Reklama

Portal o energetyce

POsypany trójpak, czyli energetyczny bałagan

  • Fot. ESA

Debata poświęcona nowym regulacjom na rynku energii, odbywająca się podczas kongresu Nowego Przemysłu, pokazała wyraźnie, że rząd nie ma jasnych planów co dalej z energetyczną legislacją. Może inaczej, być może plan jest, ale na tyle ukryty, że ani urzędnicy Ministerstwa Gospodarki, ani koalicyjni posłowie nie potrafią powiedzieć nic więcej ani o samych projektach ustaw, ani o terminach ich procedowania. Można wręcz odnieść wrażenie, że ośrodek decyzyjny przeniósł się z MG do KPRM.  

Przewodniczący Podkomisji Sejmowej ds. Energetyki – poseł Andrzej Czerwiński udzielał klasycznie politycznych odpowiedzi, z wyczuwalną nutą zwątpienia. Czerwiński podkreślał wprawdzie, że „główny kierunek legislacji” jest ustalony, ale nie chciał wchodzić w żadne szczegóły. Poseł miał także wyraźny problem z zaprezentowaniem wiążącego kalendarza legislacyjnego – szczególnie w odniesieniu do prawa energetycznego oraz prawa gazowego. Być może więc wcale nie zobaczymy tych ustaw w parlamencie, w obecnej kadencji. Abstrakcyjne? Zobaczymy. Obserwując jednak wydarzenia ostatnich miesięcy jestem sobie w stanie wyobrazić i tego typu scenariusz.

Polska nie będzie energetycznym poligonem doświadczalnym – zadeklarował Andrzej Czerwiński. Mamy jasno określony cel - 15 proc z OZE do 2020 roku. Przy okazji dyskusji w Brukseli będziemy jasno podkreślać naszą specyfikę w sprawie węgla, z którego nie możemy i nie zamierzamy rezygnować”. Ogólnie słuszne tezy. Brawo.

Tymczasem uczestnicy debaty podkreślali, że na skutek opóźnień w pracy parlamentu lata 2013 i 2014 będą w dużej mierze stracone z inwestycyjnego punktu widzenia. Dopiero po wejściu w życie ustawy o OZE, a więc po przeprowadzeniu pierwszych aukcji będzie można na poważnie planować inwestycje, a więc realnie dopiero na przełomie 2014/2015 r. Daleka od przejrzystości jest także sytuacja związana z Trójpakiem. Wiemy jedynie tyle, że pierwszym dokumentem jaki trafi pod obrady Sejmu będzie ustawa o OZE. Nie do końca natomiast wiadomo, co dalej. Istnieje opcja zarówno pracy nad prawem energetycznym i gazowym jednocześnie jak i kompleksowa nowelizacja prawa energetycznego. Wydaje się jednak, że nie ma szans na szybkie zmiany. Pytanie czy te zmiany są w ogóle możliwe w obecnej kadencji? W kuluarach kongresu można było usłyszeć, że rząd nie będzie się spieszył z przesyłaniem do parlamentu ustaw tworzących do niedawna Trójpak. Do rozwiązania pozostaje też bardzo ciekawa kwestia natury prawnej. Otóż Trójpak funkcjonował jako zestaw trzech ustaw nie tylko ze względu na nazewnictwo, ale z powodu ścisłych związków prawnych  pomiędzy poszczególnymi projektami ustaw. Innymi słowy wypadnięcie jednego elementu układanki może zniszczyć całą konstrukcję. A może rząd już podjął decyzję, że Trójpak to przeszłość? 

Energetyka oczekuje dziś przede wszystkim stabilności prawa i przewidywalności, w której można będzie planować inwestycje. Inwestycje, których tak bardzo nam brakuje. Warto dodać, że w zgodnej ocenie analityków rynkowych i specjalistów z PSE już w latach 2016 -2017 będziemy mieli poważny problem z deficytem mocy. Tylko, że w obecnych warunkach politycznych taka stabilizacja wydaje się po prostu niemożliwa. Brak ustaw to jedno a brak politycznej woli walki to drugie. 

W kierownictwie Ministerstwa Gospodarki nie widać dziś osób zainteresowanych rozwojem czy stabilizowaniem energetyki. Janusz Piechociński żyje w swoim świecie, nieco oderwany od problemów branży, Sekretarz Stanu – Tomasz Tomczykiewicz, nadzorujący pracę departamentu energetyki albo gasi śląskie pożary wokół PO, albo zajęty jest układaniem regionalnych wyborów i władz partii a za chwilę skupi się na własnej kampanii do Parlamentu Europejskiego.  W każdym razie na energetykę zostaje mu niewiele czasu.

W takich warunkach trudno o przełom a czekają nas naprawdę trudne momenty. I te związane z funkcjonowaniem sektora w Polsce i te związane z wydarzeniami w Brukseli.

Maciej Sankowski

 

Reklama

Komentarze

    Reklama