Reklama

Analizy i komentarze

Fabryka Izery musi powstać. To nasza broń w wielkiej walce Unii Europejskiej

Autor. Izera

Fabryka Izery, która dostała zielone światło na budowę, może dać Polsce spore przewagi w toczącej się obecnie między UE i Chinami wojnie handlowej.

Jak poinformowała w piątek 10 maja spółka ElectroMobility Poland, prezydent miasta Jaworzna wydał pozwolenie na budowę zakładu produkcyjnego samochodów elektrycznych marki Izera. To oznacza, że nie ma już przeszkód formalnych, aby rozpoczął się proces inwestycyjny związany z budową fabryki. Taki obiekt powinien powstać – bo może być kartą atutową Polski w toczącej się wojnie handlowej UE z Chinami.

Wejście Smoka

Unia Europejska już od dłuższego czasu toczy bój z Chinami, m. in. w kwestii handlu samochodami elektrycznymi. Bruksela i Pekin prężą muskuły - a to wszczynając dochodzenia antydumpingowe (tak zrobiła Komisja Europejska), a to strasząc ograniczeniem eksportu kluczowych dla transformacji energetycznej surowców (tak postąpił Pekin m. in. w kwestii eksportu galu i germanu, dwóch metali mających kluczowe znaczenie dla przemysłu półprzewodników, telekomunikacji i pojazdów elektrycznych).

YouTube cover video

Jeśli chodzi o Europę, to problem polega na tym, że chińskie samochody są tańsze i ich eksport zalewa europejski rynek oraz zagraża możliwościom produkcyjnym tutejszych spółek. Prawdopodobnie różnica cenowa wynika nie tylko z niskich kosztów produkcji w chińskiej gospodarce, ale także z ukrytego wsparcia oferowanego przez chiński aparat państwowy producentom. Szczególnie mocno zaniepokojeni tym faktem są Francuzi, którzy robią, co mogą, by wykorzystać unijne możliwości prawne do uderzania w chińska elektromobilność – pracuje nad tym intensywnie Thierry Breton, Francuz będący unijnym Komisarzem ds. Rynku Wewnętrznego i Usług.

Stary Kontynent, nowa strategia

Jednakże stawiając sprawy realnie należy zauważyć, że stawką w tej grze nie jest kompletne odcięcie się od chińskich importów. Mocniejsze uderzenie UE w chiński eksport spotkałoby się prawie na pewno z równie mocną odpowiedzią – a ta mogłaby uderzyć w cały wachlarz sektorów unijnego przemysłu. Europejczyków – głęboko uzależnionych od produkcji z Chin – po prostu nie stać na takie ryzyko. W najłagodniejszym przypadku sankcje na chińskie samochody elektryczne spotkałyby się z równomierną odpowiedzią na eksporty aut z UE. Tymczasem Chiny to atrakcyjny rynek zbytu dla europejskich firm motoryzacyjnych. Dlatego też podnoszenie temperatury wojny handlowej byłoby niekorzystne dla obu stron

W co zatem gra Bruksela? W zachowanie możliwie jak największych mocy produkcyjnych w Unii Europejskiej. Nie chodzi tylko o moce marek europejskich, ale także o to, by chińskie samochody były produkowane w UE. To właśnie temu służy cała gra w sprawie elektryków, ale także takie mechanizmy jak CBAM, czyli cło węglowe, które ma obniżać opłacalność produkcji poza niskoemisyjnymi gospodarkami Unii.

Reklama

Teraz Polska

I tu pojawia się fabryka Izery w Jaworznie, która - poza polskim elektrykiem - ma produkować także pojazdy chińskiej marki Geely. Lokowanie w Polsce takiego zakładu zwiększa szanse na zakorzenienie nad Wisłą mocy produkcyjnych, o które UE walczy z Chinami. Mówiąc krótko: chodzi o to, by Chiny, przenoszące część produkcji do Europy, przeniosły ją m. in. do Polski. Zakład w Jaworznie, który – poza Izerą – ma produkować także samochody Geely, świetnie się do tego nadaje. Został on pomyślany tak, by można go było rozbudować do rocznej przepustowości nawet 240 tysięcy wyprodukowanych aut. Dałoby to zatrudnienie ponad 3000 osób.

Reklama

O lokowanie chińskich inwestycji – z sukcesami – starają się od dawna Węgry. Pod koniec grudnia 2023 roku koncern BYD ogłosił, że wybuduje na Węgrzech fabrykę samochodów elektrycznych. Zakład stanie w Szeged – na razie brak informacji o tym, ile osób ma zatrudniać i ile pojazdów produkować. Natomiast w maju tego samego roku chińska firma Eve Energy ogłosiła, że otworzy w węgierskim Debreczynie fabrykę baterii do elektroaut. Nie jest to jedyna inwestycja Chin w tym mieście. W sierpniu roku 2022 pochodząca z ChRL firma CATL ogłosiła, że zbuduje w Debreczynie fabrykę baterii o wartości 7,3 mld euro - jest to największa inwestycja zagraniczna w węgierskiej historii. Te lukratywne relacje przemysłowe zasadzają się m. in. na bliskiej współpracy Budapesztu i Pekinu. Wymownym symbolem więzi między Węgrami i ChRL była wizyta Viktora Orbána w stolicy Chin złożona w październiku 2023 roku. Węgierski przywódca - jako jedyny lider kraju UE - wziął tam udział w Forum Inicjatywy Pasa i Szlaku. Spotkał się tam m. in. z prezydentem Xi Jinpingiem. Taka współpraca ma jednak swoją cenę. Węgry – jako jedyny członek UE – nie poparły inicjatywy unijnego pakietu ws. energii wiatrowej. Węgierskie media wprost wskazywały, że przyjęte w ramach pakietu rozwiązania stały w sprzeczności z interesami Chin. Jednakże Polska nie musi iść węgierską ścieżką – Chińczycy są i tak zainteresowani inwestycją w fabrykę w Jaworznie.

Co więcej - to, czy Izera sama w sobie będzie hitem czy nie jest tu kwestią drugorzędną. Oczywiście, byłoby świetnie, gdyby ten projekt się udał, ale patrząc przez pryzmat samego zakładu miejsca pracy wygenerują także produkowane w nim auta Geely. Dlatego też ta fabryka powinna u nas powstać – bo jeśli nie zainteresuje się tym Polska, to atut ten z chęcią przejmą inne kraje UE.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama