W poniedziałek przed południem w polskim systemie elektroenergetycznym pracowało mniej więcej tyle samo mocy w źródłach odnawialnych, co mocy węglowych. Jest to efekt nałożenia się na siebie kilku czynników.
Według bieżącego monitoringu elektroenergetyki, oferowanego przez Electricity Map, w polskim systemie w Poniedziałek Wielkanocny w godzinach 11-12 pracowało mniej więcej tyle samo źródeł odnawialnych, co węglowych.
O 11:30 było to odpowiednio 6,6 GW mocy w energetyce wiatrowej, fotowoltaice, hydroenergetyce i biomasie oraz 6,7 GW mocy węglowych.
Taka sytuacja była możliwa dzięki obniżeniu zapotrzebowania na energię ze względu na Święta Wielkanocne i bardzo dobre warunki wiatrowe.
Super. Napięcie w sieci wynosiło ponad 253V powodując wyłączanie sie inwerterów.
Chwilowo. A za rok 2020 dane mówią o 70% udziale węgla, 10% gazu, 10% wiatru, 5,3% biomasa czyli po części współspalanie węgla i drzewa w elektrowniach, 1,4% z hydroelektrowni, oraz 1,3% słońca, reszta to głównie gaz koksowy i ze zgazowania węgla, trochę geotermia. Mimo mocy zainstalowanych 6,6 GW w wiatrowych i 4 GW w PV i pierwszeństwie w dostępie do sieci! Przy max zapotrzebowaniu na poziomie 27,6 GW, ale średnio mniej bo ok 24 GW. Czyli PV wyprodukowały niecałe 2 TWh energii w systemie, a wiatr 15,7 TWh. Jednym słowem góra urodziła mysz, mimo, że 2020 to dobry rok dla energetyki wiatrowej.