Reklama

Portal o energetyce

Przedwczesny optymizm. Pomimo danych Eurostatu, Polacy wciąż ubodzy energetycznie [KOMENTARZ]

Fot. Pixabay

Opublikowane ostatnio dane Europejskiego Urzędu Statystycznego zostały zinterpretowane jako dowód na spadek ubóstwa energetycznego w Polsce. Jednakże, Eurostat zajął się jedynie wycinkiem tego problemu. Dlatego też, wyniki zaprezentowane przez tą instytucję są mocno zaniżone.

Na początku stycznia Eurostat opublikował dane za 2016 rok dotyczące obywateli poszczególnych państw Unii Europejskiej, którzy nie mogą sobie pozwolić na to, by dostatecznie ogrzać swoje mieszkania. Jak wynika z raportu, największe problemy w tej kwestii ma Bułgaria – 39% jej obywateli nie stać na utrzymanie odpowiedniej temperatury w domu. Następne miejsce na podium zajęły ex aequo Litwa i Grecja (29%). Z trudnościami tego rodzaju boryka się też Cypr (24%) i Portugalia (22%). Z kolei najlepszymi wynikami może pochwalić się Luksemburg i Finlandia – w krajach tych właściwe ogrzanie mieszkania przekracza możliwości finansowe jedynie 2% obywateli.

Polska wypada w tym zestawieniu dosyć dobrze – wynik 7% uplasował ją poniżej średniej unijnej (8,7%). Wiele mediów podkreśliło, że Polacy zanotowali istotny progres w tej kwestii. Jeszcze w 2006 roku odpowiednie ogrzewanie było zbyt drogie dla 28,4% z nich. Odsetek zmniejszył się zatem czterokrotnie. Jednakże, te same media informowały jednocześnie, że oznacza to czterokrotny spadek ubóstwa energetycznego w kraju. Stwierdzenie to mija się z prawdą.

Przede wszystkim, zaznaczyć należy, że ubóstwo energetyczne to kwestia trudna do zdefiniowania. W Wielkiej Brytanii, czyli kraju, w którym zagadnienie to badane jest od prawie czterdziestu lat, uznaje się, że obywatel ubogi energetycznie to taki, który wydaje więcej niż 10% swojego dochodu na wszystkie paliwa wykorzystywane do ogrzania domu. Z kolei Komisja Europejska w swoim raporcie dotyczącym tego problemu analizowała go przez pryzmat trzech płaszczyzn- cen energii, wysokości dochodów i efektywności energetycznej. Częstym błędem metodologicznym, który przewija się przez artykuły i opracowania, jest utożsamianie ubóstwa energetycznego z brakiem dostępu do energii.

Zobacz także: Trzeba pilnie ograniczyć ubóstwo energetyczne wśród Polaków. Pomoże 500+? [INFOGRAFIKA]

Generalnie, można zastosować co najmniej dwa sposoby patrzenia na tę kwestię. Zawarł je w swoim raporcie Instytut Badań Strukturalnych.

Według ekspertów IBS, ubóstwo energetyczne może być mierzone miarą subiektywną bądź obiektywną, opartą na mechanizmie LIHC (ang. Low Income High Costs, Niskie Dochody, Wysokie Koszty). W pierwszym przypadku, osoby ubogie energetycznie to takie, które nie zaspokajają swoich podstawowych potrzeb energetycznych. Natomiast miara LIHC sygnalizuje, że ubóstwo energetyczne dotyczy gospodarstw domowych, gdzie na pokrycie kosztów energii przeznacza się tak dużo środków, że zagrożone jest zaspokojenie innych podstawowych potrzeb.

W 2013 roku, w przeciętnym polskim gospodarstwie domowym wydawało się na energię ok. 130 złotych miesięcznie na osobę. Była to druga grupa wydatków, tuż po żywności. Według raportu IBS, 40% gospodarstw domowych w Polsce wydaje na energię więcej niż 10% swoich dochodów a 11,5% gospodarstw nie zaspokaja swoich podstawowych potrzeb energetycznych. Z kolei 9,6% gospodarstw domowych w ciągu roku na pokrycie kosztów energii wydaje tyle, że zagraża to zaspokojeniu innych podstawowych potrzeb.

Biorąc powyższe pod uwagę, widać od razu, że spojrzenie jedynie na kwestię ogrzewania domu jest wycinkowe. Osoby, które nie mają problemu z tą kwestią, mogą borykać się z trudnościami z dostępem do energii elektrycznej. Tym samym, można założyć, że ubóstwo energetyczne dotyka znacznie większego odsetka Polaków, niż wspomniane wyżej 7%.

Zobacz także: Sytuacja mieszkaniowa Polaków a problem smogu

 

Reklama

Komentarze

    Reklama