Reklama

Portal o energetyce

Gaz łupkowy w Niemczech, RPA i Chinach a sprawa polska

  • fot. mil.ru
    fot. mil.ru

Co łączy te 3 pierwsze z wymienionych krajów? Na pewno obecność na ich terytorium złóż gazu łupkowego. Dzieli je natomiast podejście do kwestii jego wydobycia.



Niemcy, którzy według różnych szacunków mają od 1,3 bln (wg Federalnego Biura ds. Ochrony Środowiska) do nawet 22,6 bln (Federalny Instytutu Nauk Geologicznych i Zasobów Naturalnych) m3 gazu w złożach łupkowych ciągle zwlekają z rozpoczęciem przemysłowego wykorzystania tego surowca. Szef wspomnianego niemieckiego FBOŚ zapowiedział jednak, że będzie rekomendował wstrzymanie eksploatacji z przyczyn ekologicznych - największe złoża znajdują się w ubogich w wodę Nadrenii Północnej-Westfalii. i Dolnej Saksonii, a technologia wydobycia wymaga dużych jej ilości.

Niezbyt obiecujących perspektyw dla gazu łupkowego u naszego zachodniego sąsiada nie polepsza ostatni raport o potencjalnych ryzykach szczelinowania hydraulicznego dla środowiska i zdrowia człowieka przygotowany na zlecenie dyrekcji generalnej Komisji Europejskiej ds. środowiska przez międzynarodową firmę konsultingową AEA Technology.

Autorzy raportu rekomendują Komisji Europejskiej, m.in. by dokonała strategicznego przeglądu potencjalnych ryzyk i rozważyła ograniczenie lub zakazanie rozwoju projektów łupkowych na obszarach o dużej wrażliwości lub wartości pod względem bioróżnorodność, zasobów wodnych bądź wówczas, gdy miałyby one duży wpływ na społeczność lokalną (źr. ebe.org.pl).

Na pewno, to nie ten raport będzie decydujący w kwestii niemieckich łupków. Trzeba pamiętać jak aktywny lobbing przeciwko wydobyciu gazu ze złóż niekonwencjonalnych prowadzi Rosja i jej państwowe spółki energetyczne. Dr Mariusz Ruszel pisze o tym szerzej w najnowszym wydaniu „Komentarza Międzynarodowego Pułaskiego”. Ekspert zauważa :

Strategia Gazpromu wobec pozyskiwania gazu łupkowego opiera się na kontestowaniu jego znaczenia w UE oraz podkreślaniu jego szkodliwego znaczenia dla środowiska naturalnego człowieka. Jednocześnie Gazprom dąży do uzyskania technologii wydobycia i rozpoczęcia odpowiednich działał na terytorium Federacji Rosyjskiej.

Nota bene, amerykański gigant energetyczny, Exxon Mobil współpracuje jednocześnie z rosyjskim Rosneftem i prowadzi prace poszukiwawcze w Niemczech (wydał już kilkaset mln dol.). Ten sam Exxon Mobil zrezygnował w czerwcu br. z poszukiwania gazu łupkowego w Polsce.

Oprócz Rosji, która prowadzi tak cyniczną politykę wobec łupków, z jednej strony podejmując kroki, by zapobiec wydobyciu gazu z tego źródła w Europie, przy jednoczesnych staraniach o rozpoczęcie jego wydobycia u siebie, w Azji pojawia się nowy gracz.

Oto w Chinach, Sinopec rozpoczął już odwierty łupkowe w prowincji Chongqing. Chiński rząd planuje, że do 2020 roku gaz łupkowy będzie realizował 6 procent zapotrzebowania energetycznego kraju. Chińczycy pozyskają niezbędne technologie z USA za pomocą joint venture, takie umowy podpisały już – CNOOC z Chesapeake Energy i Sinopec z Devon Energy. Na terytorium Chin działa już Shell, który zgodził się zainwestować miliard dolarów rocznie w chiński sektor gazu łupkowego (źr. ebe.org.pl).

Obok Rosji i Chin, eksploatację niekonwencjonalnych złóż poważnie rozważa największa gospodarka Afryki - RPA. Rząd tego państwa poinformował w zeszłym tygodniu o zniesieniu moratorium na eksploatację gazu łupkowego w półpustynnym regionie Karru, gdzie zdaniem ekspertów znajdują się duże złoża gazu. Moratorium zostało nałożone w 2011 roku przed wynikami badań o wpływie na środowisko metody szczelinowania hydraulicznego, którą stosuje się do wydobywania gazu łupkowego.

Tu również aktywny jest jeden z supermajors, Royal Dutch Shell. Koncern, który chciałby prowadzić poszukiwania w rejonie Karru, ocenia, że znajdujące się tam zasoby wystarczyłyby - przy obecnym poziomie konsumpcji - na zapewnienie energii Afryce Południowej przez 400 lat. Shell obiecuje przy tym stworzenie tysięcy miejsc pracy. (źr. cire.pl).

Jakie wnioski płyną z powyższej sytuacji w Europie i na świecie? Przede wszystkim taki, że ekologia stanowi jedynie pretekst dla największych graczy, z pomocą którego chcą zablokować wydobycie z niekonwencjonalnych złóż gazu w krajach, które są liczącymi się odbiorcami ich konwencjonalnego gazu. Taka sytuacja ma miejsce np. w Niemczech, które 40% gazu sprowadzają z Rosji i aktywnie współpracują z Rosjanami - np. w ramach konsorcjum Nord Stream. Na politykę ma również wpływ bez wątpienia opinia publiczna, wśród której bardzo trudno zyskać akceptację na jakiekolwiek projekty energetyczne.

Podobna sytuacja jak w Niemczech zaistniała we Francji, po ogłoszeniu moratorium na wydobycie gazu łupkowego metodą szczelinowania hydraulicznego. Oprócz wpływu Gazpromu, który jest mniejszy niż w za Odrą, przeciwko łupkom aktywnie lobbuje francuski przemysł atomowy obawiający się utraty kontraktów zagranicznych.

Polska na szczęście zapowiada, że lobbing anty-łupkowy nie wpłynie na polskie plany wydobycia. Np. raport Komisji UE skrytykował minister skarbu, Mikołaj Budzanowski. Wcześniej wielokrotnie premier i członkowie rządu uspokajali w tym zakresie polska opinię publiczną. Radosław Sikorski, uda się natomiast wkrótce z sześciodniową wizytą do Chin, dokąd zabierze ze sobą, m.in. przedstawicieli PGNiG, Orlenu i firm energetycznych, którzy mają tam rozmawiać o współpracy nad wydobyciem gazu łupkowego.

Niezależnie od tego, jak słusznie zauważa wspomniany już dr Ruszel Polska powinna aktywnie przeciwstawiać się lobbingowi podmiotów niechętnych eksploatacji gazu łupkowego na poziomie unijnym, a także prowadzić rzetelną akcję informacyjną w  odpowiedzi na dezinformację ze strony tych podmiotów - szczególną rolę ma tu do odegrania Ministerstwo Środowiska i Państwowy Instytut Geologiczny we współpracy z krajowymi ośrodkami akademickimi.

Marcin M. Toboła
Reklama

Komentarze

    Reklama