Reklama

Elektroenergetyka

Mielczarski: Ryzyko blackoutu jest większe niż w sierpniu

  • Fot. KNN Melprop/Politechnika Warszawska

O aktualną sytuację Krajowego Systemu Elektroenergetycznego zapytaliśmy prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej. W jego opinii istnieje realne ryzyko, że niskie temperatury oraz obniżający się poziom wód doprowadzą do poważnych ograniczeń mocy wytwórczych. Naukowiec uważa, że taki stan rzeczy jest w dużej mierze efektem zaniedbań URE i PSE SA w zakresie regulacyjnych usług systemowych i zachęt to inwestycji w nowe moce wytwórcze.

Zapytany o to czy obecnie istnieje ryzyko powstania niedoborów energii elektrycznej prof. Mielczarski powiedział: „Jak najbardziej takie niebezpieczeństwo istnieje. Niebezpieczna sytuacja miała miejsce kilka dni temu. Na szczęście uratował nas wiatr, który umożliwił uzyskanie znacznych mocy z elektrowni wiatrowych. Jednakże zazwyczaj kiedy występują silne mrozy wiatr jest bardzo słaby, nie możemy zawsze liczyć, że energia wiatrowa będzie wspomagać generację w KSE”.

Pytany o skalę problemu Profesor zaznaczył, że „sytuacja może być nawet gorsza niż w sierpniu, kiedy to doszło do pewnych niedoborów. Podczas silnych mrozów znacznie rośnie pobór energii, a niski poziom wód w rzekach sprawia, że odpowiednie chłodzenie bloków elektroenergetycznych może okazać się niemożliwe” - przestrzegał naukowiec w rozmowie z Energetyką24.com

W opinii prof. Mielczarskiego „rozwiązaniem mogą być zbiorniki retencyjne. Budowa ich potrwa jednak co najmniej 2 lata. Spowodowane jest to przede wszystkim koniecznością uzyskania decyzji środowiskowej, co jest procesem czasochłonnym. Obawiam się, że problem nie zostanie szybko rozwiązany, a jest to konieczne szczególnie jeżeli chodzi o nową elektrownię w Kozienicach. Może wspomagać nas połączenie z Litwą. Ma ono jednak przepustowość jedynie 500 MW, miejmy nadzieję, że zostanie zrealizowany drugi etap, kiedy przepustowość tego połączenia osiągnie 1000 MW” – kontynuował przedstawiciel Politechniki Łódzkiej. 

Profesor dodał również, że optymalnym rozwiązaniem byłoby odwołanie się do aktywności odbiorców: „Od dawna postuluję, aby systemy dystrybucyjne zostały zmienione na lokalne obszary bilansowania i brały aktywny udział w technicznym bilansowaniu systemu elektroenergetycznego. Niestety obecne modele rynku bilansującego tego nie przewidują. Od lat nie przeprowadzono tej reformy systemu planowania pracy KSE, chociaż można to zrobić kosztem kilkunastu milionów złotych” – zakończył prof. Mielczarski.

Zobacz także: Krzysztof Tchórzewski spotka się z unijnym komisarzem ds. energii

Zobacz także: Klimatyczny "okrągły stół" w Kancelarii Premiera

Reklama

Komentarze

    Reklama