Nowoczesne klamki samochodu Tesla Model S są obwiniane za śmiertelny wypadek, podczas którego mężczyzna został uwięziony w płonącym samochodzie.
Jak donosi serwis Bloomberg, w lutym br. 48-letni mężczyzna podróżował swoją Teslą Model S przez hrabstwo Broward na Florydzie. W pewnym momencie stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w palmę.
Policjant, który przybył na miejsce nie był w stanie wydostać go z samochodu, gdyż klamki, w jakie wyposażone było auto nie wysunęły się. W Modelu S klamki wysuwają się automatycznie - umożliwiając otwarcie drzwi - gdy w pobliżu znajdzie się kluczyk do pojazdu. W międzyczasie w samochodzie pojawił się ogień i dym. Tym samym, mężczyzna znalazł się w pułapce i poniósł śmierć.
Według Bloomberga, 10 października złożony został pozew w tej sprawie, który o śmierć człowieka obwinia konstrukcję klamek uniemożliwiającą otwarcie drzwi. W powództwie podkreślono też wysokie ryzyko pożaru oraz fakt, że mężczyzna zginął wskutek uduszenia dymem, nie ponosząc obrażeń wewnętrznych.
Jak dotąd, Tesla nie skomentowała sprawy.
"Nowoczesność" ma swoją cenę.
"Madko Bosko" A ten policjant był jakiś niedorozwinięty, czy Tesla ma nietłukące się szyby? Zwykła nieudolność funkcjonariusza i zaniechanie obowiązków zwalane na klamki Tesli. To jest wręcz śmieszne.
Tesla ma coraz więcej kłopotów.
Kierowca jechał ~140km/h w mieście, przywalił w drzewo. Na filmie widać moment zanim policja przyjechała na miejsce i widać całe auto w płomieniach. Nic dziwnego, że policjanci komentowali - nie dało się podejść i wybić szyby jak całe auto było już w ogniu, a klamki były schowane.