Reklama

Portal o energetyce

Japonia i Litwa przekonują Polskę do wspólnej budowy elektrowni atomowej

  • Fot. NASA/MSFC

Zamrożenie budowy elektrowni atomowej w Polsce i obwodzie kaliningradzkim stworzyło nową szansę dla wydawałoby się martwego już projektu siłowni na Litwie. Mógłby on zostać zrealizowany przez nasz kraj, państwa bałtyckie i japoński koncern Hitachi w efekcie zaopatrując w bezpieczną, tanią i czystą energię cały region. Jednak czy litewskie i japońskie zachęty wystarczą by Polacy wrócili do tego pomysłu?



Ambasador Japonii na Litwie Kazuko Shiraishi potwierdziła 18 czerwca br. zainteresowanie Hitachi budową elektrowni atomowej w Wisagini i poparcie japońskiego rządu dla tej inwestycji.  Decyzja w kwestii kontynuowania tego projektu ma zapaść do końca czerwca, ale spekuluje się, że stanie się to dopiero jesienią. Zamrożenie budowy siłowni w obwodzie kaliningradzkim i w Polsce może bowiem tchnąć nowe życie w litewskie plany. Do tego potrzebny jest jednak czas na niezbędne rozmowy, które być może już trwają . Warto zauważyć, że słowa Shiraishi doskonale uzupełniają bowiem atomową dyplomację jaką premier Japonii Shinzo Abe zaprezentował podczas swojej wizyty w Polsce. Moim zdaniem nieprzypadkowo.

Zobacz także: Polska jednak zrealizuje z Litwą projekt budowy elektrowni atomowej?

Japończykom zależy bowiem na kontynuacji projektu budowy elektrowni atomowej w Wisagini z kilku powodów. Po pierwsze zrekompensowania sobie ewentualnej porażki w walce z Rosjanami o rozbudowę siłowni w czeskim Temelinie. Po drugie wzmocnienia swojej pozycji w Europie Środkowej w przyszłości, aby taka sytuacja już się nie powtórzyła. Zawieszenie budowy polskiej elektrowni atomowej nie oznacza przecież, że w przyszłości projekt ten nie będzie kontynuowany (z różnych powodów - niesatysfakcjonujących rezultatów rewolucji łupkowej, czy konieczności zbilansowania miksu energetycznego w obliczu niechęci UE do węgla) . W takim wariancie Warszawa mogłaby łaskawie spojrzeć na japońskie technologie. Mogłaby jeśli dziś udałoby się ją wciągnąć z powrotem do projektu Wisaginia i pokazać jak satysfakcjonująca może być współpraca z Hitachi. Ale tak zmyślne plany mógłby ułożyć dla premiera Abe jedynie ktoś kto doskonale orientuje się w regionie.

Ambasador Kazuko Shiraishi doskonale włada językiem polskim i pracowała na placówce w Warszawie. Można zatem przypuszczać, że omawiając istotne dla rządu Japonii kwestie związane z Wisaginią znajdowała wspólny język z Polakiem - litewskim ministrem energetyki Jarosławem Niewierowiczem. To właśnie on stanął na czele specjalnej grupy roboczej, której zadaniem była ocena ekonomicznych szans na budowę elektrowni atomowej na Litwie. Po niedawnej dymisji powiązanej z Rosjanami i niechętnej temu projektowi minister gospodarki Birutė Vėsaitė jego pozycja bardzo się wzmocniła. Świadczą o tym także słowa Evadasa Gustasa, który obejmując opróżnione stanowisko ministra gospodarki wszelkie pytania o Wisaginię przekierowuje do "odpowiedzialnego za te kwestie ministra energetyki". Jarosław Niewierowicz ma w ostatnim czasie jedną odpowiedź na takie okazje: "projekt elektrowni atomowej może być dalej rozwijany, jednak pod pewnymi warunkami. Musi to być projekt regionalny, gdzie koszty odpowiedzialność i ryzyka będą współdzielone przez partnerów inwestycji." Słowem, może być rozwijany jeśli uda się przekonać Polaków- dużego gracza o sporym potencjale. Czy litewskie i japońskie zachęty wystarczą jednak by wrócili do negocjacji?

Piotr A. Maciążek
Reklama

Komentarze

    Reklama