Projekt Baltic Pipe cieszył się w ostatnich dniach wzmożonym zainteresowaniem ze strony rosyjskich mediów. Już pobieżna lektura wskazuje, że mamy do czynienia z regularną wojną informacyjną. Warto przyjrzeć się stosowanym w niej mechanizmom i zastanowić nad konsekwencjami.
Przyczynkiem do intensyfikacji zainteresowania rosyjskich dziennikarzy projektem Baltic Pipe była publikacja, która ukazała się w niemieckim Frankfurter Allgemeine Zeitung. Oczywiście zarówno komentarz, jak i towarzyszący mu „materiał analityczny”, w bardzo krytyczny sposób opisywały nie tylko koncepcję projektu Baltic Pipe, ale przede wszystkim strategię energetyczną naszego kraju oraz sposoby jej realizacji. Czytając można odnieść absurdalne w swej istocie wrażenie, że w gruncie rzeczy największym problemem dla europejskiej solidarności energetycznej (także w wymiarze bezpieczeństwa surowcowego) jest… postawa Polski.
Narracja autora oraz komentujących sprawę ekspertów ukierunkowana została na obronę kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2. Baltic Pipe pełni w tekście rolę raczej instrumentalną i sam w sobie nie jest traktowany z wrogością - Andreas Mihm stwierdza nawet, że to dobrze, iż projekt uzyskał wsparcie ze strony Unii Europejskiej. Prace zmierzające do jego powstania mają być jednak dowodem np. na rzekomą hipokryzję Polaków - z jednej strony atakujących Nord Stream 2 za jego polityczny charakter, z drugiej natomiast realizujących przedsięwzięcie, które niekoniecznie ma energetyczne uzasadnienie. Jest to rzecz jasna kompletna farsa. Nawet jeśli mielibyśmy odłożyć na bok wszelkie rozważania o bezpieczeństwie energetycznym i jego wpływie na sytuację geopolityczną, to pozostaje różnica w sposobie realizacji. Baltic Pipe będzie budowany w zgodzie z wszelkimi przepisami, przy wsparciu Unii Europejskiej, a Nord Stream 2 jest niekończąca się opowieścią o próbach obchodzenia prawa i uzyskiwania szczególnych przywilejów.
Po publikacji FAZ rosyjskie media z godnym podziwu zaangażowaniem podjęły temat - dokonując częściowych przedruków, obszernych omówień oraz wyjątkowo swobodnych interpretacji oryginału. W przeciwieństwie jednak do niemieckiego „spiritus movens” skupiły się one na atakowaniu projektu Baltic Pipe. Analiza, obejmująca również publikacje z wcześniejszych okresów, pozwala na wyodrębnienie kilku osi narracyjnych. Ich identyfikacja jest niezbędna dla wypracowania mechanizmów zapobiegawczych, minimalizacji szkód oraz zapewnienia inwestycji skutecznego „parasola informacyjnego” - co jest obecnie (miejmy nadzieję!) jednym z naszych priorytetów.
Rosyjskie media koncentrują się w swoich przekazach na podkreślaniu wielopłaszczyznowej irracjonalności Baltic Pipe. Przede wszystkim okazuje się, że projekt nie jest nam absolutnie do niczego potrzebny, ponieważ dysponujemy połączeniami z krajami sąsiednimi, terminalem LNG oraz… gazociągiem jamalskim. W jasny sposób prowadzi to część autorów do powielanej z wyjątkową intensywnością konstatacji, że projekt ma charakter polityczny, zaś Polacy „dzielnie walczą z wykreowaną przez siebie rzeczywistością”. Zarzuty o pewien rodzaj „rozchwiania”, nadmierną emocjonalność, czy wręcz nieuzasadnioną wrogość pojawiają się dość regularnie - nierzadko w połączeniu z sugestiami, że Baltic Pipe może zostać potraktowany, jako karta przetargowa w negocjacjach nowego kontraktu z Gazpromem, a następnie porzucony. Służy to oczywiście obniżaniu wiarygodności polskiej strony w oczach partnerów - jak donoszą źródła Energetyka24, wrażliwych na tę kwestię.
Część rosyjskich autorów pochyla się z troską nad kosztami, które będzie musiała ponieść Polska w związku z budową bałtyckiej rury - dla spotęgowania wrażenia podając je w przeliczeniu na kilometr.
Co ciekawe i warte zauważenia, żurnaliści aktywnie dostosowują stosowane mechanizmy do wydarzeń na arenie międzynarodowej. W ten sposób orężem przeciwko Baltic Pipe stała się kwestia… nowelizacji ustawy o IPN. I tak oto możemy znaleźć tekst, który ilustruje zdjęcie husarzy, zaś autor stwierdza: „Jeśli Polska nie boi się pójść na całkowicie nieopłacalny konflikt z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi z powodu chęci dorysowania sobie historycznych skrzydeł i aureoli, to nie jest dziwnym, że gotowa jest poświęcić kilkaset milionów dolarów, żeby nie podgrzewać wody na rosyjskim gazie”. Mamy tutaj do czynienia z dość prymitywnym zabiegiem, którego celem jest oczywiście spotęgowanie wrażenia o nieracjonalności, awanturniczości oraz nieprzewidywalności naszego kraju.
Zasiewaniu wątpliwości wśród państw, firm zaangażowanych w projekt oraz być może potencjalnych kontrahentów, służyć ma również akcentowanie informacji, jakoby polski rząd wciąż rozważał realizację projektu - pojawiają się nawet sugestie dotyczące terminów. Zaskakująco zbieżnych z momentem, w którym będzie trzeba zdecydować, czy siadamy do rozmów z Gazpromem ws. przedłużenia kontraktu, czy nie, bo jesteśmy pewni, że we właściwym momencie będziemy gotowi na reorientację kierunku dostaw. Zupełnie przypadkiem jest to wyjątkowo kompatybilne z tezą, że projekt nie jest „pewny”. Powstaje w ten sposób pewne niekorzystne wrażenie.
Projekt Baltic Pipe bardzo często zestawiany jest również z kontrowersyjnym Nord Stream 2. Część publikacji, stanowiących omówienie artykułu z FAZ, nosiła tytuły podobne do tego: „Polska chce zbudować własny Nord Stream 2”. Tego typu konstrukcje występują w różnych konfiguracjach - nie zawsze wprost. Nierzadko zdarza się, że zupełnie niewinna informacja (np. o podpisaniu polsko - duńskiego memorandum) opatrzona jest informacją, że „Baltic Pipe ma biec przez Morze Bałtyckie podobnie, jak Nord Stream 2”.
Na zakończenie warto przypomnieć sobie, co już w 1831 roku pisał Artur Schopenhauer, doradzając, jak wygrywać publiczne spory: „Prowadząc kolejne etapy rozumowania ukryć cel, do którego się zdąża, i wyjawić go dopiero na końcu. Jeśli przeciwnik zorientuje się wcześniej jaki jest cel, będzie wiedział jak zakwestionować etapy rozumowania”. Dlatego warto zauważać i opisywać elementy działań komunikacyjnych dotyczących strategicznych projektów – nawet jeśli pozornie wydają się nieskoordynowane.
zainspirowany pana \"analizą \" przeczytałem jeden z ich artykułów o tej bałtyckiej rurze i tam przedstawili argumenty przeciw tej inwestycji poparte jakimiś liczbami (czy prawdziwymi nie sprawdzałem) natomiast nie nazwał bym tego walką bo oni nikogo na kolanach nie proszą o sankcje na firmy itp. dodatkowo bałtycka rura gościła w ich wiadomościach kilka razy w ciągu ostatniego roku a medialna kampania przeciw ns gości u nas kilka razy w ciagu tygodnia. co do liczb podawanych w waszych wiadomościach też rodzą wiele wątpliwości raz przekunujecie że kupno lng od usa to świetny interes a raz cytujecie amerykańskiego \" eksperta\" który twierdzi że lng zawsze będzie droższe od gazu z rury i dalej nie ma co się rozpisywać
W 2017 roku Ukraina nie kupiła w Rosji ani metra sześciennego gazu. Oparła się na surowcu z innych części świata i dobrze na tym śpiewająco. Da się ?!
Ukraina \"Kupiła\" od nas ponad 1mld m3 gazu a teraz czekamy na zapłatę Przez Polskę miał iść \"Nord Stream 1\" ale poczytajcie kto zablokował ten projekt... Wybudujemy BatlicPipe a potem czekajmy jak zamkną JAMALA i kto zapłaci za obsługę - MY bo mamy 51% własności =)
z których części świata od nas swiatowego lidera w wydobyciu gazu
ta inna część do Rosja tylko przez Polskę i Niemcy, a polacy za płacili
Ruscy nie chcą zauważyć, że Baltic Pipe ma służyć Europie, a NS2 tylko CCCp, jak również to, że Polska jest w Europie, a CCCp by chciała być.
Baltic Pipe to służy tylko i wyłączenie interesom USA w Europie a nie Europie, chyba, że o czym się może nie pisać Norwegowie zażądali rewersu bo zanim gazociąg zostanie oddany do użytku to w Norwegi zacznie się zjazd w dól z ilością wydobywanego gazu - złoża się kończą i już od kilku lat zasoby maleją w tempie 8-10 % rocznie, wydobycie osiągnie apogeum ok 220-23 roku a potem już tylko w dół. Mimo, że się odkrywa nowe złoża / zresztą z uwagi na niską cenę gazu prace badawcze znacząco zmalały / to nie pokrywają one ubytków.
1. W jaki sposób Baltic Pipe służy interesom USA w kontekście tego, że oni chcą tu swój gaz sprzedawać? ### 2. Proszę o źródło z którego wynika, że Norwegowie zarządzali rewersu i \'\'\' 2. Co jest w takiej sytuacji złego, jeżeli my będziemy im sprzedawali gaz, gdyby miało do takiej hipotetycznej sytuacji dojść? ### Proszę o źródło z którego wynika, że ich zasoby (zasoby czy rezerwy?) o 8-10% rocznie maleją i proszę przy tym zwrócić uwagę na rok z którego pochodzą dane. Byłoby to dziwne, bo ich wydobycie gazu stale rośnie - ca 5 lat temu nastąpił skokowy wzrost wydobycia (EIA 2014) i opanowywane są nowe już wcześniej udokumentowane pola na Norweskim i Barentsa. Przy czym należy nadmienić, że do 2016 nie prowadzone były żadne badania, w nowych regionach. 2013 odkryto nowe złoża w starych polach. Proszę przeczytać sobie \"Resource report 2017\" - \"Estimated resources up 40 per cent since 1990\" i porownac to ze swoimi informacjami.
Gdzie ty jestes? Europa konczy sie na Odrze patrzac od strony zachodniej a dalej na wschod jest dostawca taniej sily roboczej i strefa buforowa dla zachodu na wypadek wojny z Rosja a wiec jestes tym co z gory jest skazane na zaglade. Molego dnia zycze.
kupując rosyjski gaz finansujemy zbrojenia Putina skierowane przeciwko Polsce, potem się boimy i za dziesiątki miliardów kupujemy broń, czy to ma sens?
To nie tylko w rosyjskich i niemieckich gazetach prokremlowska propaganda..to jeszcze w komentarzach na defence... Przecież nie wmówicie Polakom, że Rosja martwi się o nas i przeciętnego Kowalskiego, a Baltic Pipe nie przyniesie nam korzyści. Nie ma na to szans.
NS2 budują najbogatsze, europejskie koncerny paliwowe czyli kogo chcesz namówić na sfinansowanie konkurencyjnego projektu? Największych biedaków?
Ci sami finansują konkurencyjny LNG w Niemczech.