Reklama

Portal o energetyce

Fotowoltaiczny skandal. Chińskie panele słoneczne powstają w obozach pracy?

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Europejskie media oraz zrzeszenia energetyki odnawialnej biją na alarm - wiele wskazuje na to, że chińskie panele słoneczne są wykonywane z komponentów produkowanych w obozach pracy. Pekin zaprzecza, ale w UE rośnie presja na ograniczenie importu fotowoltaiki z Chin.

Jak donosi Politico, prawie każdy panel fotowoltaiczny sprzedawany w Unii Europejskiej zawiera komponenty produkowane w regionie autonomicznym Sinciang w Chinach. Jest on znany ze względu na prześladowania mniejszości muzułmańskiej - przede wszystkim ludu Ujgurów. Jedną z formą tych prześladowań jest osadzanie w obozach pracy. Według medialnych informacji w placówkach tych przebywać może nawet milion muzułmanów.

Według doniesień, więźniowie chińskich obozów pracy mogą być wykorzystywani nie tylko do zadań pokroju zbioru bawełny, ale też do bardziej wyspecjalizowanej produkcji - m. in. do przygotowania krzemu polikrystalicznego, który następnie używany jest przy produkcji paneli fotowoltaicznych. Jak wskazuje cytowana przez Politico analityczka Bloomberga Jenny Chase, „ok. 95% paneli dostępnych na rynku zawiera w sobie krzem z Sinciangu.

image
 

Na sytuację zwraca już uwagę branża fotowoltaiczna, która wskazuje, że panele mogą być produkowane w Europie bez kontrowersji. Politico wskazuje, że przemysł ten uważał możliwość wykorzystania pracy przymusowej do produkcji chińskich paneli słonecznych za tajemnicę poliszynela. 

Chiny zaprzeczyły wszystkim tym oskarżeniom, wskazując, że informacje o produkcji komponentów do fotowoltaiki w obozach pracy to „kłamstwo stulecia wymyślone przez kilka instytucji z krajów Zachodu”.

Faktem jest jednak, że europejska produkcja paneli fotowoltaicznych wyemigrowała do Chin, które konkurują niską ceną produkcji. Również faktem są systemowe chińskie prześladowania mniejszości muzułmańskiej. Politico zauważa, że Stany Zjednoczone odpowiedziały już na prześladowania sankcjami na dostawy bawełny i pomidorów. Unia Europejska na razie nie zrobiła nic.

Reklama

Komentarze

    Reklama