Reklama

Gaz

Bułgaria próbuje reanimować South Stream

  • Ilustracja: ESA

Wicepremier Bułgarii Tomisław Donczew poinformował o prowadzonych przez jego rząd rozmowach z Komisją Europejską na temat pomysłu budowy skróconej wersji South Stream, po tym jak Federacja Rosyjska zrezygnowała z projektu. Gazociąg miałby dostarczać rosyjski gaz po dnie Morza Czarnego do terminalu odbiorczego w pobliżu Warny. Realizacja takiego wariantu pozwoliłaby na zachowanie zgodności projektu z europejskim prawodawstwem w dziedzinie energii.

"Przez ostatnie miesiące trwały spotkania i dyskusje z przedstawicielami Komisji Europejskiej, z pomocą których zostanie przygotowana szczegółowa analiza prawna mająca zweryfikować kilka dopuszczalnych hipotez. Ma ona umożliwić tranzyt rosyjskiego gazu przez Morze Czarne w sposób zgodny z prawem Unii Europejskiej” – powiedział Donczew.

Wicepremier zaznaczył, że ujawnienie przez niego tej informacji nie jest efektem zmiany sytuacji geopolitycznej w związku z pogorszeniem się stosunków między Rosją a Turcją.

Wracając do głównego wątku Donczew wyraził przekonanie, że realizacja pierwotnej wersji projektu South Stream jest mało prawdopodobna.

W tej chwili najbardziej prawdopodobny pozostaje wariant zbudowania rury przez Morze Czarne do terminalu położonego niedaleko bułgarskiej Warny. W tym wypadku istnieją dwa scenariusze dalszych prac – albo Bułgaria sama wybuduje gazociąg przez swoje terytorium, korzystając przy tym z już istniejącej infrastruktury i inwestując w nową, albo zrobi to we współpracy z jakąś dużą europejską firmą.

Zdaniem wicepremiera Donczewa negocjacje w sprawie wspólnej realizacji takiego projektu z Rosją będą mogły się rozpocząć dopiero po wyrażeniu jasnego stanowiska przez Komisję Europejską. "Dopóki nie dojdzie do wyboru jednego z rozważanych wariantów, negocjacje z Rosją nie mają sensu. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie stanie się to jednak możliwe" - powiedział Donczew.

Według informacji podanej przez agencję Reutersa, rury zakupione przez Gazprom na budowę South Stream znajdują się obecnie w portach Warny i Burgas. Są one skonstruowane w sposób pozwalający na wykorzystanie ich wyłącznie w Morzu Czarnym. Rury miały kosztować 1,95 mld euro.

"Rury te zostały dostosowane do konkretnego środowiska, ciśnienia i mocy " - tłumaczył polityk. Dlatego też mogą one być przeznaczone "tylko do budowy rurociągów podmorskich na Morzu Czarnym".

Rury przeznaczone na budowę South Stream pierwotnie miały posłużyć do wzniesienia Turkish Stream, ale to się zmieniło po czwartkowym oświadczeniu ministra energetyki Aleksandra Nowaka, w którym poinformował on o zawieszeniu negocjacji z tureckim rządem na ten temat.

Zobacz także: Ukraina nie otrzyma 500 mln $ z Banku Światowego?

Zobacz także: PGNiG wierci w niemieckim Lubben

Reklama

Komentarze

    Reklama