Reklama

Gaz

Berlin coraz bliżej Moskwy. Po Nord Stream II współpraca w branży paliwowej

Kooperacja rosyjsko – niemiecka nabiera dynamiki nie tylko w sektorze gazu, ale także branży paliwowej. Rosjanie na zacieśnianiu energetycznych relacji z Niemcami zyskują biznesowo i politycznie. Ich działania pozwalają antagonizować członków UE oraz sięgać po polityczną dywidendę w okresie kryzysów politycznych. Dlatego przedłużenie sankcji nałożonych na Rosję może być już za pół roku niezwykle trudne.  

Rosnieft i BP podpisały prawnie obowiązujące porozumienie o rozwiązaniu spółki joint venture Ruhr Oel GmbH będącej udziałowcem PCK Rafinerie GmbH tj. właściciela rafinerii w niemieckim Schwedt. Działanie to jest elementem procesu restrukturyzacji spółek joint venture z udziałem kapitału rosyjskiego na rynku niemieckim, który ma się zakończyć w 2016 r. W efekcie dojdzie do wymiany aktywów pomiędzy obydwiema firmami, a rosyjski koncern umocni się w rafineriach: Bayernoil (wzrost z 12,5% udziałów do 25%), MiRO (z 12% do 24%), a także przejmie całkowitą kontrolę nad zakładem petrochemicznym w Schwedt (z 35,42% do 54,17%). BP skonsoliduje natomiast 100% udziałów w rafinerii Gelsenkirchen i przedsiębiorstwie chemicznym DHC Solvent Chemie.

Niemiecki urząd antymonopolowy decyzją z 24 grudnia 2015 r. ustosunkował się przychylnie do konsolidacji kapitału rosyjskiego w niemieckim sektorze petrochemicznym. W kwietniu spodziewana jest opinia Komisji Europejskiej w tej sprawie. Powinna ona być pozytywna.

W zamyśle władz niemieckich koncentracja Rosnieftu w obrębie akcjonariatu rafinerii Schwedt odbierającej surowiec przez ropociąg „Przyjaźń” trwale ustabilizuje dostawy ropy tym szlakiem, tym bardziej, że bez ich zgody Rosjanie nie będą w stanie przeorientować importu z rurociągu na transport morski (konieczność rozbudowy portu w Rostocku i magistrali łączącej go z Schwedt). Dla Polski to jednak potencjalnie niebezpieczna sytuacja bowiem nie można wykluczyć, że rosyjskie lobby w Niemczech w nadchodzących latach podejmie próbę przeforsowania takich zmian. Innym ryzykiem jest możliwość importu przez Rosnieft surowca po cenach dumpingowych do Schwedt i wykorzystywania go w konkurencji z polskimi firmami petrochemicznymi. Po ich wyeliminowaniu Rosjanie mogliby z dużą swobodą kształtować ceny paliw w Polsce.  Podejrzenia o dumping można oczywiście zgłaszać do Komisji Europejskiej. Pytaniem otwartym pozostaje jednak kwestia tego w jakim czasie rozpatrzono by ewentualną skargę Warszawy? Warto przypomnieć, że Polska od dłuższego czasu próbuje nieskutecznie wymusić na Niemcach modyfikację ograniczających konkurencję przepisów o płacy minimalnej dla kierowców tirów.

Z perspektywy rosyjskiej zwieńczenie wymiany aktywów z BP jest elementem szerszej strategii umocowania się na kluczowym rynku niemieckim. Ma to jednak nie tylko znaczenie biznesowe, ale także polityczne. Aktywność Rosnieftu wpisuje się bowiem w szeroko zakrojoną kooperację biznesową, głównie energetyczną, Berlina i Moskwy. Odbywa się ona za przyzwoleniem władz niemieckich (zgoda urzędu antymonopolowego) także w sektorze gazu. Reprezentatywna jest tu wymiana aktywów Gazprom – BASF, w wyniku której rosyjski potentat przejął kluczowe magazyny gazu na terenie Republiki Federalnej m.in. największy taki obiekt w Europie w Reden. Transakcja ta –ściśle związana z projektami Nord Stream/Nord Stream 2- pełniła podobną rolę jak porozumienie Rosnieftu i BP. Przede wszystkim zabezpieczała dostawy surowca rosyjskiego do Niemiec i ograniczała do minimum potencjalne naciski Rosji w przyszłości bez względu na zmiany sytuacji geopolitycznej.

Rosjanom zacieśnianie energetycznych relacji z Niemcami pozwala antagonizować członków UE (działać na rzecz jej dezintegracji) i sięgać po polityczną dywidendę w okresach kryzysów politycznych. Finalizacja umowy Rosnieft – BP jeszcze bardziej zwiększy nacisk na polityków niemieckich w zakresie zniesienia sankcji ekonomicznych nałożonych na Rosję. Synergia wspólnych interesów energetycznych będzie tak duża, że może wpływać również na stanowisko Berlina wobec UE, która oficjalnie prowadzi politykę zmierzającą do zdywersyfikowania źródeł energii (na Starym Kontynencie dominuje rosyjski kierunek dostaw). Niemcy mogą jednak ignorować tą kwestię. Dziś potrzebują bowiem o wiele bardziej gazu z Gazpromu i ropy z Rosnieftu do stabilizowania systematycznie wdrażanej „zielonej rewolucji” aniżeli wysoce niepewnych, choć przyszłościowych, dostawców, na których liczy Bruksela.

Zobacz także: Wicekanclerz Niemiec lobbuje w Brukseli za Nord Stream 2

 

Reklama

Komentarze

    Reklama