Reklama

Ropa

Trump puszcza oko do eko-wyborców. W tle walka Big Oil z przemysłem kukurydzianym [ANALIZA]

Fot. Flickr
Fot. Flickr

Donald Trump, do tej pory konsekwentny sojusznik sektora oil&gas, który pozwalał na wiercenie niemal wszędzie, doprowadzając do furii organizacje ekologiczne, niedawno wydał zakaz poszukiwań surowców na pewnych obszarach. Może to mieć związek z faktem, że 70% Amerykanów zależy na ochronie klimatu. 

Po zszokowaniu przemysłu naftowego przedłużeniem w zeszłym tygodniu zakazu wierceń przybrzeżnych na Florydzie, w stanie Georgia i kilku innych stanach, administracja Trumpa ogłosiła, że odrzuciła prawie większość petycji o zwolnienie z kwot produkcji biopaliw, podaje Reuters.

Rafinerie - zwłaszcza małe - od dawna argumentują, że wymagania są zbyt wysokie. Jeśli mogą udowodnić trudności ekonomiczne, mogą otrzymać zwolnienie z obowiązku produkcji biopaliw. 

Reklama

Z drugiej strony przemysł kukurydziany argumentuje, że rząd federalny jest w kieszeni Big Oil i że nie traktuje on wystarczająco poważnie branży biopaliw. Dodajmy, że najpopularniejsze biopaliwo (i najtańsze do produkcji) to etanol na bazie kukurydzy.

Tarcia między Big Oil a przemysłem kukurydzianym stworzyły ogromne podziały polityczne, które jak na dłoni widać w każdych kolejnych wyborach.

W tym cyklu wyborczym zrzeczenia się i kredyty mieszane nękały prezydenta Donalda Trumpa, który, podobnie jak inni przed nim, został złapany między rozgniewaniem lobby naftowego a rozgniewaniem lobby kukurydzy - i żadna z nich nie jest atrakcyjną opcją.

Niezadowolone lobby kukurydziane, czyli de facto w tym układzie przemysł biopaliw, złożyło pozew przeciwko EPA (Environmental Protection Agency – przyp.red.) w styczniu ubiegłego roku, kwestionując zwolnienia przyznane konkretnym rafineriom. 

Sąd orzekł, że trzy przedmiotowe zwolnienia zostały przyznane niesprawiedliwie. Zdaniem sądu problem polegał na tym, że rafineriom tym nie przyznano zwolnienia w poprzednim roku, a wnioski o zwolnienie mogły być przekazywane jedynie jako przedłużenie lat poprzednich.

Wrota otworzyły się wraz z tym orzeczeniem, a każda rafineria, która uważała, że potrzebuje zwolnienia, rzuciła się do składania petycji z mocą wsteczną na lata wstecz, aż do 2011 r.

Od marca do chwili obecnej wpłynęło 68 petycji z 17 małych rafinerii za lata poprzednie. Spośród nich 54 zostały wprost odrzucone, co oznacza, że ​​prezydent Donald Trump ponownie zakłada, że ​​ma poparcie przemysłu naftowego należy bez względu na wszystko.

Według agencji Reuters, szef EPA Andrew Wheeler nie skomentował, jak te odrzucenia wpłyną na 31 zaległych petycji na lata 2019 i 2020. 

Trump w sojuszu z oil&gas

Aby zrozumieć zdumienie branży na te niekorzystne decyzje, trzeba cofnąć się kilka lat wstecz. Już w kampanii wyborczej w 2016 roku było jasne, że Trump z przychylnością patrzy na branżę naftowo-gazową. Jest to zresztą tradycyjne stanowisko Partii Republikańskiej.

Reuters alarmował w kwietniu 2019 roku, że w 2018 roku amerykański rząd przyznał 40% więcej pozwoleń na wiercenie w poszukiwaniu surowców niż rok wcześniej.

"Washington Post" alarmował miesiąc wcześniej, że "administracja Trumpa agresywnie popycha politykę wynajmowania koncernom naftowym ziemie federalne". Wówczas chodziło o zniesienie ochrony ziem, które zamieszkiwał chroniony gatunek ptaka, preriokur ostrosterny, co otwierało dla branży 9 mln akrów potencjalnych terenów pod wydobycie.

Mimo wspomnianego wyżej zakazu na Florydzie, pod koniec sierpnia administracja Trumpa zaproponowała przepisy, które ułatwiałyby wydobycie na terenach parków narodowych. 

Nagła wolta

Skąd decyzje o wstrzymaniu pozwoleń oraz braku zwolnienia z kwot biopaliw? Najprawdopodobniej sztab obecnego prezydenta zasugerował, że na finiszu kampanii warto zejść nieco do centrum w kwestiach ochrony środowiska. 

Tym bardziej, że ostrą ofensywę w tematach środowiskowo-klimatycznych przeprowadza Joe Biden z Kamalą Harris. Biden przedstawił dosyć spójny program, który zakłada odejście od węgla do 2050 roku, a w energetyce do 2035 r. 

Jednocześnie nakłada też ostre ograniczenia na branżę naftową, która ma być pozbawiona możliwości wynajmu ziem federalnych. Ponadto Biden chce, aby "100% sprzedawanych pojazdów lekkich i średnich było bezemisyjne". Oznacza to stopniową eliminację konwencjonalnych paliw a za nimi całego sektora oil&gas. Nie ma wątpliwości, że branża będzie trzymać z Trumpem, nawet jeśli czasem wyda niekorzystną decyzję, zwłaszcza w kampanii. 

Otoczenie Trumpa zdaje sobie też sprawę z tego, że z każdym kolejnym rokiem przybywa wyborców, którym zależy na walce z globalnym ociepleniem. Wedle niedawnego sondażu na zamówienie Guardiana, aż 70% badanych Amerykanów stwierdziło, że zależy im na zwalczaniu efektów globalnego ocieplenia. Nie trzeba być matematykiem by stwierdzić, że wśród wyborców Republikanów również znajdują się osoby, które oczekują zdecydowanych działań w tym zakresie.

Reklama

Komentarze

    Reklama