Białoruś obrała kurs na zwarcie i wypowiedziała Rosji wojnę cenową na rynku nawozów potasowych. W grę wchodzi pozycja na strategicznie istotnym rynku chińskim.
Jak podaje portal finanz.ru, Białoruś poszła w ślady Saudyjczyków i wypowiedziała Rosji wojnę cenową. Stało się tak dzięki podpisaniu umowy z konsorcjum chińskich podmiotów chemicznych, które kupiły od Białorusinów nawozy w 220 dolarów za tonę. Oznacza to obniżkę w porównaniu do poprzedniej takiej umowy o 70 dolarów na tonie.
Taki pułap cenowy może oznaczać, że rosyjskie spółki chemiczne zostaną „wygryzione” z rynku chińskiego - podmioty te nie zdążyły bowiem zawrzeć nowych umów na dostawy do Chin w związku z pandemią koronawirusa.
Cytowani przez finanz.ru przedstawiciele rosyjskiej branży nawozowej stwierdzają, że muszą ustalić, czy będą w stanie oferować produkty po takiej cenie.
Jeśli ktoś nie rozumie - Białoruś próbuje zerwać "łańcuch". Oby im się udało. Nie muszą wstępować do NATO - po prostu niech będą NAPRAWDĘ NIEZALEŻNI.
Co to znaczy niezależni?! I od kogo, jak my jesteśmy uzależnieni o USA to mamy problemy w Europie. I tak to jest z tą tzw niezależnością. Zawsze mnie śmieszy używanie w formie argumentów takich stwierdzeń jak wolny świat/ czy zwrócono aborygenom różnej maści ich terytoria/, niezależne media/ NYT, Sputnik /, społeczność międzynarodowa/ Francja, Arabia Saudyjska/, niezależni eksperci / broń masowego rażenia w Iraku, zatoka Świń, teraz Wenezuela, o Wietnamie nie wspomnę/.
Ważne, że by nie być na pasku Rosji.