Reklama

OZE

Wiatraki bezpieczniejsze niż sądzono? Politechnika Lubelska publikuje raport

  • Graf. MSW.
    Graf. MSW.

Polskie farmy wiatrowe biją kolejne rekordy produkcji energii elektrycznej. Dzieje się to przy niższym udziale elektrowni konwencjonalnych i bez jakichkolwiek zakłóceń dla pracy systemu elektroenergetycznego. Odpowiedź na pytanie w jakim stopniu praca elektrowni wiatrowych musi być zabezpieczana przez elektrownie węglowe lub gazowe dały też wyniki ostatnich badań naukowców z Politechniki Lubelskiej wykonanych dla Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Większe wahania w produkcji są pokrywane przez tzw. rezerwę wirującą, czyli moc dostępną z elektrowni zarządzanych centralnie, którą można wykorzystać w każdej chwili w razie nagłego deficytu mocy w systemie. Szczegółowa analiza danych z lat 2011-2016 wykazała, że w czasie, gdy moc generacji wiatrowej wzrosła o 270%, średni przyrost rezerwy mocy w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym wyniósł zaledwie 27,5%.

,,Wzrost mocy zainstalowanej energetyki wiatrowej nie pociąga za sobą konieczności wprowadzania do pracy systemu istotnie większej rezerwy wirującej. Wynika to z efektywnych mechanizmów prognozowania mocy z elektrowni wiatrowych oraz prawidłowego planowania struktury wytwarzania uwzględniającego prognozowane zapotrzebowanie oraz inne czynniki zewnętrzne” – mówi prof. Piotr Kacejko z Katedry Sieci Elektrycznych i Zabezpieczeń Politechniki Lubelskiej.

Operator Systemu Przesyłowego korzysta w Polsce z instrumentów pozwalających precyzyjnie oszacować moc, z jaką będą pracowały elektrownie wiatrowe. Robi to też z wyprzedzeniem, które wystarcza dla ustalenia potrzebnego poziomu mocy rezerwy wirującej.

,,Warto pamiętać, że o aktualnym poziomie tej rezerwy decyduje także szereg innych czynników, a nie tylko praca elektrowni wiatrowych. Chodzi m.in. o zmiany pogody, dobową i sezonową zmienność zapotrzebowania oraz aktualną dyspozycyjność poszczególnych bloków wytwarzających energię elektryczną w elektrowniach konwencjonalnych” – mówi dr Zbigniew Połecki, drugi współautor analizy z Politechniki Lubelskiej.

Analiza została oparta na danych uzyskanych z Polskich Sieci Elektroenergetycznych S.A. szczegółowo opisujących strukturę wytwarzania Krajowego Systemu Elektroenergetycznego w latach 2011-2016. Naukowcy przeanalizowali w ten sposób zbiór danych zawierający ponad 192 000 zapisów odpowiadających strukturze wytwarzania w kolejnych kwadransach badanego okresu.

,,Wyniki badań naukowców z Politechniki Lubelskiej stanowią ewidentne zaprzeczenie mitu, że za każdą elektrownią wiatrową w systemie elektroenergetycznym musi stać w każdej chwili taka sama moc w elektrowni konwencjonalnej gotowa do pracy w momencie, gdy wiatrak produkuje mniej energii. Mamy nadzieję, że przeanalizowanie tak wielu danych z ostatnich lat sprawi, że nikt nie będzie powielał już nieprawdziwych twierdzeń o rzekomej konieczności ciągłego zabezpieczania pracy wiatraków” – powiedział Janusz Gajowiecki, dyrektor Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

 

Zobacz także: Rekordowa produkcja farm wiatrowych przyczyną zakłóceń w KSE

Reklama

Komentarze

    Reklama