Reklama

OZE

Raport: Stan energetyki wiatrowej w 2016 roku

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Minął rok obowiązywania tzw. ustawy odległościowej, która w bezprecedensowy sposób zatrzymała rozwój energetyki wiatrowej w Polsce opartej o ciche, nowoczesne i wydajne wiatraki i zagroziła bankructwami wielu innowacyjnych firm z tej branży. Zablokowanie rozwoju energetyki wiatrowej sprawiło, że w ostatnich miesiącach moc zainstalowana we wszystkich odnawialnych źródłach energii zwiększyła się tylko symbolicznie. 

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej przedstawiło raport „Stan energetyki wiatrowej w Polsce w 2016 roku” będący swoistym kompendium wiedzy na temat sytuacji w polskim sektorze energetyki wiatrowej. Publikację przygotowano we współpracy z firmą doradczą TPA Poland, kancelarią prawną Clifford Chance oraz Polską Agencją Inwestycji i Handlu. Raport zawiera nie tylko porównanie sytuacji w Polsce i na świecie, ale także opis uwarunkowań prawnych oraz gospodarczych wpływających na inwestycje, analizę rentowności instalacji wiatrowych, podsumowanie sytuacji na rynku morskiej energetyki wiatrowej oraz wiele innych zagadnień istotnych dla obecnej i przyszłej sytuacji odnawialnych źródeł energii w Polsce.

„Po roku bardzo istotnych zmian w przepisach prawnych dotyczących sektora energii odnawialnej w Polsce, w tym w szczególności energetyki wiatrowej, ustawodawca nie zwalnia tempa i szykuje kolejne zmiany w przepisach. W tej chwili procedowane są równolegle dwa projekty nowelizacji ustawy o OZE, z których jeden dodatkowo ma zmienić wybrane regulacje tzw. ustawy odległościowej. Zapewne więc otoczenie prawne energetyki wiatrowej będzie w najbliższej przyszłości ulegać dalszym zmianom, a raport „Stan energetyki wiatrowej w 2016 roku” jest bardzo dobrym punktem odniesienia pozwalającym lepiej zrozumieć kierunki zmian i umiejscowić je w szerszym kontekście” - mówi Paweł Puacz, radca prawny w kancelarii Clifford Chance.

Zobacz także: OZE konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego RP [ANALIZA]

Konsultacje publiczne rządowego projektu nowelizacji ustawy o OZE właśnie się zakończyły. Sytuacja inwestorów pogarsza się jednak z miesiąca na miesiąc, dlatego ostateczny kształt zapisów oraz termin ich wejścia w życie jest ogromnie istotny dla całej branży energetyki wiatrowej. W tej chwili projekt z jednej strony jest światełkiem w tunelu zapowiadającym m.in. przywrócenie opodatkowania wiatraków podatkiem od nieruchomości na takich samych zasadach, jakie obejmują inne typy elektrowni. Wciąż pomija on jednak dwa ogromnie ważne problemy. „Po pierwsze, chodzi o nadpodaż na rynku zielonych certyfikatów, do której rozładowania potrzebne są dodatkowe działania. Mam na myśli zorganizowanie aukcji dla istniejących elektrowni wiatrowych oraz zachowanie ustawowego poziomu obowiązku umorzenia certyfikatów dla roku 2018, a następnie wprowadzenie tzw. kroczącego obowiązku umorzenia świadectw pochodzenia na poziomie 17,4%, 18,4% i 19,4% w kolejnych latach (2019-2020). Drugim problemem jest zupełnie nieuzasadnione i dyskryminujące wstrzymanie rozwoju energetyki wiatrowej przez wprowadzenie sztywnej minimalnej odległości wiatraków na poziomie 10-krotności wysokości całej instalacji. Takie reguły nie tylko odbierają prawo głosu Polakom, którzy powinni mieć prawo wyrazić własne zdanie także w temacie elektrowni wiatrowych, ale i są znacznie bardziej rygorystyczne niż przepisy obowiązujące kopalnie czy też inne rodzaje elektrowni, których wpływ na otoczenie jest nieporównanie większy, niż wiatraków” - mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

W ostatnich dniach posłowie PiS skierowali też do Sejmu drugi projekt nowelizacji ustawy o OZE, który dotyczy zmiany sposobu obliczania opłaty zastępczej uiszczanej przez przedsiębiorstwa energetyczne zamiast produkowania określonej ilości zielonej energii. Nie rozwiązuje on jednak problemu nadpodaży zielonych certyfikatów i zamiast poprawić sytuację instalacji OZE, może ją jeszcze bardziej pogorszyć. „Dla wszystkich podmiotów związanych z energetyką wiatrową spełnił się najczarniejszy scenariusz. Rentowność projektów, obniżona niską ceną certyfikatów, została kompletnie zdołowana innym sposobem naliczania podatku od nieruchomości. Banki restrukturyzują kredyty i liczą straty. Zaufanie inwestorów do polityki gospodarczej Państwa zostało zdecydowanie osłabione” - podsumowuje Krzysztof Horodko, Partner Zarządzający TPA Poland.

Zobacz także: SKANER Energetyka24: „OZE nie są sterowalne, ale są przewidywalne”

Reklama

Komentarze

    Reklama