Reklama

Wiadomości

Paliwowy cyrk Orbana. Teraz Węgrzy kupują benzynę za granicą

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Koniec raju paliwowego na Węgrzech. Mieszkańcy zaczęli jeździć za granicę, by napełnić bak samochodu do pełna.

Reklama

Po zniesieniu w grudniu limitu cen paliw na Węgrzech, ceny benzyny czy oleju napędowego stale rosną. Spędza to sen z powiek mieszkańcom, którym bardziej opłaca się jechać do Rumunii czy na Słowację, aby zatankować swoje samochody.

Reklama

Jak podaje Reuters, w miniony weekend za litr oleju napędowego na Słowacji trzeba było zapłacić średnio ok. 1,76 dolara (ok. 1,619 euro), gdzie cena tego samego paliwa na Węgrzech wynosiła 690 forintów, czyli ok. 1,90 dolara.

Czytaj też

W grudniu ubiegłego roku na Węgrzech wybuchł kryzys paliwowy spowodowany m.in. wprowadzeniem przez rząd pułapu cenowego na paliwa, aby ograniczyć inflację, a także aby zrobić sobie grunt przed zbliżającymi się wówczas wyborami. Przez półtora roku zarówno benzyna, jak i olej napędowy, kosztowały poniżej ceny rynkowych. „Zaczęła się rodzić mała, ale powszechna psychoza" – opisuje sytuację Dominik Héjj, analityk Instytutu Europy Środkowej i publicysta „Dziennik Gazeta Prawna".

Reklama

„Od tego października 2021 r. na Węgrzech zaczęła się intensywna turystyka paliwowa, przyjeżdżali ludzie ze Słowacji, Czech, Chorwacji. Na przełomie 2021 i 2022 r. koszty wytworzenia paliw przekroczyły ceny gwarantowane przez rząd. To spowodowało, że wszyscy jeszcze chętniej tankowali i powoli zaczynało brakować paliw lepszej jakości. W związku z tym jeszcze przed wyborami rząd ogłosił, że od godziny 11:00 z taniego paliwa mogą korzystać wyłącznie samochody prywatne, osobowe na węgierskich tablicach. Paliwo wracało na stację, bo mniejsza liczba aut mogła korzystać z obniżonej ceny. Zaczęła się rodzić mała, ale powszechna psychoza. Bowiem do wyboru  masz albo paliwo za 8 zł/l, momentami nawet 10 zł., albo po 5,60 zł/l. Zatem podświadomie, choćbyś był najbardziej racjonalny na świecie, masz poczucie, że zawsze musisz mieć pełen bak. Tym bardziej, że rząd zaczął straszyć wojną. Na to wszystko w sierpniu nałożył się remont rafinerii MOL-u w Százhalombatta co zmniejszyło przetwórstwo" - mówi Héjj na łamach E24.

Reklama

Komentarze

    Reklama