Reklama

Portal o energetyce

KIG: bezpieczeństwo energetyczne Polski musi być oparte na 4 filarach

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Przyszła polityka energetyczna państwa polskiego była głównym tematem dyskusji Komitetu ds. Energii i Klimatu Krajowej Izby Gospodarczej. Wnioski z dyskusji Komitet zamierza przedstawić rządowi.

Komitet KIG na potrzeby powstającej polityki energetycznej państwa (PEP) opracował "Doktrynę bezpieczeństwa energetycznego Polski", opartą na czterech filarach: suwerenności energetycznej, bezpieczeństwie dostaw energii, konkurencyjności i efektywności energetycznej oraz zmniejszeniu wpływu gospodarki na środowisko i klimat.

 Jak tłumaczył prezes KIG Andrzej Arendarski, "suwerenność energetyczna" to granica uzależniania się od zewnętrznych dostaw energii pierwotnej. KIG zdefiniowała ją jako stan, w którym import ten nie przekracza 50 proc. całkowitego krajowego zużycia energii pierwotnej. Jako wyzwania zewnętrzne wskazał "niezmiennie opresyjną politykę UE wobec paliw stałych", podczas gdy to w tych paliwach Polska coraz bardziej upatruje źródeł swojego bezpieczeństwa. Arendarski jako punkt wyjścia do dyskusji przywołał niedawne wystąpienie ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, który zastanawiał się, ile może kosztować spadek do 50 proc. udziału węgla brunatnego i kamiennego w produkcji energii elektrycznej.

Zobacz także: Paraliż innowacyjny w polskiej energetyce. „Te same kategorie, co w epoce Gierka” [KOMENTARZ] 

Prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala zwrócił uwagę, że "doktrynalne" ujęcie, ile będziemy w przyszłości potrzebować węgla jest niezwykle istotne, bo inwestycje i przygotowania do eksploatacji pokładów węgla kamiennego trwają nawet kilka lat. Dlatego zapotrzebowanie na węgiel musi być znane odpowiednio wcześniej. Natomiast, jego zdaniem, zejście do wspomnianego przez ministra poziomu 50 proc. prądu z węgla będzie oznaczało masowy import gazu i uzależnienie od sprowadzania tego surowca z jednego kierunku. 

Z kolei prof. Zbigniew Kasztelewicz z AGH mówił, że udział węgla w produkcji energii może w Polsce spaść bardzo szybko, o ile budową kopalń będzie rządził "sołtys, ekolog i ekoterrorysta". Kasztelewicz podkreślał, że dla skutecznej eksploatacji, zwłaszcza węgla brunatnego, konieczna jest taka zmiana prawa, aby nie dało się blokować na poziomie lokalnym budowy odkrywek. Jak mówił, niezbędna jest lista chronionych złóż strategicznych i odpowiednia polityka surowcowa. Tymczasem "minister rolnictwa od półtora roku blokuje odrolnienie 300 ha dla odkrywki Tomisławice" - mówił Kasztelewicz. Przypomniał, że już za trzy lata zaczną kończyć się pierwsze z eksploatowanych obecnie złóż węgla brunatnego, a proces ten z czasem będzie przyspieszał.

Były wiceprezes Taurona Stanisław Tokarski ocenił natomiast, że Polsce potrzeba tylko tyle energii z węgla, aby jej nie zabrakło w bezwietrzną noc, kiedy nie działają żadne źródła odnawialne. Elementem doktryny powinno być to, że z węgla potrzebujemy tylko tyle, ile nam trzeba, a reszta energetyki powinna się opierać na źródłach rozproszonych i odnawialnych - mówił.

Prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej wskazywał z kolei na trudności w oszacowaniu kosztów bezpieczeństwa. Jeżeli kierujemy się tylko rachunkiem ekonomicznym, budujemy tylko to, co się opłaca, to niezależność energetyczna spada - mówił. Mielczarski zastanawiał się też, czy Polska znajdzie sposób by - pozostając w UE - przetransferować do energetyki miliardy, które mają dać niezależność i bezpieczeństwo.

Z kolei Daria Kulczycka z Konfederacji Lewiatan oceniła, że oparcie energetyki na węglu to dla polskiego przemysłu duże niebezpieczeństwo, chociażby wzrostu cen energii z powodu zaostrzającej się polityki klimatycznej. Przemysł, który daje 16 proc. polskiego PKB, jest ważniejszy od górnictwa, które wnosi 4 proc., trzeba chronić polski przemysł - mówiła.

Podsumowując dyskusję wiceminister energii Michał Kurtyka stwierdził, że polska polityka energetyczna musi lawirować pomiędzy powszechnym w zachodnich społeczeństwach oczekiwaniem rezygnacji z paliw kopalnych a naszym przekonaniem, że energia z węgla jest najtańszą dostępną. Sposobem pogodzenie tych skrajności jest - jego zdaniem - wzrost efektywności wykorzystania własnych zasobów. "Mamy świadomość oczekiwań partnerów unijnych i zobowiązań" - mówił Kurtyka, dodając, że hasło "dekarbonizacji" w Polsce powinno być odczytywane jako wzrost sprawności produkcji energii z węgla, a nie rezygnacja z tego surowca.

Kurtyka zgodził się z licznymi, wcześniejszymi głosami, że decyzje co do kierunku, w którym podąży polska energetyka, powinny zostać w końcu podjęte. W przeciwnym razie za 15 lat ciągle będziemy dyskutować o tym samym - zauważył. Rząd deklarował wcześniej, że nową wieloletnią politykę energetyczną państwa przyjmie jeszcze w tym roku.

kn/PAP

Reklama

Komentarze

    Reklama