Reklama

Ropa

Zmiany w Orlenie – bilans otwarcia

Fot. Orlen
Fot. Orlen

Mało która z polskich spółek wzbudza tak wiele emocji, jak Orlen i w mało której roszada na stanowisku prezesa jest tematem na pierwsze strony gazet. Nie inaczej jest i tym razem. Dość zaskakująca zmiana Wojciecha Jasińskiego na Daniela Obajtka ponownie postawiła spółkę w centrum medialnej uwagi. Niezależnie od oceny tego kroku, warto po 2 latach kadencji poprzedniego kierownictwa i u progu nowego otwarcia, przyjrzeć się perspektywom koncernu i stojącym przed nim wyzwaniom.

Niewątpliwie to, co będzie zapamiętane z prezesury Wojciecha Jasińskiego, poza ustanowieniem rekordów zysku i kursu akcji, to dokonanie realnej dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia w ropę. Zwłaszcza, że dywersyfikacja od początku powstania koncernu była celem, o którym zawsze mówiono, natomiast niewiele się w tej sprawie działo. Optymalne wykorzystanie sytuacji międzynarodowej – czyli ekspansji Arabii Saudyjskiej na rynku ropy, włączenia w światowy obieg gospodarczy Iranu, zaowocowało nie tylko korzystnymi kontraktami na dostawę ropy z tymi krajami, ale także poprawieniem warunków kontraktów z Rosją.

Zasługuje to na uwagę, tym bardziej że nominacja Wojciecha Jasińskiego wywoływała podobne emocje, jak aktualna. Mówiono wówczas, że jest ona czysto polityczna, a nowy prezes nie ma doświadczenia w zarządzaniu spółkami z sektora paliwowo-energetycznego. Tymczasem przy okazji takich zmian, jak w Orlenie, poza rozważaniami czysto personalnymi powinny pojawić się przede wszystkim pytania dotyczące przyszłości, tego w jakim kierunku poprowadzi koncern nowy menedzer.

Po pierwsze, Daniel Obajtek nie wziął się z znikąd. Energa, kierowana ostatnio przez niego może pochwalić się kilkoma sukcesami. Na przykład kapitalizacją 5,3 mld zł na koniec roku i 38-procentowym wzrostem kursu akcji na warszawskiej giełdzie w 2017 roku. Trwa także proces restrukturyzacji grupy w wyniku, którego mają w niej pozostać 22 spółki w miejsce 44.

Można przypuszczać ze nominacja Obajtka może mieć na celu większe zaistnienie Orlenu na rynku energii elektrycznej. To nic nowego, jeśli weźmiemy pod uwagę zapisy znajdujące się w strategii koncernu, a także jeśli przeanalizujemy działania takie, jak uruchomienie bloku energetycznego we Włocławku. Spójrzmy na to także z perspektywy ostatnich wydarzeń -  ten tekst powstaje w chwili wystrzelenia w kosmos samochodu…elektrycznego. Jeśli dodamy do tej symbolicznej demonstracji Elona Muska zapowiedzi o milionie takich samochodów na drogach w perspektywie kilku lat, zawarte w planie Morawieckiego, to słowo „tankowanie” może mocno zmienić swoje znaczenie. Tymczasem zadaniem prezesa Orlenu wobec takich wyzwań jest, żeby kierowcy nadal tankowali -  benzynę lub prąd -  właśnie na Orlenie. Z tym wiąże się znalezienie nowych źródeł „elektrycznego paliwa”.

Co zaś tyczy się pomysłów na użycie Orlenu przez głównego akcjonariusza – Skarb Państwa, jako inwestora w energetyce atomowej, to warto zastanowić się po co państwo ma tego typu spółki. Logika podpowiada, że z dwóch powodów. Po pierwsze dla bezpieczeństwa np. energetycznego, by nie mogły realizować interesu potencjalnego innego właściciela. Ale po drugie -  i ważniejsze – aby realizowały stateczne interesy państwa w gospodarce. W tym rozumieniu wystąpienie państwowych koncernów jako inwestorów wydaje się być sensowne pod jednym wszakże warunkiem -  prezes musi pogodzić dbanie o interesy akcjonariuszy z budowaniem bezpieczeństwa energetycznego państwa.

Wyniki poprzednich, kierowanych przez nowego prezesa spółek pokazują, że to potrafi. Dlatego warto z uwagą śledzić jego działania w koncernie tak samo, jak warto też dać mu czas na uruchomienie nowych pomysłów czy kierunków działania.

Paradoksalnie historia Orlenu pokazuje, że do skutecznego kierowania nim niekoniecznie potrzeba doświadczania „naftowego”. Technologiczne funkcjonowanie koncernu – niezalenie, kto stoi na jego czele -  zapewnia doskonały i niemal niezmienny zespół inżynierski. Większość problemów i wyzwań natomiast sytuuje się w obszarze międzynarodowym, finansowym czy politycznym, dlatego ważne są z jednej strony kompetencje czysto menedżerskie, z drugiej silne polityczne poparcie rządu. Nie ma się zatem co obrażać czy dziwić, że prezes tym ostatnim dysponuje.

Dawid Piekarz, ekspert Instytutu Staszica

Reklama

Komentarze

    Reklama