Reklama

Elektroenergetyka

Letnie igranie z losem. Polska energetyka wciąż niegotowa na zmiany klimatu [ANALIZA]

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Gwałtowne burze z gradobiciami, długotrwałe susze, trąby powietrzne – te przerażające zjawiska mogą już na stałe wpisać się w krajobraz polskiego lata. Wszystko za sprawą postępujących zmian klimatu, które coraz bardziej dają się we znaki mieszkańcom Ziemi. Niestety, rząd w Warszawie wciąż zwleka z działaniami ukierunkowanymi na przystosowanie systemu energetycznego do nowej sytuacji klimatycznej. Cena za takie zaniechania może przerosnąć najśmielsze wyobrażenia.

Cztery obrazy ze świata

Szwecja, 15 lipca 2018 roku. Północ kraju spowita jest dymem pochodzącym z płonących lasów. Pożary objęły swoim zasięgiem już 24 tysiące hektarów. Straty szacowane są na prawie miliard koron szwedzkich. Na pomoc Szwedom rusza Europa – do gaszenia lasów skierowani zostają m.in. strażacy z Polski. W walce z żywiołem używa się nawet… zapasów śniegu przygotowanych na narciarski Bieg Wazów, który odbyć ma się w marcu 2019 roku. Winna tej sytuacji jest największa od 74 lat susza. Anomalie pogodowe sprawiają, że za kołem podbiegunowym temperatura powietrza wynosi 31 stopni Celsjusza – to więcej niż w tym samym czasie w Hiszpanii. W Sztokholmie temperatura przekracza średnią dla lipca o ok. 10 stopni.

Grecja, 23 lipca 2018 roku. Pożary trawią Attykę. Ogień pojawił się na wschód i zachód od Aten, biorąc stolicę w płonące kleszcze. Wkrótce premier Aleksis Tsipras ogłosi stan wyjątkowy. W kraju – poza pożarami – zaczyna bowiem tlić się chaos. Szabrownicy łupią opuszczone domy. Poszczególne wsie i miasteczka tracą dostęp do prądu i wody. Władze tracą faktyczną kontrolę nad niektórymi obszarami kraju. Tysiące turystów zostaje ewakuowanych z kurortów. Podczas ewakuacji jednego z nich, wywraca się łódź, na której pokładzie znajduje się dziesięć osób – w tym dwoje Polaków. Cała dziesiątka tonie. Łącznie, podczas pożarów w Grecji życie straciło 92 osoby, 25 uznano za zaginione. Władze ogłaszają trzydniową żałobę narodową.

Kanada, 29 lipca 2018 roku. Polskie powiedzenie „kwiecień-plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata” doskonale opisałoby sytuację w kanadyjskich prowincjach północnych. Część z nich doświadcza rekordowych upałów, dochodzących nawet do 30 stopni Celsjusza. Taka temperatura sprowadza na miasteczka istne plagi insektów i robactwa. Z kolei dla innych regionów okres ten jest zimniejszy niż zwykle. W Resolute Bay temperatura spadła prawie poniżej zera (a wraz z nią spadł śnieg). Był to najniższy wynik w tamtejszej historii pomiarów, czyli od 1948 roku.

Polska, 30 lipca 2018 roku. W całym kraju ludzie narzekają na długotrwały upał. Spragnieni chłodu Polacy ratują się klimatyzacją lub wentylatorami. Zapotrzebowanie na energię elektryczną zbliża się do letniego poziomu rekordowego. Tymczasem, Polskie Sieci Elektroenergetyczne ostrzegają, że w związku z przekroczeniami temperatury wody, którą chłodzi się elektrownie, możliwe jest ograniczenie pracy niektórych jednostek wytwórczych. Przez media przewija się szereg artykułów z pytaniem, czy Polsce znowu grozi blackout. Znowu – bo od sierpnia 2015 roku, gdy wprowadzono tzw. 20. stopień zasilania, temat ten powraca co lato.

Te cztery historie z różnych zakątków świata składają się na jeden obraz: obraz przemian klimatycznych, jakie zachodzą na naszych oczach. Polska powinna wyciągnąć z tych zmian wnioski. I przygotować się na ich skutki.

Kuźnia Hefajstosa, czyli ciepło i pioruny

Jakie zatem prognozy stoją przed Polską? Dane zebrane przez europejski program Copernicus wskazują, że od 1979 roku praktycznie wszystkie kraje Europy doświadczają niezmiennego ocieplenia w sezonie letnim, nasilającego się w ostatnich latach. Według informacji Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, w sierpniu 2017 roku temperatury w Polsce - zwłaszcza na południu i wschodzie - były wyższe od średniomiesięcznych o nawet 3 stopnie Celsjusza. W 2016 w niektórych częściach kraju było cieplej o ok. 1,5 stopnia, a w 2015 – nawet o 5,5 stopnia. Co ważne, właśnie na południu znajduje się większość najpotężniejszych polskich elektrowni. Długotrwałe upały sprawiają, że jednostki wytwórcze zmagać się muszą z coraz gorszą sytuacją hydrologiczną. Przekładają się na nią m.in. zaniedbania w gospodarce wodnej oraz tzw. letnie opady nawalne, które nie powodują zwiększenia zasobów wodnych.

Wspomniane wyżej gwałtowne i obfite opady są nieodłącznym atrybutem silnych burz, które nawiedzają Polskę w sezonie letnim. Zjawiska te bywają szczególnie niebezpieczne dla sieci dystrybucyjnych i przesyłowych. Mogą o tym świadczyć słowa Piotra Ludwiczaka, kierownika biura prasowego Grupy Enea, który w rozmowie z serwisem Energetyka24 z 14 sierpnia 2017 roku stwierdził, iż wywołane letnimi burzami szkody dla sieci elektroenergetycznej, jaką zarządza spółka Enea Operator były większe niż straty spowodowane huraganem Ksawery. „Skala zniszczeń jest ogromna, większa nawet niż podczas pamiętnego huraganu Ksawery, który dotknął nas w 2013 roku, pomimo tego, że obszar objęty kataklizmem jest znacznie mniejszy” – powiedział wtedy Ludwiczak. „Wstępny bilans to uszkodzone, w całości do wymiany, 62 słupy wysokiego napięcia, ponad 2,5 tys. słupów niskiego i średniego napięcia, dziesiątki kilometrów zerwanych przewodów, dziesiątki jeżeli nie setki drzew przewróconych na naszą infrastrukturę; zniszczone stacje energetyczne. W krytycznym momencie nie działało 24 linii 110kV, które są kluczowe dla dystrybucyjnego systemu energetycznego, 313 linii średniego napięcia i setki linii niskiego napięcia. Bez zasilania było 14 Głównych Punktów Zasilających oraz ponad 7 tyś. stacji średniego napięcia na niskie” – podsumował.

Podobne straty zanotowała wtedy także Energa. Ich bilans przedstawił na specjalnej konferencji minister energii Krzysztof Tchórzewski. ,,Popatrzmy na to, jak się to rozpoczęło. 10 sierpnia 70 tysięcy odbiorców nie miało prądu. 11 sierpnia było to już ponad 400 tysięcy odbiorców. 14 sierpnia zredukowano tę liczbę do 26 tysięcy” - stwierdził minister. „12 sierpnia nad usuwaniem szkód pracowało 650 brygad” – dodał. Łącznie, w trakcie ubiegłorocznego lata, 600 tysięcy Polaków odnotowało długotrwałe przerwy w dostawach prądu spowodowane burzami. 

Adaptacja, czyli zmianami odpowiedzieć na zmiany

Polska energetyka musi na zmiany klimatu odpowiedzieć zmianami swojego profilu. Analizując miks elektroenergetyczny kraju można bowiem z miejsca zauważyć najważniejszy mankament systemu, który daje się we znaki w sytuacjach kryzysowych, jak te z lata 2017 roku. Jest nim niedorozwój energetyki rozproszonej. W Polsce ponad 80% energii elektrycznej generowane jest z węgla, w dużych jednostkach wytwórczych. Jednakże, w momencie, gdy elektrownie te mają problemy, albo gdy zawodzą sieci przesyłowe, ludzie zostają bez prądu. Zwiększenie roli lokalnych, małych elektrowni, opartych na odnawialnych źródłach energii, zmniejszyłoby ryzyko regionalnych blackoutów.

Warto podkreślić w tym kontekście rażąco mały udział fotowoltaiki w polskim miksie energetycznym. W kwietniu 2018 roku w Polsce zainstalowanych było zaledwie 281,4 MW mocy w elektrowniach słonecznych. Tymczasem, w miesiącach letnich, podczas długotrwałych upałów, ogniwa fotowoltaiczne mogłyby pracować pełną parą i tym samym odciążyć nieco system oraz – w razie czego – zapewnić zasilanie awaryjne.

Pewne działania toczą się na szczęście na płaszczyźnie zabezpieczenia sieci dystrybucyjnych i przesyłowych. 8 sierpnia 2018 roku członkowie Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej podpisali porozumienie o współpracy przy usuwaniu awarii sieci elektroenergetycznych. Podpisany dokument ma sformalizować i zacieśnić dotychczasową współpracę operatorów systemów dystrybucyjnych i operatora systemu przesyłowego w przypadku ewentualnych katastrof naturalnych i masowych awarii. Enea Operator, Energa Operator, innogy Stoen Operator, PGE Dystrybucja i Tauron Dystrybucja wraz z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi podpisując to porozumienie chcą, aby w przypadku kolejnych katastrof naturalnych służby energetyczne szybciej i sprawniej przywracały zasilanie swoim klientom.

„Przygotowanie się do długoterminowych zmian klimatu oznacza wybór odpowiednich kierunków inwestycji. Zasoby wytwórcze oraz infrastruktura sieciowa przyszłości powinny być lepiej dopasowane do częstszego występowania susz i fal upałów - a więc zdecydowanie większa rola fotowoltaiki niż obecnie - a także gwałtownych burz powodujących lokalne blackouty - zaradzić temu może poprawa jakości sieci dystrybucyjnej oraz rozwój energetyki rozproszonej.” – mówi Aleksander Śniegocki, ekspert think tanku WiseEuropa.

Zmiany klimatu – niezależnie od swego źródła – stają się zjawiskiem obserwowalnym dla zwykłych ludzi. O powadze sytuacji, która stanowi coraz pilniejsze wyzwanie nie tylko dla bezpieczeństwa energetycznego, ale także dla bezpieczeństwa narodowego, świadczyć może fakt, że sprawą interesuje się m.in. armia Stanów Zjednocznych. W lipcu 2017 roku w rozmowie z serwisem Energetyka24 gen. Waldemar Skrzypczak zasugerował, że Polska – wzorem USA – powinna przygotować specjalny raport, który analizowałby zmiany klimatu pod kątem wpływu na bezpieczeństwo. „Nie chodzi nawet o to, że może nam zabraknąć energii, ale także o to, że Polskę mogą dotknąć duże fale migracji. Potrzeba nam takiego dokumentu. Powinni go opracować ludzie, którzy mają w tym temacie doświadczenie i kompetencje. Następnie, raport ten powinien stać się przedmiotem dyskusji na forum państwa- to bowiem buduje wizję przyszłości całego narodu” – powiedział wojskowy.

Reklama

Komentarze

    Reklama