Reklama

Portal o energetyce

Energetyczny Matrix. Głośne projekty zręczną mistyfikacją

  • Fot. A-10C Thunderbolt II Demonstration Team
    Fot. A-10C Thunderbolt II Demonstration Team
  • Fot. A-10C Thunderbolt II Demonstration Team
    Fot. A-10C Thunderbolt II Demonstration Team

Głośne rosyjskie projekty energetyczne mające uwypuklić znaczenie i potęgę Rosji na globalnej szachownicy geoekonomicznej okazują się coraz częściej jedynie zręczną konstrukcją propagandową. Ich lista jest coraz dłuższa: chiński „kontrakt stulecia”, South Stream, czarnomorski gazociąg do Turcji, transazjatycki ropociąg do Indii, czy umowa barterowa z Iranem…

Konflikt na Ukrainie od samego początku charakteryzował się wyjątkowym natężeniem działań propagandowych. Kreml za pomocą swoich narzędzi informacyjnych zaczął bardzo agresywnie wpływać na postawę zachodnich społeczeństw, Ukraińców a przede wszystkim własnych obywateli, których de facto uwięził w odgórnie wykreowanej i ściśle kontrolowanej rzeczywistości wirtualnej. Wpływ spadających cen ropy oraz zachodnich sankcji na podstawy rosyjskiej gospodarki przeniósł wspomniane manipulacje na zupełnie nowy poziom. Stały się one bowiem czymś więcej niż tylko siłą wspomagającą rosyjską politykę zagraniczną. Można pokusić się o stwierdzenie, że w pewnym momencie idee wykreowane przez kremlowską propagandę nabrały podmiotowości i zaczęły być realizowane przez rosyjskie MSZ w sposób sugerujący, iż klasa rządząca w Moskwie sama pogrążyła się w "Matrixie", który wykreowała. Proces ten jest szczególnie widoczny w sektorze energetycznym. 

Kto sfinansuje Siłę Syberii? Kluczowe pytanie dotyczące kontraktu chińskiego 

Sztandarowym przykładem obrazującym zdominowanie polityki energetycznej Rosji przez propagandę jest "chiński kontrakt" Gazpromu. W maju br., gdy doszło do jego zawarcia ochrzczono go mianem "umowy stulecia", która miała przeorientować dostawy rosyjskiego gazu do Azji kosztem Europy. Jednak już w październiku po podpisaniu uzupełniającego porozumienia międzyrządowego okazało się, że realizacja wspomnianej idei może drastycznie rozciągnąć się w czasie a nawet stanąć pod znakiem zapytania. Stało się bowiem jasne, że do tej pory strony nie rozstrzygnęły finansowania budowy gazociągu Siła Syberii. To niezwykle kosztowna infrastruktura (55-70 mld $), mająca umożliwić Gazpromowi realizację "kontraktu chińskiego". Problem polega jednak na tym, że rosyjskiego potentata po prostu na nią nie stać, a chińskie kredytowanie rury na poziomie 25 mld $, o którym wielokrotnie wspominano okazało się zapowiedzią bez pokrycia. 

Siła Syberii. Fot. Gazprom.ru

South Stream zjadający własny ogon 

Z podobnym "Matrixem" mamy do czynienia przy okazji uśmiercenia projektu South Stream. Gazprom zapowiedział zbudowanie w jego zastępstwie nowego gazociągu do Turcji, który ma umożliwić Rosjanom również przesył gazu do Grecji i dalej na Bałkany. Już następnego dnia po ogłoszeniu powyższych planów tureckie władze zaznaczyły, że z Gazpromem podpisano jedynie niezobowiązujące memorandum, aby przedyskutować inicjatywę. Ankara zapewniła ponadto UEże konkurencyjny wobec Rosjan Południowy Korytarz Gazowy będzie kontynuowany. Widać zatem, że powstanie następcy South Stream jest nadal niepewne a Turcja zamierza obwarować zgodę na jego powstanie twardymi warunkami m.in. obniżką cen błękitnego paliwa oferowanego przez stronę rosyjską. Dystansując się od kwestii rosyjsko-tureckich warto podkreślić, że idea wtłaczania gazu dostarczanego przez Gazprom do Grecji napotka na takie same problemy jakie dotknęły South Stream. Chodzi o wspólnotowe prawo antymonopolowe, któremu Rosjanie będą musieli się podporządkować...  

Idea wtłaczania gazu dostarczanego przez Gazprom do Grecji napotka na takie same problemy jakie dotknęły South Stream. Chodzi o wspólnotowe prawo antymonopolowe, któremu Rosjanie będą musieli się podporządkować... Fot. Gazprom.ru

Superropociąg do Indii 

Propaganda napędza działania Rosji także w przypadku planów zacieśniania przez nią współpracy energetycznej z Indiami. Warto w tym kontekście przypomnieć, że na początku br. Władimir Putin zapowiedział powstanie superropociągu, który miałby połączyć jego kraj z Półwyspem Dekan. Rura przebiegałaby przez Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan i Indie. Podczas oficjalnej wizyty rosyjskiego prezydenta w New Delhi, która miała miejsce 11 grudnia br. nie odniesiono się już do tej inicjatywy, ale podkreślono, że Subkontynent może stać się jednym z kluczowych odbiorców LNG dostarczanego przez spółki powiązane z Kremlem. To ciekawe stwierdzenie biorąc pod uwagę ich problemy finansowe i braki w zakresie infrastruktury dedykowanej gazowi skroplonemu (sieć terminali jest dopiero budowana, także projekt stoczni Gwiazda mającej budować gazowce dla Gazpromu i Rosnieftu na Dalekim Wschodzie kraju pozostaje we wczesnej fazie rozwojowej). Pod znakiem zapytania stoi również atrakcyjność cenowa LNG oferowanego przez Rosjan, którzy musieliby się zmagać w zakresie dostaw do Indii z ostrą konkurencją. 

Pszenica za ropę? Ajatollahowie zaprzeczają 

Ostatnim przykładem z ostatnich miesięcy dobitnie ukazującym prymat propagandy nad pragmatyzmem w zakresie aktualnie prowadzonej przez Moskwę polityki energetycznej jest kwestia tzw. umowy barterowej z Iranem. W jej wyniku Rosja miałaby otrzymywać ropę (co jest niezwykle istotne w obliczu spadającej produkcji tego surowca spowodowanej zniżkującymi cenami baryłki Brent i zachodnimi sankcjami) natomiast państwo ajatollahów w zamian maszyny, pszenicę etc. Pod koniec listopada br. minister rozwoju gospodarczego FR, Aleksiej Uljukajew stwierdził, iż podpisanie stosownego porozumienia w tej sprawie będzie miała miejsce w najbliższej przyszłości. Już 10 grudnia br. irański minister ds. ropy, Bijan Zangane w rozmowie z agencją Reuters zaprzeczył doniesieniom Rosjan i oświadczył, że nie są prowadzone żadne negocjacje w kwestii tzw. umowy barterowej z Rosją. Jego zdaniem oba kraje zgodziły się jedynie na porozumienie dwustronne dotyczące sektora gazu i ropy, które pozwoliłoby stronie irańskiej korzystać z rosyjskich możliwości technicznych i operacyjnych w omawianym obszarze... 

Próba zamarkowania słabości "wielkiej Federacji"?

Jak widać, najgłośniejsze rosyjskie projekty energetyczne anonsowane w ostatnich miesiącach przez media okazują się jedynie zręczną konstrukcją propagandową. Bardzo szybko podlegają one modyfikacjom-niekorzystnym dla Rosji i odbiegającymi od pierwotnie zaprezentowanych założeń. Niektóre z nich ponoszą natomiast całkowite fiasko. Czy systematycznie wzrastający w polityce energetycznej Moskwy czynnik "Matrixu" to jedynie próba zamarkowania słabości "wielkiej Federacji" w obliczu zachodnich sankcji i spadających cen ropy? A może to pochodna arbitralnych decyzji Putina, który coraz bardziej odizolowany od rzeczywistości, układa w zakamarkach Kremla wciąż nowe strategie odbudowy światowego supermocarstwa? 

Reklama

Komentarze

    Reklama