Reklama

Ropa

Kryzys w dostawach ropy z Rosji ujawnił potencjał Polski

Fot.: PKN Orlen
Fot.: PKN Orlen

Na początku czerwca przywrócono częściowe dostawy ropy rurociągiem Przyjaźń, w lipcu ma on ruszyć z pełnymi mocami. Tym niemniej siedmiotygodniowa, najdłuższa w historii tego rurociągu, przerwa w dostawach, skłania do podsumowania: czego nas to nauczyło i jak koncerny naftowe, ale też pośrednio Polska, były do takiego kryzysu przygotowane. 

Na początku trzeba zaznaczyć, że ta sytuacja wcale nie musiała się skończyć przywróceniem dostaw. Należało rozważać scenariusz, przez wielu analityków wciąż uważany za możliwy, że zanieczyszczenie ropy i przerwanie dostaw miało być pretekstem do docelowego wyłączenia rurociągu Przyjaźń. Rosja od początku tego wieku realizuje strategię eliminowania krajów tranzytowych i przenoszenia swoich dostaw na transport morski, zwłaszcza przez terminal w Primorsku, w związku z czym każdy pretekst do wyłączenia Przyjaźni byłby dla Rosji wygodny.

Obecnie jednak wydaje się, że ten scenariusz nie będzie realizowany. Nie bez znaczenia może być tutaj fakt, iż na nitce rurociągu znajduje się niemiecka rafineria Schwedt, której jednym z akcjonariuszy jest rosyjski Rosneft.

Tym niemniej cała sytuacja skłania do analizy nie tyle pod kątem samego fizycznego zabezpieczenia dostaw, ile posiadania i generowania siły politycznej i ekonomicznej poszczególnych uczestników całego procesu - zwłaszcza Polski.

O sile politycznej mówimy nie bez przyczyny - gdzie surowce strategiczne, tam zawsze jest element polityki (a Rosja wprost definiuje je jako swoje narzędzie uprawiania tejże), zaś to właśnie deficyty siły polityczno – ekonomicznej w obszarze surowcowym przez wiele lat czyniły nas „petentem” dostawców i wywoływał obawy o bezpieczeństwo dostaw.

Można postawić tezę, iż w tej sytuacji zawczasu zbudowana siła – zwłaszcza ekonomiczna -  była tym, co zabezpieczało polski rynek i spółki - zwłaszcza Orlen  - przed z jednej strony kryzysem dostaw, z drugiej - presją ze strony dostawcy.

Siła zawsze jest wypadkową posiadanych zasobów i stosowanej strategii, stąd analizy wymagają oba obszary. Do zbioru zasobów na pewno trzeba włączyć z jednej strony zapasy Koncernu - nie tylko obowiązkowe, ale też operacyjne - czyli służące do uzupełniania bieżącego zapotrzebowania, ale także zapasy strategiczne. 

Drugim, znacznie ważniejszym elementem, było jednak zbudowanie zawczasu bezpiecznej struktury dostaw. Nie chodzi tylko o to, że z punktu widzenia bezpieczeństwa ekonomicznego i energetycznego sytuacja, w której relatywnie tańsza, ale trudniejsza w przerobie i płynąca z niepewnego kierunku, ropa jest w połowie bilansowana dostawami z innych, zróżnicowanych kierunków i jest to struktura broniąca się ekonomicznie (co oznacza iż jest zyskiem a nie kosztem).

Dodatkowo pomógł fakt zmniejszenia w końcu ub. roku o kolejne 30% wolumenów odbieranych od dostawców rosyjskich i zastąpienie ich z jednej strony dostawami od saudyjskiego Aramco, a z drugiej korzystaniem z szerokiego wachlarza dostępnych źródeł ropy z Afryki, Bliskiego Wschodu, Ameryki Południowej czy Morza Północnego.

Dzięki temu, przy wykorzystaniu zapasów operacyjnych i zintensyfikowaniu dostaw drogą morską, polskie spółki - zwłaszcza Orlen - dysponowały zasobami, których mogły używać zarówno fizycznie, do produkcji paliw i petrochemii, jak i do tworzenia swojej siły ekonomicznej, ale także w jakimś sensie politycznej.

Drugim - istotniejszym, bo de facto zależnym głownie od wiedzy, myślenia i postępowania decydentów - był czynnik strategii. Przyjęto bardzo rozsądną strategię wspólnego ze wszystkimi innymi odbiorcami, solidarnego wstrzymania odbioru i wymuszenia na dostawcy oczyszczenia rurociągu.

Taka postawa miała znaczenie nie tylko w tej konkretnej sytuacji. Ma ona istotne znaczenie także przy ewentualnych incydentach, ale też i negocjacjach kolejnych dostaw. W tej sytuacji, po raz pierwszy od 1989 roku, tak Polska, jak i rodzima główna spółka paliwowa pokazała dostawcom i klientom, że posiada wystarczające zasoby i kompetencje, aby całkowicie  i niemal na bieżąco zmienić kierunki dostaw.

To oznacza, że jakikolwiek argument rosyjskich dostawców na temat zmniejszenia dostaw czy podwyżek cen, a nawet całkowitego wyłączenia Przyjaźni, jest już pozbawiony potencjału wywierania presji. 

Oczywiście trzeba zauważyć, że element strategii miał też zastosowanie znacznie wcześniej. Strategia i wola zmiany doprowadziły w 2015 roku do rozpoczęcia procesu dywersyfikacji dostaw i systematycznego pogłębiania go do poziomu poniżej 50 proc. ropy z Przyjaźni oraz wprowadzenia do Koncernu szerokiego kręgu dostawców z całego niemal świata.  Przy tym infrastruktura pozostała taka sama jak dekadę, czy dwie dekady temu.

Głównie od strony morza zaopatruje się też gdański Lotos, choć dotychczasowy udział ropy rosyjskiej w jego zakupach wciąż jest istotnie wyższy niż w przypadku Orlenu. Abstrahując od obecnej sytuacji, ma to uboczny skutek w postaci tego, że ropa płynąca ze wschodu do Gdańska zajmuje dużą część pojemności jednej nitki rurociągu pomorskiego, blokując przepustowości, które mogłyby zostać wykorzystane do ściągania ropy z Naftoportu. To dodatkowy argument za zwiększaniem synergii obu firm w przyszłości - a więc i ich fuzją.

Powyższe zestawienie faktów pozwala na wysnucie kilku ważnych dla przyszłych działań wniosków.

Po pierwsze, skoro właśnie element strategii i aktywności zadecydował o stworzeniu odpowiedniego zapasu siły, pozwalającej nie tylko na unikniecie kryzysu, ale i projekcję tejże siły na przyszłe działania i procesy. Unaocznia to - co zresztą eksperci i analitycy postulują od dawna – zasadność przyjęcia takiej praktyki w obszarach zarządzania, zwłaszcza branżami wrażliwymi.

Po drugie, trzeba jednak zauważyć, że element strategii częściowo zastępuje braki w zasobach, ale ich całkowicie nie niweluje. Rodzi to postulat rozbudowy strategicznej infrastruktury zwłaszcza rurociągu północnego łączącego Naftoport z Płockiem. Najlepsza strategia nie będzie realna, jeśli nie będzie się dało zwiększać wolumenów ropy transportowanej tą drogą od strony morza, a przede wszystkim realizować równoległego przesyłu kilku gatunków, co wymaga po prostu fizycznej rozbudowy tego rurociągu. Jest to element zapowiadany przez PERN w ub. roku. Obecnie ogłoszony został przetarg na studium wykonalności tego projektu, tym niemniej powinien on być potraktowany priorytetowo tyleż przez sam PERN co i władze państwowe.

Ostatni wreszcie argument pokazuje, iż stworzenie jednego dużego - poprzez połączenie Orlenu i Lotosu - gracza na tym rynku, otworzy nowe możliwości tworzenia siły Koncernu i Polski. Oczywiście, istotnym walorem takiego połączonego giganta nie byłaby unifikacja, lecz właśnie potraktowanie Gdańska jako kolejnej osi geograficzno - logistycznej takiej firmy, a więc rafinerii stosunkowo wysuniętej na Zachód oraz z ekspozycją na morze, co może tworzyć szczególne warunki działania Lotosu jako rafinerii z optymalnym położeniem morskim - zarówno surowcowym jak i eksportowym.

Dawid Piekarz, wiceprezes Instytutu Staszica

Reklama

Komentarze

    Reklama