Reklama

Portal o energetyce

KE przeszkodzi w budowie Nord Stream II oraz Turkish Stream?

  • fot. frontex.europa.eu
    fot. frontex.europa.eu

Według agencji ratingowej Fitch realizacja dwóch ważnych z rosyjskiego punktu widzenia projektów energetycznych tj. Nord Stream II oraz Turkish Stream, napotka prawdopodobnie na znaczący opór ze strony Komisji Europejskiej. Może być on spowodowany uwarunkowaniami geopolitycznymi oraz wdrażaniem strategii ukierunkowanej na dywersyfikację źródeł dostaw gazu do UE.

,,Uważamy, że obydwa projekty mogą być opóźnione z powodu kryzysu na Ukrainie oraz europejskich prób zmniejszenia uzależnienia od surowca pochodzącego z Rosji. (…) Ponadto ich jednoczesna budowa może wywierać >presję< na limity kredytowe Gazpromu” – czytamy w komunikacie Fitch. Agencja informuje również, że długoterminowy rating największego rosyjskiego producenta ,,błękitnego paliwa” został ustalony na poziomie BBB z prognozą negatywną.

Turecki Potok jest projektem uważanym za następcę rurociągu South Stream, którego realizacja została zarzucona w grudniu 2014 roku z powodu niezgodności inwestycji z trzecim pakietem energetycznym UE. Jeżeli ruszy budowa połączenia, co w chwili obecnej nie jest wcale oczywiste, to rozpocznie ono swój bieg w stacji kompresorowej Russkaja koło Anapy, a następnie przez Morze Czarne poprowadzi do  wsi Kiyikoy, która znajduje się w europejskiej części Turcji. Pierwotne plany zakładały, że gazociąg będzie składał się z czterech odcinków o łącznej przepustowości ok. 63 mld m3. Niemniej z powodu twardego stanowiska Ankary w chwili obecnej najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada budowę jednej nitki – przeznaczonej do zaspokajania potrzeb tureckiego rynku. Od samego początku, ze względu na prawodawstwo unijne oraz pośrednio kłopoty finansowe Rosjanie zamierzają ograniczyć swój udział w realizacji projektu do wybudowania podmorskiej części rurociągu oraz hubu gazowego na granicy Grecji i Turcji – pozostała część infrastruktury musiałaby zostać zbudowana przez europejskich klientów Gazpromu. To istotna różnica w kontekście South Stream oraz dodatkowy czynnik generujący sprzeciwy ze strony UE.

Drugim sztandarowym projektem spółki zarządzanej przez Aleksieja Millera, który należy traktować w pewnym sensie, jako alternatywny w stosunku do coraz bardziej zagrożonego klęską Turkish Stream, jest rozbudowa istniejącego już połączenia Nord Stream. 18 czerwca 2015 przedstawiciele Gazpromu, brytyjsko – holenderskiego Shella, niemieckiego E.ON – u oraz  austriackiego OMV podpisali w Petersburgu memorandum w sprawie budowy dwóch kolejnych nitek gazociągu, dzięki którym jego przepustowość może zostać podwojona. Rurociąg umożliwia bezpośredni tranzyt surowca z Rosji do Niemiec.

Wspólnym mianownikiem łączącym obydwa przedsięwzięcia jest chęć wyeliminowania Ukrainy z transportu rosyjskiego gazu na Zachód. Pochodną takiego ruchu byłoby energetyczne, polityczne oraz finansowe osłabienie pozycji Kijowa, który zostałby odcięty od środków z tytułu opłat tranzytowych i pozbawiony jakiejkolwiek poważnej karty przetargowej w rozgrywkach cenowych z Gazpromem. Taki stan rzeczy bez dwóch zdań znalazłby swoje odzwierciedlenie w relacjach wewnętrznych oraz zewnętrznych ukraińskiego państwa, które stałoby się o wiele bardziej podatne na naciski i w pewnym sensie niepotrzebne Europie Zachodniej – przynajmniej w kontekście bezpieczeństwa energetycznego. Przedstawiciele Komisji Europejskiej, na czele z wiceprzewodniczącym ds. Unii Energetycznej, wielokrotnie podkreślali, że popierają utrzymanie tranzytowego status quo, a poszukiwanie alternatywnych (i droższych) tras nie ma w chwili obecnej żadnego racjonalnego uzasadnienia.

Od kilku tygodni obserwujemy łagodzenie rosyjskiego stanowiska, którego najwidoczniejszym przejawem jest polecenie Władimira Putina, aby Gazprom podjął rozmowy z Naftogazem w kwestii nowej umowy tranzytowej. Jest to oczywiście pochodna wielu czynników, ale jako najważniejsze można wskazać pogorszenie kondycji sektora energetycznego w Rosji, asertywną postawę Turcji, zachodnie sankcje będące wynikiem wojny w Donbasie i nielegalnej aneksji Krymu oraz twarde stanowisko KE w kwestii przestrzegania przyjętych wcześniej regulacji.

Zobacz także: Łukaszenka proponuje Rosji zwiększenie tranzytu gazu przez Białoruś

Zobacz także: Rosja wstrzyma budowę gazociągu Turkish Stream?

Reklama

Komentarze

    Reklama