Reklama

Gaz

Zachodnie elity wspierają Nord Stream 2 i politykę Putina. "Skrajna hipokryzja" [KOMENTARZ]

Fot. www.nord-stream.com
Fot. www.nord-stream.com

Losy najważniejszej inwestycji Gazpromu ważą się i zostaną rozstrzygnięte w najbliższych miesiącach. Taką opinię w rozmowie z rosyjskim portalem Izviestia.ru członek Komisji Spraw Międzynarodowych Parlamentu Europejskiego, francuski poseł Thierry Mariani. Jest jednym z wielu przedstawicieli zachodnich elit, wyrażających w ostatnich tygodniach poparcie dla projektu Nord Stream 2 i polityki energetycznej Władimira Putina.

Eurodeputowany, znany z przychylności wobec aneksji Krymu, przyznał w rozmowie z dziennikarzem, że „los projektu jest realnie zagrożony, jednocześnie wyrażając nadzieję, że zostanie on jeszcze ukończony”. Zarzuca Unii Europejskiej hipokryzję, mówiąc, że stara się być „zielona”, prowadząc politykę bardziej przyjazną środowisku i że musi zrezygnować z rosyjskiego gazu, podczas gdy kupuje amerykański łupkowy gaz ziemny. „Widzimy, że są kraje, które nalegają na zatrzymanie Nord Stream 2 i są to te same państwa, o których mówiłem wcześniej (m.in. Polska – przyp. red.). Nie leży to jednak w interesie Niemiec. Ciekawe, co zrobi RFN, uważana za potęgę numer 1 w Unii Europejskiej – o tym statusie decyduje jej gospodarka i osobowość pani Merkel.”

Mariani potwierdza tezę dziennikarza, że winnym sytuacji wokół gazociągu jest Wielki Brat. Niepokojący dla niego jest też wybór Joe Bidena na prezydenta USA. „Jego polityka będzie dość twarda, tak jak miało to miejsce za rządów Demokratów. Zainteresowanie Stanów Zjednoczonych polega na tym, żeby NS2 nie został ukończony” – mówi.

Według Francuza „logika myślenia w UE pozostanie ‘antyradziecka’ – w Rosji wciąż widzi się wroga. Chociaż oczywiste jest, że dla nas bardziej niebezpieczne są Chiny – nie geopolitycznie, ale gospodarczo”. Z życzliwości względem Moskali poseł dał się poznać wielokrotnie. W 2015 r. był organizatorem wyjazdu na Krym delegacji parlamentarzystów krajowych, której celem, zdaniem jej uczestników, było „podtrzymywanie dialogu z naszymi rosyjskimi przyjaciółmi”. W przerwie od polityki Mariani zasiadał w komisji etycznej kanału telewizyjnego Russia Today, a także wspierał zaangażowanie Władimira Putina u boku syryjskiego dyktatora, Baszara al-Assada.

W ostatnich tygodniach, pomimo zamachu na życie rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, pojawiło się więcej podobnych głosów o Nord Stream 2, pochodzących z zachodniej części Europy. Wśród nich znalazł się m.in. minister gospodarki Niemiec, Peter Altmeier, który argumentował, że dostarczany gaz jest przeznaczony nie tylko dla Niemiec, ale dla wielu krajów Unii Europejskiej. Zarzucił też przeciwnikom rurociągu, że „nie mówią otwarcie, jaki wpływ na dostawy gazu do Europy będzie miało zatrzymanie inwestycji”.

Rękawice w obronie projektu podjął również szef niemieckiej dyplomacji. „To, skąd otrzymujemy energię, jest naszą suwerenną decyzją. Żaden kraj nie ma prawa dyktować europejskiej polityki energetycznej z użyciem gróźb” – oświadczył Heiko Maas na konferencji prasowej po rozmowach z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych, Sergiejem Ławrowem. We wzajemnej wymianie serdeczności szef MSZ Federacji Rosyjskiej docenił „pryncypialne stanowisko Berlina” w kwestii drugiej nitki gazociągu.

Przypomnijmy także, że w ubiegłym miesiącu Paryż zablokował import skroplonego gazu z USA. Analitycy agencji Reuters za jeden z powodów decyzji o wstrzymaniu przez rząd Francji podpisania kontraktu na dostawy LNG pomiędzy Engie a spółką NextDecade uznali nasilający się konflikt handlowy pomiędzy Europą a USA. Na spór nakłada się też ówczesne rozszerzenie sankcji Waszyngtonu wymierzonych w realizację bałtyckiej magistrali.

Gazprom, pomimo że projekt jest na poziomie 94% zaawansowania projektu, od dłuższego czasu ma poważne problemy z jego finalizacją. Niemcy i Rosjanie prą do ukończenia układania rur, w czym nierzadko sekundują im Francuzi. Jak widać, propagandowa narracja zwolenników Nord Stream 2 coraz bardziej się nasila. Dzieje się tak niezależnie od zdarzeń takich jak chociażby otrucie czołowego aktywisty rosyjskiej opozycji. Niemiecka transformacja energetyczna, w której „błękitne paliwo” odgrywa istotną rolę nie może się odbyć bez szczęśliwego finału tej sprawy. Kreml, który najlepiej wie w jak trudnej sytuacji gospodarczej znajduje się Rosja, bez wątpienia również będzie parł do mety – choćby ze względów wizerunkowych, bo projekt nigdy nie miał specjalnego uzasadnienia ekonomicznego. Należy się spodziewać, że kolejne miesiące to będzie tylko intensyfikacja publicznego i kuluarowego lobbingu zachodnioeuropejskiego establishmentu politycznego pod hasłem „Nord Stream 2 – go on!”.

Piotr J. Gładysz

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama