Reklama

Portal o energetyce

Elektrownia wodna masowej zagłady. Mija 78 lat od wysadzenia Dnieprostroju [KOMENTARZ]

Zapora Dnieprzańskiej Elektrowni Wodnej w 1943 roku (Fot. Bundesarchiv, B 145 Bild-F016197-0003 / CC-BY-SA 3.0)
Zapora Dnieprzańskiej Elektrowni Wodnej w 1943 roku (Fot. Bundesarchiv, B 145 Bild-F016197-0003 / CC-BY-SA 3.0)

Zanim doszło do zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, status najkrwawszego jednostkowego rozkazu II Wojny Światowej należał do decyzji Stalina nakazującej zniszczenie Dnieprzańskiej Elektrowni Wodnej. Dziś, 18 sierpnia, minęło 78 lat od tragedii, która – zdaniem historyków – pochłonęła 120 tysięcy ludzkich istnień. Z tej okazji przypominamy tekst red. Jakuba Wiecha dotyczący tego wydarzenia.

18 sierpnia 1941 roku. Godzina 20:00. Nad Dnieprzańską Elektrownią Wodną (Dnieprostroj) z wolna zapada zmierzch. Podpułkownik Borys Epow, – znany specjalista od materiałów wybuchowych – stacjonuje na zaporze elektrowni. Przez ostatnie kilka dni oficer ten oraz jego podkomendni rozmieszczali w wewnętrznym chodniku tamy ładunki wybuchowe. Teraz czeka na informację, która będzie kosztować życie ponad stu tysięcy osób.

Zapora na Dnieprze została zbudowana w ramach tzw. Pierwszego Planu Pięcioletniego. Powstawała w latach 1927-1932 i stanowiła część tzw. planu GOELRO, czyli Państwowego Planu Elektryfikacji Rosji. Tama była wysoka na 60 i długa na 760 metrów. Zainstalowana w niej elektrownia miała moc rzędu 560 MW. Zbiornik wodny, który powstał w wyniku jej budowy, miał powierzchnię 420 kilometrów kwadratowych. Teraz jednak elektrownia nabrała zupełnie nowego znaczenia – stała się istotnym celem na mapie inwazji III Rzeszy na Związek Sowiecki.

Od czerwca 1941 roku niemieckie oddziały nieustannie parły na wschód, spychając sowieckich żołnierzy do coraz to głębszej defensywy. Tama elektrowni na Dnieprze – na tyle szeroka, że mogą się na niej wymijać samochody – stała się drogą ewakuacji wojsk ZSRS. Był to zbyt cenny korytarz komunikacyjny i obiekt infrastrukturalny, by mógł trafić w ręce Niemców. Dlatego też sam Józef Stalin dał podpułkownikowi Epowowi upoważnienie do wysadzenia Zapory, jeśli zbliżą się do niej wojska Hitlera.

Około godziny 20:30 do oficera dociera informacja przekazana przez żołnierzy 157. pułku NKWD – który ewakuował się przez tamę - dotycząca zbliżających się sił niemieckich. Epow podejmuje decyzję o wysadzeniu Zapory.

Wybuch około 20 ton materiałów wybuchowych powoduje powstanie dziury długości ok. 135 metrów. Wylewa się przez nią fala uderzeniowa. Woda spłynęła w dół rzeki, niosąc śmierć i zniszczenie.

W założeniu, rozerwanie tamy miało wyrządzić duże straty wojskom Rzeszy praz uniemożliwić im przeprawę przez Dniepr. Skutki były jednak zupełnie inne. Fala powodziowa zabiła 1500 żołnierzy niemieckich i nie wyhamowała ofensywy Hitlera. Woda zabrała natomiast ze sobą nawet 120 tysięcy cywilów (historycy do dziś nie są w stanie określić dokładnej liczby). Żywioł siał spustoszenie na obszarach przybrzeżnych Dniepru, przelał się także przez wyspę Chortyca.

Żołnierze, którzy byli świadkami wysadzenia Dnieprostroju nie mogli uwierzyć własnym oczom. Wzięli Epowa za sabotażystę. Podpułkownik został zatrzymany i długotrwale przesłuchiwany.

Amerykański dziennikarz Hubert Renfro Knickerbocker takimi słowami opisał wysadzenie tamy: Rosjanie wysadzając swoją wielką tamę (…) udowodnili, że naprawdę zamierzają zostawić Hitlerowi jedynie spaloną ziemię – nawet, jeśli oznacza to zniszczenie swoich najcenniejszych zasobów. Dnieprostroj była niemalże obiektem kultu u Sowietów (…). To było największe, najbardziej spektakularne i najpopularniejsze dziecko Pierwszego Planu Pięcioletniego (…). Rozkaz Stalina, by ją zniszczyć ma dla Sowietów większe emocjonalne znaczenie niż miałby dla Amerykanów rozkaz Roosevelta nakazujący zniszczenie Kanału Panamskiego.

Tama została zajęta przez Niemców, którzy przebudowali ją i wyposażyli w nowe turbiny (stare urządzenia Epow pozostawił na chodzie bez dopływu smaru, przez co generatory uległy zniszczeniu).

Jesienią 1943 roku Niemcy zostali wyparci z okolic zapory. Wycofujący się hitlerowcy – według źródeł rosyjskich – chcieli wysadzić tamę w całości. Przygotowali do tego 300 ton materiałów wybuchowych. Uniemożliwił im to atak żołnierzy sowieckich, który zabezpieczyli obiekt.

Tragiczna historia Dnieprostroju pokazuje, jak straszliwą bronią – w realiach wojny totalnej – mogą stać się takie obiekty. Przyszłe dzieje ludzkości mogą być naznaczone podobnymi, ale jeszcze bardziej przerażającymi wydarzeniami. Jako przykład wskazać można groźby Tajwanu wobec Zapory Trzech Przełomów w Chinach. Według raportów Pentagonu, Trzy Przełomy – największa elektrownia wodna na świecie, która wpłynęła na… ruch obrotowy Ziemi - stały się atrakcyjnym celem dla tajwańskiego wojska. Groźby zniszczenia tej budowli (co skutkowałoby niewyobrażalnymi wręcz stratami, znacznie większymi niż te poniesione po wysadzeniu Dnieprostroju) mają w założeniu powstrzymać ChRL przed zbrojną interwencją na Tajwanie. Pekin agresywnie odpowiedział na takie doniesienia, podkreślając przy tym, że architektura Zapory jest na tyle wytrzymała, że wytrzyma nawet taktyczne bombardowanie nuklearne.

Reklama

Komentarze

    Reklama