Reklama

Portal o energetyce

ENI chce sprzedać część udziałów wykonawcy polskiego gazoportu

  • Radioteleskop w Parkes, fot. Ian Sutton, Wikipedia, CC BY 2.0

Kilka tygodni temu kierownictwo ENI desygnowało Stefano Cao do objęcia funkcji nowego szefa Saipem. Według źródeł Reutersa celem tego manewru ma być wyciągnięcie firmy z tarapatów poprzez sprzedaż części jej udziałów.

Włoski koncern ENI, którego głównym udziałowcem jest państwo, od lat rozważał zmniejszenie swoich udziałów w Saipem z poziomu 43% do około 30%. Ideą, która przyświeca temu pomysłowi jest przede wszystkim dokapitalizowanie spółki oraz pozbycie się balastu długu, który bezpośrednio obciąża Saipem (jest szacowany na ok. 4,7 mld $), a pośrednio stanowi dla ENI hamulec w rozwoju. Powyższe plany uległy zawieszeniu m.in. z powodu spadających ceny ropy oraz utraty lukratywnego kontraktu na budowę gazociągu South Stream.

W efekcie akcje Saipem w ciągu ostatnich dwóch lat straciły na wartości ponad 60%, a wartość rynkowa firmy spadła o 10 miliardów euro. Obok wymienionych powyżej powodów do takiego stanu rzeczy przyczyniły się również skandale korupcyjne związane z działalnością firmy w Algierii, opóźnienia w realizacji inwestycji oraz szereg innych kłopotów związanych np. z niekorzystną konstrukcją umów. I chociaż w bieżącym roku amerykański fundusz inwestycyjny Dodge $ Cox zwiększył swoje udziały w spółce do ​​prawie 12 procent, to inni potencjalni nabywcy czekają z decyzją o zakupie akcji, aż problemy firmy zostaną opanowane.

Tej sytuacji ma zaradzić nowy szef koncernu, który jest związany z firmą od 25 lat. Źródła zbliżone do kierownictwa ENI wypowiadają się o nim w bardzo pozytywny sposób: "Cao zapewni nowy start firmie poprzez nowe umowy handlowe. Pozwoli to ENI zmniejszyć swoje udziały do 20-30 procent i stworzyć spółkę bez dużego akcjonariusza." Dodają również, że "Cao jest człowiekiem Descalzi (szefa ENI, przyp. red.) On wie, że może mu zaufać, bo zna branżę naftową na wylot".

Pomimo opisanych powyżej trudności, Saipem wciąż pozostaje firmą, która potrafi przyciągnąć zainteresowanie zagranicznych inwestorów. Zapewne jest to związane m.in. z informacjami o bardzo prawdopodobnym otrzymaniu przez nią kontraktu na budowę gazociągu Turkish Stream, jeśli wejdzie on w fazę realizacji. "To jest firma dysponująca zasobami z najwyższej półki, szczególnie jeśli chodzi o prace pod wodą.  Budziduże zainteresowanie ze strony zagranicznych podmiotów zwłaszcza chińskich oraz bliskowschodnich – włączając Abu Zabi Adia oraz Qatar Petroleum" mówią źródła związane z sektorem bankowym.

(JK)

Reklama

Komentarze (1)

  1. tagore

    Saipem ma na karku kary umowne za polski terminal ,dopuki sprawa się nie wyklaruje nikt pieniędzy nie położy.

Reklama