Reklama

Górnictwo

Komisja energii: decyzja TSUE ws. Turowa nie powinna być wykonana

Fot. Lukas Plewnia / Flickr
Fot. Lukas Plewnia / Flickr

Decyzja TSUE ws. Turowa jest sprzeczna z zasadami UE i nie powinna być wykonana - głosi stanowisko przyjęte w czwartek przez sejmową komisję energii. Podczas jej posiedzenia wiceszef MAP Artur Soboń poinformował, że na ten moment nie ma mowy o sankcjach za niewykonanie decyzji TSUE.

W ubiegły piątek TSUE nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów, należącej do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia skargi Czech w tej sprawie, czyli wydania wyroku. Czechy uważają, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.

Reklama
Reklama

Podczas posiedzenia sejmowej Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych wiceminister klimatu i środowiska Piotr Dziadzio mówił, że wstrzymanie wydobycia w kopalni będzie oznaczać zaprzestanie wytwarzania energii przez elektrownię Turów, która produkuje 3,3-4,5 proc. energii elektrycznej w Polsce i zapewnia prąd dla 4 mln gospodarstw domowych. Podkreślił, że dużo groźniejsze będą skutki środowiskowe wynikające z zaprzestania odpompowywania wód, które ma miejsce podczas eksploatacji złóż, co może prowadzić do osunięć ziemi.

Argumentował, że kopalnia ma wpływ przede wszystkim na wody neogeńskie niewykorzystywane przez Czechów, natomiast wpływ na wody czwartorzędowe jest nieznany. 

Posłowie pytali, na jakim etapie są rozmowy i zawarcie umowy z Czechami, jakie były polskie argumenty w postępowaniu z TSUE, a także jakie kary grożą za niewykonanie postanowienia.

Wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń podkreślał, że decyzja TUSE nie jest wyrokiem, natomiast "gdyby ktokolwiek chciał wykonać natychmiast postanowienie TSUE o środku zabezpieczającym, doprowadziłby do rozstrzygnięcia sporu". "Mamy paradoksalną sytuację, że realizacja postanowienia oznacza de facto brak możliwości powrotu do wydobycia, czyli środek zabezpieczający byłby rozstrzygnięciem sporu" - wskazał. 

Dodał, że Polska ma bardzo skąpe możliwości prawne, by się bronić: może wnosić o uchylenie bądź zmianę środka zabezpieczającego. Zastrzegł, że w postanowieniu nie ma mowy o sankcjach.

Soboń poinformował, że w poniedziałek odbyło się spotkanie ze stroną czeską, które zakończyło się podpisaniem protokołu. "Protokół obejmuje wspólne projekty inwestycyjne, których górny limit zaangażowania wszystkich stron sięga 40-45 mln euro. Oznacza wspólny monitoring, wspólne grupy robocze, wspólny fundusz małych projektów środowiskowych dla czeskich i polskich organizacji pozarządowych, generalnie współpracę pomiędzy stronami. Ramy, które zostały wypracowane, są podstawą do przygotowania umowy bilateralnej przez stronę czeską" - wyjaśnił. 

"W ramach umowy, tak też jest w protokole, będzie warunek wycofania skargi głównej przez stronę czeską, co kończy postępowanie" - dodał wiceszef MAP. Oświadczył, że przyjęcie i podpisanie umowy z Czechami jest kwestią najbliższych tygodni. Zadeklarował, że rząd chce zakończyć spór w sposób polubowny i stworzyć długoterminowe ramy współpracy do 2044, do kiedy obowiązuje koncesja na wydobycie w Turowie. Zapewnił, że do tego czasu rząd planuje przyszłość kompleksu w Turowie. 

Wiceminister klimatu Adam Guibourgé-Czetwertyński również podkreślił, że na ten moment nie ma mowy o karach za niewykonanie postanowienia, bo nie było takiego wniosku ze strony czeskiej. Powtórzył, że mamy do czynienia z postanowieniem, a nie wyrokiem. 

Wiceprezes PGE Wanda Buk zaznaczyła, że zanim sprawa trafiła do Trybunału, przez trzy miesiące były prowadzone mediacje przed Komisją Europejską. Jak mówiła, KE w swojej opinii nie uznała za udowodnione twierdzeń strony czeskiej odnośnie wpływu kopalni na lustro wody, nie była w stanie kategorycznie się odnieść. Poinformowała też, że w ramach protokołu uzgodnień przy przedłużaniu koncesji Czesi zażądali wykonania ekranu. Uzgodniony termin jego realizacji to 2023 r., natomiast – jak mówiła – ekran jest już prawie gotowy. 

Komisja sejmowa przyjęła w czwartek stanowisko, które głosi, że na „niepotwierdzone problemy wody w Czechach wpływ ma wiele czynników”, a kwestia rozstrzygania ws. bezpieczeństwa energetycznego nie leży w gestii TSUE. Dlatego, wedle stanowiska komisji, decyzja TSUE jest sprzeczna z podstawowymi zasadami UE i nie powinna być wykonana.

Drugie stanowisko zgłosił Tomasz Nowak (KO). Zobowiązano w nim premiera do przeprowadzenia skutecznych negocjacji ze stroną czeską, by zabezpieczyć funkcjonowanie kopalni. To stanowisko nie zyskało przychylności komisji. 

Podczas posiedzenia nie wysłuchano głosów organizacji społecznych uzasadniając to brakiem czasu.

We wtorek premier Mateusz Morawiecki informował o swoich rozmowach z szefem czeskiego rządu Andrejem Babiszem w sprawie kopalni w Turowie. "Mamy przede wszystkim wyznaczone wytyczne do umowy. Wczoraj zespół negocjacyjny uzgodnił wytyczne do umowy, o tych wytycznych też rozmawiałem z panem premierem Babiszem. I jeżeli ta umowa zostanie zaakceptowana - a wszystko na to wskazuje - to mamy w zasięgu ręki polubowne załatwienie tego sporu" - mówił szef rządu.

Kopalnia i elektrownia Turów należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, będącej częścią PGE Polskiej Grupy Energetycznej. W 2020 r. minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobywanie w Turowie węgla brunatnego na kolejne sześć lat, do 2026 r., a 28 kwietnia br. przedłużył termin obowiązywania obecnej koncesji na wydobywanie węgla brunatnego i kopalin towarzyszących ze złoża "Turów" do 2044 r.(PAP)

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama