuna i jej właściciela patrzeć należy jako na sygnał ostrzegawczy ze strony USA, będący potwierdzeniem gotowości tego kraju do blokowania projektu Nord Stream 2. Dalsze kroki w tym kierunku będą zależne od linii administracji prezydenta Bidena oraz reakcji Niemiec i Rosji na nałożone restrykcje.

Reklama

Komentarze

    Reklama