Reklama

Portal o energetyce

Jukos może zatopić naftowego giganta

Rosnieft, największa spółka naftowa w Rosji, ma dziś coraz większe problemy z finansowaniem swojej działalności z powodu sankcji jakie nałożyły na nią Stany Zjednoczone. Sytuacja ta może się jeszcze pogorszyć ponieważ podjęcie analogicznych kroków zapowiada UE. Tymczasem akcjonariusze nieistniejącego już koncernu naftowego Jukos, na bazie którego zbudowano potęgę Rosnieftu, wygrali z Rosją spór w Trybunale Arbitrażowym w Hadze. Moskwa może wnioskować o unieważnienie tego wyroku w holenderskim sądzie, ale będzie musiała zabezpieczyć 50 mld $ na poczet ewentualnego odszkodowania. Jeżeli tego nie zrobi lub mimo przegranej nie zechce wypłacić środków w zasądzonej wysokości to byli akcjonariusze Jukosu mogą pozwać Rosnieft i tą drogą próbować z dużą dozą prawdopodobieństwa uzyskać zadośćuczynienie. Przed rosyjskim gigantem rysuje się zatem niewesoła przyszłość.

Nowe sankcje USA nałożone na Rosję uniemożliwiają Rosnieftowi pozyskiwanie średnio i długoterminowego finansowania w dolarach. To restrykcje bardzo bolesne dla wspomnianej spółki ponieważ uderzają one w kredytowanie jej bieżących potrzeb (np. transakcji surowcowych), ale także wielkich projektów infrastrukturalnych, których wdrożenie jest konieczne ze względu na wyczerpywanie się starych złóż ropy naftowej na Syberii Zachodniej, czy politykę energetycznego otwarcia na Azję.

Tymczasem w Brukseli ważą się losy nowych sankcji UE wobec Rosji. Wedle rzeczniczka Komisji Europejskiej, Pia Ahrenkilde Hansena mają dotyczyć m.in. ograniczeń w dostępie do rynków kapitałowych i wrażliwych technologii, w tym w sektorze energii.

W tym kontekście położenie Rosnieftu staje się coraz bardziej problematyczne i może rzutować na jego kondycję na wiele lat do przodu. Mimo to rosyjscy analitycy zdają się ten fakt bagatelizować podkreślając, że posiada on aktualnie na swoich kontach 20 mld $ z przedpłat za dostawy węglowodorów. Kwota ta ma ich zdaniem zapewnić mu płynność finansową jeszcze przez 3-4 lata nawet jeśli nadal będzie miał problem z dostępem do finansowania w dolarach (restrykcje nałożone przez Waszyngton na rosyjskie podmioty ograniczają im możliwość pozyskiwanie amerykańskiej waluty nawet w bankach państw trzecich).

Dzisiejsza informacja dziennika Wiedomosti mówiąca o tym, że akcjonariusze nieistniejącego już koncernu naftowego Jukos, na bazie którego zbudowano potęgę Rosnieftu, wygrali sprawę sądową przeciwko Rosji, może dodatkowo skomplikować sytuację finansową największej rosyjskiej spółki naftowej. Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze ogłosił bowiem, że Moskwa musi zapłacić im 50 mld dolarów. Strona rosyjska może wnioskować w holenderskim sądzie o unieważnienie wyroku. Tyle tylko, że aby to zrobić będzie musiała zabezpieczyć zasądzoną kwotę. Jeśli się na to nie zdecyduje lub zerwie współpracę z Trybunałem Arbitrażowym (co jest możliwe, jego decyzjom nie podporządkowała się np. Argentyna) to byli udziałowcy Jukosu mogą pozwać Rosnieft i próbować od tej spółki pozyskać zadośćuczynienie. Przypomnijmy, mowa o astronomicznej kwocie nawet dla tej wielkości przedsiębiorstwa. A przecież jeszcze przez wiele lat będzie ono odczuwać skutki tegorocznych sankcji potęgujących problemy z regulowaniem sporego zadłużenia w dolarach, które narosło m.in. z powodu niedawnego przejęcia TNK-BP.

"Czy Rosnieft jest alter ego państwa rosyjskiego? Proces (przed Trybunałem Arbitrażowym w Hadze- przyp. red.) dowiódł, że w tej sprawie tak."

Stwierdził Emmanuel Gillyar, adwokat londyńskiej kancelarii Shearman&Stearling, która reprezentuje byłych właścicieli Jukosu.

Słowa te dobitnie pokazują, że zachodnie sankcje w połączeniu ze sprawą dawnego Jukosu mogą stworzyć przed Rosnieftem gigantyczne problemy rzutujące negatywnie na jego kondycję w momencie wielkich zmian na globalnym rynku naftowym (wyczerpywanie się starych złóż, rewolucja łupkowa, azjatycki pivot energetyczny).

Reklama

Komentarze

    Reklama