Niemieckie władze pochwaliły się dziś wysadzeniem chłodni kominowych w zamkniętej przedwcześnie elektrowni jądrowej w Philippsburgu, która przez dekady dostarczała RFN praktycznie bezemisyjną energię, mówiąc jednocześnie, że na jej miejscu powstanie podstacja przesyłająca „ekologiczną elektryczność”.
„Chłodnie kominowe elektrowni jądrowej Philippsburg zostały dziś wysadzone - to widoczny znak, że wyjście z atomu w Niemczech postępuje. Tam, gdzie stała elektrownia powstaje teraz stacja przepięciowa, przez którą przepływać będzie dużo ekologicznej energii elektrycznej z północy na południe” - napisało na Facebooku niemieckie ministerstwo środowiska.
Niemcy zamierzają wyłączyć wszystkie swoje elektrownie jądrowe do roku 2022, choć jednostki te mogłyby z powodzeniem pracować dłużej. Berlin tym samym działa w sprzeczności z naczelnym celem, jakim powinna być walka z globalnym ociepleniem.
Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (IPCC) w swych raportach podkreśla, że atom jest praktycznie niezbędny do realizacji globalnych celów klimatycznych, czyli ograniczenia wzrostu średniej temperatury powierzchni Ziemi. Elektrownie jądrowe są bowiem praktycznie bezemisyjne, mogą pracować nieprzerwanie bez względu na warunki pogodowe i dostarczają duże ilości energii. Co więcej, atom jest też bardzo bezpieczną technologią.
Ponadto, jak wylicza James Conca w swym artykule dla Forbes’a, przy energetyce jądrowej współczynnik zgonów na bilion kilowatogodzin wyprodukowanej energii wynosi 90 osób, podczas gdy w przypadku amerykańskiego atomu - zaledwie 0,1 osoby. Dla porównania, generowanie takiej liczby kWh z węgla oznacza średnio w skali świata śmierć ok. 100 tysięcy osób. Chińska energetyka węglowa jest znacznie bardziej niebezpieczna, gdyż produkcja biliona kilowatogodzin oznacza w ChRL śmierć aż 170 tysięcy osób.
A co odpadami z elektrowni, bo przecież są prawda? Gdzie są składowane? W jaki sposób się utylizuje? Ilu ludzi zginie bądź zachoruje w przypadku awarii?
Tych odpadów jest mało, tak jak mało potrzeba paliwa do elektrowni. Proste? A jak myślisz, ile odpadów jest z węglówki, która pożera kilka milionów ton węgla rocznie? Ile odpadów z kopalń? Jesteś pewien, że to nieszkodliwe?
tak ale nie dostaniesz choroby popromiennej czas rozpadu izotopów to około tysiąc lat tak że te dane dobre zależy jak na nie patrzeć nie mówiąc o kosztach leczenia raka , gdzie składować takie odpady jak je monitorować ? a węglową elektrownie trochę dynamitu wagony kruszarka do betonu stal do huty i po problemie a z atomu no co można wykorzystać to że wysadzili kominy do odparowywania to jeszcze nic a co z rdzeniem i tysiącami ton odpadu skażonego radioaktywnie ? no ale lepiej pchać się w atom
Na atomie nie zarobią tak jak na gazie z Rosji
Kolego Stary Grzyb - w Świerku pod Warszawą od 45 lat pracuje reaktor atomowy Maria radzieckiej produkcji. To zaledwie 15 kilometrów od centrum Warszawy. Dla czego Kolega nie panikuje wzorem Litwinów? I jeśli rosyjskie reaktory są tak niebezpieczne jak "realistycznie" oceniają na Litwie to dla czego obecnie Rosja jest największym na świecie eksporterem elektrowni atomowych i w różnych stadiach budowy jest na świecie kilkadziesiąt reaktorów tego samego typu co na Białorusi? W tym w Finlandii którą trudno posądzać o nadmierną sympatię do Rosji.
Ciekawe porównanie - Reaktor doświadczalny o mocy cieplnej 30MW, rdzeniu wielkości małego stołu, zanużony w gigantycznym basenie z wodą która gwarantuje, że cokolwiek by z nim nie robić to nie da się nawet stopić rdzenia nie mówiąc o jakimkolwiek skażeniu kontra przemysłowy reaktor o mocy cieplnej ponad 3GW i wielkości wieżowca. Sam lubię elektrownie atomowe i nie mam nic przeciwko nim włącznie z rosyjskimi rozwiązaniami ale porównanie jest delikatnie mówiąc nietrafione.
Żeby jeszcze choc NIuniu pisał prawde... Reaktor MARIA jest polskiej produkcji.
Schroederyzacja rozkwita.
Skoro atom jest taki ekologiczny to czemu Litwini tak panikują?
Dwa powody. Pierwszy to strach przed EJ, z której poza strachem nic nie mają. A drugi, to ta elektrownia nieco psuje im biznes w handlu energią elektryczną.
Ty zdaje się panikujesz najbradziej - panie "węgiel jest spoko". A gaz to już najbardziej.
Wania, Litwini nie panikują, tylko mają prawidłową ocenę technologii, wykonawstwa, oraz norm bezpieczeństwa zapewnianych przez "braci Rosjan".
Spytaj ich. Ale mogę pokusić się o odpowiedź, że taka po prostu polityka tego kraiku.
Bo rosyjskie wykonanie jest na świecie powszechnie znane ze swojej wysokiej jakości i jeszcze wyższych norm bezpieczeństwa.
Oni potrzebują tej energii tylko woleliby mieć minimum kontroli nad bezpieczeństwem. Coś o tym wiedzą bo mają ignaline.