Reklama

Górnictwo

Prawdziwe Silent Hill. Historia pożaru węgla, który wymazał z mapy całe miasteczko [KOMENTARZ]

Fot.: commons.wikimedia.org; Zdjęcie ilustracyjne
Fot.: commons.wikimedia.org; Zdjęcie ilustracyjne

W ciągu kilku lat liczba ludności amerykańskiego miasteczka spadła do 5 osób, a jego historia stała się inspiracją dla twórców horroru Silent Hill. Źródłem wzrostu i upadku Centralii w USA stał się węgiel. Pożar złóż pod miastem trwa już nieprzerwanie od 1962 roku.

Węglowe eldoraro

Historia tego amerykańskiego miasteczka sięga XIX wieku. W 1842 roku ziemie, na których obecnie znajdują się pozostałości miasteczka, zakupiła firma Locust Mountain Coal and Iron Company. Powstanie Centralii wpisywało się w masowy rozwój tzw. Regionu Węglowego (Coal Region) w północno-wschodniej Pensylwanii. Swą nazwę wziął on od największych w obu amerykach złóż antracytu, szacowanych na 7 mld ton tego kruszcu.

image
Fot.: commons.wikimedia.org

W regionie powstawały kolejne linie kolejowe dla obsługi powstających kopalń, do których trafiały następujące po sobie fale imigrantów. Po Anglikach, Irlandczykach, Walijczykach i Niemcach przyszła kolej na mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej, w tym wielu Polaków.

W okolicy otwieranych kopalń powstawały kolejne osady, w których zamieszkiwały głównie rodziny górnicze. Do jednej z nich należała, nosząca z początku nazwę Bull’s Head, Centralia.

Przez kolejne 20 lat w okolicy Centralii otwartych zostało aż pięć kopalni antracytu oraz połączenie kolejowe, służące do jego wywozu. Osada stopniowo rozrosła się do małego miasta, liczącego niespełna 3000 mieszkańców.

image
Fot.: commons.wikimedia.org

 

Pierwszy cios

Pierwszy cios węglowemu eldorado zadał wybuch Wielkiego Kryzysu na Wall Street w 1929 roku, który spowodował bankructwo kilku kopalń w Centralii. Postępująca rewolucja przemysłowa, wypierająca z powszechnego użycia węgiel na rzecz ropy naftowej, również nie wpływała pozytywnie na rozwój miasta.

W rezultacie populacja Centralii spadła w latach 60. XX wieku aż do ok. 1500 mieszkańców. Wydobycie węgla wciąż pozostawało jednak podstawą funkcjonowania miasteczka. Ci jego mieszkańcy, którzy popadli w biedę, zajęli się zaś wydobyciem surowca z biedaszybów.

Centralia mogłaby się stać przykładem stopniowego upadku miasteczka opartego na przemyśle węglowym. Mogłaby również zostać wzorem udanej transformacji obszarów pogórniczych. Nieodpowiedzialna polityka sprawiła jednak, że miasteczko stało się inspiracją dla twórców gry komputerowej oraz horroru o pogrążonym w wiecznej mgle i ciemności, opuszczonym mieście Silent Hill.

Ghost town

Wyrok zapadł 27 maja 1962 roku, gdy grupa strażaków, na polecenie rady miasta, podpaliła wysypisko śmieci znajdujące się na terenie opuszczonej kopalni odkrywkowej, sąsiadującej z miejskim cmentarzem. Choć z dzisiejszej perspektywy taka decyzja może zaskakiwać, to podobne działania w Centralii podejmowano już wcześniej w celu oczyszczenia miasta. Tym razem w grę wchodziło uprzątnięcie okolicy cmentarza przed Dniem Pamięci.

Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem. Okazało się, że pod dawną kopalnią odkrywkową znajdowały się korytarze innych kopalń, które nie zostały odpowiednio zabezpieczone. Te, dostarczając powietrze, powodowały rozprzestrzenianie się pożaru. W 1962 roku strażacy ugasili ogień na powierzchni, podczas gdy ten przedostał się już głęboko pod ziemię.

Ogień rozprzestrzeniał się starymi chodnikami, trawiąc przy okazji drewniane konstrukcje chroniące je przed zapadnięciem. Oprócz antracytu płonął również metan i siarka, powodując wydzielanie się na powierzchnię trujących gazów. Kolejne wysiłki strażaków, polegające na zalewaniu kopalni i przekopywaniu terenu nie przynosiły żadnych rezultatów.

Mimo to przez długi czas bagatelizowano problem. Wzniecony podziemny pożar węgla rozprzestrzeniał się powoli i w mało spektakularny sposób, a jego opanowanie przerastało możliwości małego miasteczka. To sprawiało, że przez kolejne lata starano się go ignorować. Stopniowo pożar obejmował jednak kolejne obszary złóż, które na nieszczęście mieszkańców Centralii, znajdowały się dokładnie pod miasteczkiem.

O tym, z jak poważnym problemem mają do czynienia mieszkańcy, uświadomiono sobie dopiero w 1979 roku, gdy właściciel jednej ze stacji benzynowych odkrył, że paliwo znajdujące się w zbiorniku podziemnym ma temperaturę aż 78 stopni Celsjusza.

image
Termometr wskazujący temperaturę 187 °F (86 °C) pod powierzchnią ulicy w Centralii; Fot.: commons.wikimedia.org

 

Stopniowo sytuacja stawała się coraz bardziej poważna. Coraz częściej odnotowywano przypadki zatrucia czadem, a przebiegający przez miasto odcinek drogi stanowej zdecydowano zamknąć ze względu na utrudniające jazdę opary i pojawiające się rozpadliny. Obecnie fragment tej drogi jest atrakcją turystyczną, zwaną „drogą graffiti”. W znajdujących się w niej szczelinach może się zmieścić niemal cały człowiek.

image
Zamknięta autostrada w okolicach Centralii. W tle widoczne opary; Fot.: Flickr

 

Przełomowym dla miasta był 1981 rok. Wówczas doszło do zaskakującego wydarzenia, które o mały włos nie skończyło się tragedią. Pod 12-letnim chłopcem bawiącym się w ogrodzie jednego z domów Centralii nagle… zapadła się ziemia. Nastolatek omal nie wpadł do mającej kilkadziesiąt metrów dziury, zionącej tlenkiem węgla wydzielanym w rezultacie procesu niepełnego spalania w podmiejskich pokładach. Dopiero wtedy okazało się, że temperatura kilkadziesiąt metrów pod Centralią sięga nawet 300 stopni Celsjusza.

Wreszcie w 1984 roku sprawa Centralii została zauważona na szczeblu federalnym. Podjęto decyzję, że jedynym opłacalnym rozwiązaniem jest wysiedlenie ludności. Miasto opuściło łącznie ok. 1600 mieszkańców. Większość budynków została zrównana z ziemią w celu zabezpieczenia ich przed dzikim zasiedleniem.

image
Plan Centralii przed i po przesiedleniu; Fot.: commons.wikimedia.org

 

W każdym momencie mogło dojść do zapadnięcia się ziemi pod każdym z domów. Mimo to w Centralii pozostało 10 osób, a miasto miało swojego burmistrza aż do śmierci ostatniego z nich w 2014 roku. 12 lat wcześniej oficjalnie wykreślono miasto z systemu kodów pocztowych.

image
Znak ostrzegawczy w Centralii; Fot.: commons.wikimedia.org

 

Wyrok na 250 lat

Pod Centralią doszło do znanego nie od dziś zjawiska – pożaru podziemnego pokładu węgla. Historia zna wiele podobnych przykładów, z których olbrzymia część ma naturalną przyczynę jak np. wyładowania atmosferyczne. Najstarszy znany na świecie tego typu pożar nieprzerwanie trawi pokłady węgla pod australijskim wzgórzem Mount Wingen, zwanym Płonącą Górą. Pożar trwa już ok. 5,5 tys. lat.

Bardziej ekstremalny przykład podobnego zjawiska znajduje się w leżącej w Indiach miejscowości Jharia. Mimo iż pożar trwa już ponad 100 lat, wciąż nie zaprzestano wydobycia węgla metodą odkrywkową, a w niedalekiej okolicy znajduje się prawie półmilionowe miasto.

image
Wydobycie węgla w Jharii; Fot.: commons.wikimedia.org

 

To co wyjątkowe w przypadku Centralii to fakt, że podziemny pożar został wzniecony przez zaniedbanie człowieka i rozprzestrzenił się pod miastem, doprowadzając do jego zniknięcia.

Ugaszenie pożaru w Centralii jest już praktycznie niemożliwe, a eksperci szacują, że może on trwać jeszcze przez około 250 lat. Dla nas historia ta powinna być nauczką, że procedury bezpieczeństwa w przypadku terenów górniczych i planowanie przyszłości po zakończeniu eksploatacji złóż jest kwestią kluczową w zagłębiach węglowych. Aż trudno sobie wyobrazić skutki podobnego pożaru w Polsce.

Reklama

Komentarze

    Reklama