Reklama

Wiadomości

Zyska dla E24: system opustów jest bardziej opłacalny dla prosumenta, ale jak przy nim zostaniemy, może dojść do katastrofy

Wiceminister Ireneusz Zyska podczas spotkania nt. Mój Prąd 4.0
Wiceminister Ireneusz Zyska podczas spotkania nt. Mój Prąd 4.0
Autor. Daniel Czyżewski

„Net-metering w oparciu o opusty jest trochę bardziej opłacalny ekonomicznie dla prosumenta niż nowy model, ale jak od niego nie odejdziemy, może dojść do katastrofy” – powiedział wiceminister klimatu Ireneusz Zyska w odpowiedzi na pytanie E24 podczas spotkania z dziennikarzami nt. programu „Mój Prąd 4.0”.

Reklama

Ministerstwo Klimatu i Środowiska zdradziło założenia czwartej edycji programu „Mój Prąd 4.0". Możliwość składania wniosków ma się rozpocząć 15 kwietnia, budżet opiewa na 350 mln zł a maksymalna kwota dofinansowania to 20,5 tys. zł.

Reklama

Ta edycja ma być próbą dostosowania programu do zmian w ustawie o OZE. Prosumenci, którzy zdecydują się na instalację paneli fotowoltaicznych po 1 kwietnia br. będą się rozliczać na zasadach tzw. net-billingu. Ci, którzy weszli do sieci przed tą datą funkcjonują w systemie net-meteringu, który można porównać do barteru, tylko że zachodzi on w proporcjach 1:0,7 lub 1:0,8, tzn. że prosumenci odzyskują z sieci 70% lub 80% tego co wcześniej oddali. Net-billing jest oparty o sprzedaż i kupno energii ze wszystkimi tego konsekwencjami. Wśród nich, wedle Jana Rączki, byłego szefa NFOŚiGW, przeciętny okres zwrotu z inwestycji w panele wydłuży się z 6-7 lat do 13-16. Ministerstwo przekonuje, że będzie to 8,5 roku, oczywiście w zależności od rodzaju i rozmiarów instalacji.

Czytaj też

Wiceminister klimatu oraz pełnomocnik rządu ds. OZE Ireneusz Zyska, prezes NFOŚiGW Paweł Mirowski oraz prof. Ziemowita Malechy z Politechniki Wrocławskiej. Profesor podkreślał atuty czwartej edycji „Mojego Prądu", która zakłada dofinansowanie również na magazyny energii czy pompy ciepła. W jego ramach istnieje także ścieżka, zachęta dla prosumentów funkcjonujących w ramach net-meteringu, aby przeszli do nowego systemu, czyli net-bilingu. Przedstawił się również jako prosument, więc zapytałem go czy sam przeszedłby na net-billing wedle schematu i finansowania przewidzianego w „Mój Prąd 4.0".

Reklama

„Czemu nie? Musiałbym bardzo dużo rzeczy w domu zmienić, ta ingerencja może byłaby zbyt duża. Jakbym planował większy remont, to czemu nie. Tu chodzi o pewną świadomość prosumencką. Ja patrzę na to trochę z perspektywy inżyniera. Posiadanie takiego systemu i poruszanie się między tymi elementami może mnie zainteresować również jako inżyniera. Jeżeli będę miał na tyle energię, żeby się tym zająć świadomie, to jak najbardziej, ale w tej chwili nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Jeżeli bym startował teraz, to z pewnością wziąłbym udział w programie, bo to jest dobra inwestycja, zwłaszcza w sytuacji problemów gospodarczych i inflacyjnych" – powiedział Ziemowit Melecha.  

Wiceminister Zyska przyznał, że net-metering jest korzystniejszy dla prosumenta, ale pozostanie przy nim grozi katastrofą. „Ja rozumiem trochę intencje Pana Redaktora, ale net-metering w oparciu o opusty jest trochę bardziej opłacalny ekonomicznie dla prosumenta niż nowy model, ale proszę sobie wyobrazić taką sytuację, że wszyscy kibicujemy, rząd finansuje z NFOŚiGW nadal dofinansowuje. Wszyscy wspieramy rozwój prosumentów na zasadach net-meteringu. Budujemy w nieskończoność, 1,5-2 mln instalacji. Co się może wydarzyć? Może dojść do katastrofy i wszyscy ci, którzy zostali prosumentami również to odczują" – stwierdził.

Reklama

Komentarze

    Reklama