Reklama

Ropa

Polityczny majstersztyk. Ceny paliwa spadną, ale nie dzięki obniżce podatków [KOMENTARZ]

Fot. Flickr/Kancelaria Premiera
Fot. Flickr/Kancelaria Premiera

W ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki zapowiedział szeroko zakrojoną obniżkę podatków na dostawę podstawowych usług i towarów – na gaz, prąd i paliwo. Co do gazu i energii elektrycznej podano konkretne liczby, co do paliw – nie. To od razu wzbudza podejrzenia osób dociekliwych.

Szef rządu powiedział tylko, że opodatkowanie benzyny i oleju napędowego spadnie do „najniższego poziomu unijnego”. Prawie nic, co wypływa z ust premiera nie jest przypadkowe, więc takie postawienie sprawy na pewno też. Tym bardziej, że przy cenach gazu podał konkretne dane – VAT na surowiec spadnie z 23% do 8%. Podobnie z energią elektryczną – VAT zostanie obniżony z 23% do 5%, dodatkowo zniesiona będzie akcyza. Oczywiście wszystko na 3 miesiące, w okresie styczeń-marzec 2022 r. 

Po kilku dniach doszedł też spadek VAT-u na ciepło do 8% oraz „dodatek osłonowy”. 

Premier poinformował, że dodatek osłonowy zostanie rozszerzony, trafi łącznie do 7 mln gospodarstw. - Ten dodatek osłonowy będzie wypłacany w dwóch ratach i będzie on w kwotach od 400 zł do nawet 1100 zł, w zależności od wielkości gospodarstwa domowego, od liczebności rodziny – tłumaczył Morawiecki. Pozostaje pytanie, w jaki sposób rzucenie kolejnych miliardów na rynek ma spowodować spowolnienie inflacji, ale to temat na inną dyskusję.

My skupimy się na spadku podatku od paliwa. Najpierw podstawowe dane, czyli minimalny możliwy poziom opodatkowania. W przypadku oleju napędowego w UE jest to 330 euro/1000 l a w przypadku benzyny bezołowiowej – 359 euro/1000 l. 

„Dla państw które nie przyjęły euro stosuje się urzędowy kurs euro z dnia 1 października roku poprzedzającego.  Zatem w 2021 roku minimalne opodatkowanie 1000L ON w Polsce wynosić winno 1483 zł a benzyny 1613 zł.

Faktycznie było tak:

ON: 1145 (akcyza) + 338,53 (opłata paliwowa) = 1483,53 zł

Benzyna: 1514 + 165,14 = 1679,14 zł” – podaje na Twitterze profil „Węzeł przesiadkowy”, podcast o transporcie autorstwa Bartosza Jakubowskiego z Klubu Jagiellońskiego.

Jak widać, Polska i tak jest bardzo blisko progu w przypadku benzyny, przy on to są dosłownie grosze. Jak wskazuje Jakubowski, urzędowy kurs euro z 1 października 2021 wynosił 4,58 zł. Rok wcześniej, 1 października 2020 r. wynosił 4,49 zł. Oznacza to, że począwszy od 1 stycznia 20222 r. minimalna stawka opodatkowania 1000 l ON w przeliczeniu na złotówki będzie wynosić 1512 zł (czyli nominalnie więcej niż obecny poziom opodatkowania w Polsce!) a w przypadku benzyny 1645 zł (nominalnie mniej o 34 zł niż obecnie).

To jeszcze nie wszystko. Wzrasta opłata paliwowa, ponieważ „co roku waloryzujemy ją wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych za 3 kwartały r/r”, jak pisze „Węzeł”. Suma summarum opłata paliwowa w przyszłym roku od ON wyniesie 356,81 zł (więcej o 10 zł niż obecnie), a od benzyny – 1471 zł (więcej o 43 zł niż teraz). Teraz odejmijmy te stawki od stawek minimalnego opodatkowania paliw w 2022 r. Wówczas akcyza wyniesie: na ON – 1155 zł (10 zł więcej niż teraz), na benzynę 1471 zł (43 zł mniej niż dziś). Słowem – akcyza na ON nie spadnie, bo wedle minimalnego poziomu opodatkowania w UE musi wzrosnąć a na benzynę spadnie w tak nieznacznym stopniu, że hurtowe ceny paliwa obniżą się o… 3 grosze. Tu moglibyśmy postawić kurtynę, ale na przyszłoroczne ceny paliw wpłynie, i już wpływa, jeden ważny i zasadniczy czynnik.

Ceny ropy

Tak, zgadliście, chodzi o ceny ropy. 23 listopada prezydent USA Joe Biden ogłosił, że w związku ze znacznym wzrostem cen paliw uwolni strategiczne rezerwy ropy naftowej w ilości 50 mln baryłek. Całość rezerw USA to ponad 600 mln baryłek, znacznie zwiększyły się one w ubiegłym roku, gdy państwo skupowało tanio ropę, której nikt nie chciał czy też zamawiało u producentów surowiec, aby zapobiec bankructwom.

W ramach decyzji 32 mln baryłek zostaną pożyczone firmom, które mają oddać rezerwie surowiec w nadchodzących latach, kiedy ceny ropy będą niższe. Pozostałe 18 mln zostanie uwolnione w wyniku przyspieszenia wcześniej autoryzowanej przez Kongres sprzedaży ropy naftowej. 

Rynek zareagował 25 listopada największym dziennym spadkiem cen. Baryłka WTI z 78 dolarów spadła do 68, a jeszcze w pierwszej połowie miesiąca kosztowała nawet 84 dolary. Spadek ten być może nawet w większym stopniu był spowodowany pojawieniem się nowego wariantu koronawirusa, czyli Omicronu. Na początku grudnia cena oscyluje wokół 68 dolarów. 

Ryzykowny zakład 

Los chciał, że dokładnie 25 listopada premier Mateusz Morawiecki wyszedł na konferencję prasową w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i obwieścił założenia wspomnianej wyżej tarczy antyinflacyjnej. Jak pokazują wyliczenia „Węzła”, raczej nie ma co liczyć na spadek cen paliw spowodowany obniżką podatków, ale nie oznacza to, że ceny nie spadną.

Najprawdopodobniej spadną, tylko nie przez „obniżkę akcyzy”, tylko sytuację na rynkach! Oczywiście dla zwykłego konsumenta nie ma to większego znaczenia, ważne, aby faktycznie paliwo mniej kosztowało. Choć ciekawość każe zastanowić nad tym, czy rząd postawił na spadki cen ropy na globalnych rynkach, które od wybuchu epidemii zawsze następowały w sezonie jesienno-zimowym lub przy pojawieniu się każdego nowego wariantu wirusa.

Omówmy hipotezę nr 1, w której rząd zupełnie nie patrzy na ceny rynkowe i ich prognozy. Wówczas ceny na stacjach praktycznie by nie spadły i obywatele mogliby mieć uzasadnione pretensje, że do żadnej obniżki nie doszło a przynajmniej część tarczy antyinflacyjnej to pic na wodę. Kwoty wyświetlane codziennie na dużych elektronicznych ekranach trudno „zamieść pod dywan” czy „przykryć”. Ludzie tankują codziennie i każdego dnia stykają się z problemem rosnących cen. Ogłoszenie obniżki podatków a następnie brak spadku cen to scenariusz bardzo ryzykowny, na który raczej przytomne władze by się nie zdecydowały.

Hipoteza nr 2 to nie lada majstersztyk. Makiaweliczny, ale majstersztyk. Ogłoszenie obniżki podatków, które de facto będzie minimalne i najprawdopodobniej nie wpłynie na cenę, czyli zachowanie wpływów do budżetu z opodatkowania paliw na bardzo podobnym poziomie a potem zebranie pochwał i uznania w związku z faktyczną obniżką cen paliw spowodowaną spadkami cen ropy to polityczna perełka. 

Nie zmienia to faktu, że to był ryzykowny zakład. Był, bo ceny ropy będą przez jakiś czas powracać na poziomy jeszcze z początku listopada a w związku ze znacznym spadkiem najpewniej wywołają obniżkę na stacjach. Na jak długo i do jakiego poziomu – to się okaże. Pamiętajmy też, że wciąż rośnie inflacja, która będzie zjadać jakąkolwiek realną obniżkę.

Jeszcze innym, ale związanym z globalnymi rynkami, elementem jest OPEC+. 2 grudnia doszło do spotkania członków kartelu, na którym miały zapaść decyzje nt. regulacji podaży w związku z powrotem obostrzeń w wielu krajach i nowym wariantem koronawirusa. Eksperci OPEC przewidują nadmiar ropy na rynku w pierwszym kwartale 2022 r., a sam kartel postanowił nic nie zmieniać z ustaleń z ubiegłego roku i w styczniu dodać do swojej skumulowanej produkcji 400 tys. baryłek dziennie. Z pewnością nie będzie to czynnik, który powinien sprawić znaczący wzrost notowań ropy w najbliższych tygodniach. 

Istnieje jeszcze inny scenariusz – do wszystkiego tego doszło przypadkiem, ktoś się pomylił przy wyliczaniu najniższego unijnego poziomu opodatkowania ON i benzyny i naprawdę liczył, że ceny spadną w związku z tym elementem tarczy antyinflacyjnej. Choć raczej trudno w niego uwierzyć. Najprawdopodobniejsze jest to, że rząd spodziewając się spadków na rynku ropy postanowił przywłaszczyć sobie sprawczość obniżek cen na stacjach benzynowych może nawet nie tracąc złotówki z budżetu. Tak czy inaczej, efekt końcowy dla konsumentów będzie podobny.

Reklama
Reklama

Reklama

Komentarze (2)

  1. reksio

    Nie może zmniejszyć opodatkowania paliw bo Polska ma prawie najniższe w całej unii opłaty, podatki i akcyzy paliwowe. Co skutkuje prawie najniższą ceną paliwa w Polsce. My mamy 6zł za litr a Holandia ma 9,5zł za litr

    1. Szept

      Oczywiście że można a nawet trzeba. Holender zarabia 3 razy tyle co polak więc paliwo powinno być po 3 zł. (Jeśli dobrze podałeś cenę z Holandii).

    2. MacGawer

      Akcyza na minimalnym unijnym poziomie, VAT można zmniejszyć tylko do 15%, ceny gazu oraz ropy dla Holendra i Polaka takie same... Gdzie konkretnie widzisz możliwość zmniejszenia ceny benzyny do ok. 3.5 zł/l a więc tak aby realnie kosztowała tyle co Holendra? Bo tam rzeczywiście płacą ok. 2 euro czyli 10 zł/l.

    3. reksio

      Trzeba, zgadzam się ale wyjść z unii. Tkwiąc w Unii mamy związane ręce. wpisz gasoline petrol prices in europe a sam zobaczysz.

  2. Szept

    Nie ma się co ekscytować, prawda że w ostatnich 2 tyg cena ropy spadła znacznie, ale od wczoraj podrożała o 5 dolców, jedyne co można powiedzieć to to że ceny są obecnie niestabilne. OPEC produkcji nie zwiększy bo po kilku chudych latach wszyscy robili bokami i chcą się odbić, a do tego potrzebują wyższych cen ropy. Na ceny wpłyną kolejne fale koronawirusa, a właściwie to w jakim stopniu dotkną one Azję. Jeśli Azja dobrze sobie z nimi poradzi to ceny wzrosną zgodnie z przewidywaniami analityków.

Reklama