Reklama

Górnictwo

Bankructwo górnictwa w 2020? 2600 zł dopłat na gospodarstwo domowe

Nawet 2600 zł (w wersji najbardziej pesymistycznej) w ciągu 20 lat może zapłacić każde gospodarstwo domowe na ratowanie Polskiej Grupy Górniczej, o ile ta w ogóle przetrwa, bo w obecnym kształcie jej bankructwo jest całkiem realne jeszcze przed 2020 rokiem – wynika z najnowszego raportu WiseEuropa – zauważa Karolina Baca-Pogorzelska w swoim blogu na Energetyka24.com

„Kwietniowe porozumienie dotyczące kształtu Polskiej Grupy Górniczej jest bardzo ryzykowne. Biznesplan bez poważnej restrukturyzacji kosztów zupełnie się nie spina. Można odnieść wrażenie, że w górnictwie pojęcie słowa „rentowność” nie jest rozumiane. Bo jeśli oczekiwana stopa zwrotu z ryzykownej inwestycji jest ujemna lub wynosi np. tylko 1%, to nie wiem, jak w takim kształcie plan ma się obronić w oczach inwestorów czy Komisji Europejskiej, która ma go notyfikować”– mówi mi Maciej Bukowski, szef WiseEuropa, który przygotował raport wraz z Urszulą Siedlecką i Aleksandrem Śniegockim. Dokument ma trafić także do rządu i właściwych ministerstw. A jego lektura jest dość ciekawa. 

Z szacunków WiseEuropa wynika bowiem, że „integracja górnictwa oraz energetyki w Polsce przyniesie negatywne skutki gospodarcze, jeżeli nie będzie jej towarzyszyło zamykanie trwale nierentownych kopalń oraz daleko idąca poprawa produktywności wydobycia. Oznacza to ograniczenie wydobycia węgla w trzech największych polskich spółkach górniczych o ponad 40%, a zatrudnienia – o połowę już w perspektywie roku 2018. Szybkie podjęcie decyzji o przekazaniu nierentownych zakładów do Spółki Restrukturyzacji Kopalń w celu ich wygaszenia, pozwoli na ograniczenie kosztów społecznych restrukturyzacji poprzez rozłożenie tego procesu na 2-3 lata. Po tym terminie unijne regulacje uniemożliwią wspieranie likwidacji nierentownych kopalń, co może prowadzić do ich niekontrolowanej upadłości i nagłego zwalniania wszystkich zatrudnionych górników”. Warto przypomnieć, że pod koniec 2015 r. została znowelizowana ustawa górnicza, która pozwala firmom węglowym na przekazywanie zbędnego majątku do SRK bezpłatnie do końca 2018 r. - do tego czasu bowiem UE dopuszcza możliwość pomocy publicznej na likwidację. 

Pierwotny plan ratunkowy dla Kompanii Węglowej – obecnie Polskiej Grupy Górniczej – zakładał likwidację czterech najbardziej nierentownych kopalń. W toku negocjacji ze stroną społeczną zarówno poprzedni, jak i obecny rząd mocno spuściły z tonu. W efekcie Kompania w ciągu roku pozbyła się faktycznie kilku kopalń, ale np. Bobrek i Piekary trafiły do Węglokoksu, Brzeszcze w efekcie do Tauronu, a w SRK wylądowały Centrum i Makoszowy („kawałki” wcześniejszych kopalń Kompanii: Sośnica-Makoszowy i Bobrek-Centrum).

"Pierwotny plan uwzględniający zamykanie kopalń, jeśli poszłoby za nim adekwatne obniżenie zatrudnienia być może jeszcze by się obronił w Komisji Europejskiej. Naszym zdaniem z ówczesnych kopalń KW należałoby zamknąć 5-6, wydobycie zmniejszając o 40% a zatrudnienie o połowę, by mówić naprawdę o sanacji polskiego górnictwa. Wtedy PGG miałaby szansę na ok. 20 lat rentownej działalności, pod warunkiem kontynuowania procesów restrukturyzacyjnych także w dalszej przyszłości. Teraz zdecydowanie jej nie ma” – uważa Maciej Bukowski.

Bardzo ciekawie prezentuje się w raporcie symulacja kosztów, jakie poniesie przeciętny Kowalski, by uratować Polską Grupę Górniczą. WiseEuropa zakłada cztery scenariusze symulacji. Pierwszy to zupełny brak restrukturyzacji, czyli pozostawienie PGG w niezmienionym kształcie w stosunku do KW. Drugi to taki, jakiego spodziewamy się po podpisaniu kwietniowego, bardzo okrojonego z cięcia kosztów porozumienia ze związkami zawodowymi. Trzeci to odniesienie do pierwotnego biznesplanu PGG, a czwarty to propozycja WiseEuropa, tzw. głęboka restrukturyzacja (według tych założeń PGG powinna zredukować wydobycie z 26 mln ton do 15 mln ton już w 2018 r., a zatrudnienie z ok. 30 tys. do 13 tys. ludzi; całe śląskie górnictwo, czyli PGG, KHW i JSW w scenariuszu głębokiej restrukturyzacji powinno zmniejszyć produkcję w 2018 r. do 32 mln ton, a zatrudnienie do 33 tys. ludzi). Jak wyglądają symulację dopłat? Mówimy o kwotach w skali roku na jedno gospodarstwo domowe. Scenariusz pierwszy daje wg WiseEuropa 130 zł, drugi 54 zł, trzeci 38 zł, a czwarty 6 zł. Jeśli przemnożymy to przez 20 lat, dla których założono prognozy w raporcie, to w wersji najbardziej pesymistycznej mówimy o 2600 zł na gospodarstwo domowe. W wersji, która wydaje się obowiązywać dzisiaj (czyli ta uwzględniająca zapisy porozumienia z kwietnia 2016 r.) to kwota „tylko” 1080 zł w ciągu 20 lat na gospodarstwo domowe. Wersja zakładająca głęboką restrukturyzację PGG (co przy obecnym nastawieniu związków zawodowych wydaje się być utopią) to 120 zł na gospodarstwo domowe w ciągu 20 lat, czyli kwota praktycznie nieodczuwalna. 

W raporcie możemy wyczytać, że Polska Grupa Górnicza w kształcie zgodnym z porozumieniem zawartym w kwietniu 2016 między rządem a inwestorami i związkami zawodowymi ma nikłe szanse na uzyskanie rentowności. Początkowy biznesplan PGG pozwalał na podtrzymywanie jej funkcjonowania pod warunkiem wzrostu cen węgla i powodzenia konsekwentnego programu poprawy produktywności wydobycia w kolejnych latach. Nie zapewniał on jednak stopy zwrotu z kapitału atrakcyjnej dla inwestorów. Kwietniowe porozumienie dodatkowo pogorszyło perspektywy grupy – nawet przy wzroście cen węgla i osiągnięciu zakładanej poprawy wydajności będzie ona wymagała kolejnego dokapitalizowania na początku przyszłej dekady. Trwała stagnacja cen lub niepowodzenie procesu restrukturyzacji oznaczałyby, że PGG stanie przed perspektywą bankructwa najpóźniej w 2020 roku, a być może już w 2018 r. Jedynie likwidacja trwale nierentownych kopalń (ok. połowy potencjału wydobywczego) oraz adekwatna redukcja zatrudnienia daje inwestorom PGG realną szansę na osiągnięcie zysku w razie odbicia cen węgla oraz na ograniczenie strat w razie ich stagnacji. 

Autorzy raportu są zdania, że bezpośrednie przejmowanie kopalń przez spółki energetyczne jest nieopłacalne i grozi wielomiliardowymi stratami. Mniej ryzykowną opcją dla energetyki jest zaangażowanie kapitałowe w spółki górnicze, utrudnia to bowiem bezterminowe przerzucenie strat z nierentownych zakładów na spółki energetyczne. Jednak podobnie, jak w przypadku inwestycji w PGG, tylko podejście polegające na szybkim zaprzestaniu nierentownego wydobycia i koncentracji na najbardziej produktywnych kopalniach umożliwi spółkom energetycznym osiągnięcie odpowiedniego zwrotu z inwestycji, a w wypadku niekorzystnych warunków zewnętrznych da czas na niezbędne pogłębienie działań restrukturyzacyjnych. W razie niepowodzenia programu restrukturyzacji górnictwa, ewentualne przerzucenie kosztów utrzymania nierentownych kopalń z energetyki na obywateli będzie wiązało się z wydatkami rzędu 220-360 złotych na gospodarstwo domowe rocznie. Gdyby koszty permanentnego deficytu sfinansowali odbiorcy energii elektrycznej lub węgla, ich ceny musiałyby wzrosnąć odpowiednio o 20-30 zł/MWh i 180-290 zł/tonę. Wiązałoby to się jednak prawdopodobnie z naruszeniem regulacji wspólnotowych nie tylko w obszarze energetyczno-klimatycznym, ale też odnoszących się do niedozwolonej pomocy publicznej. 

Warto w tym miejscu podkreślić, że zaangażowanie energetyki w PGG to niejedyny pomysł wykorzystania jej w górnictwie. Przypomnijmy, że jeszcze w 2015 r. po wezwaniu Enea przejęła 60 proc. akcji Lubelskiego Bogdanka, co de facto doprowadziło do renacjonalizacji tej prywatnej kopalni. Rząd planuje także utworzenie na bazie Katowickiego Holdingu Węglowego kolejnej grupy górniczej. Chodzi o Polski Holding Węglowy, który skupiłby kopalnie KHW (pod uwagę brane jest przekazanie ruchu Śląsk kopalni Wujek do SRK), Węglokoksu (Bobrek-Piekary) oraz pośrednio Bogdankę (choć tu resort energii nie potrafi na razie jasno określić, czy faktycznie zachowa ona samodzielność, czy wejdzie w skład nowego holdingu). W Polski Holding Węglowy zaangażowana miałaby być m.in. Enea, ale też Węglokoks. Z kolei obecna w PGG spółka PGNiG Termika już angażuje się w pomoc Jastrzębskiej Spółce Węglowej – od jej Spółki Energetycznej Jastrzębie kupuje Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej (kwota 190 mln zł to akurat tyle, ile JSW potrzebuje na wypłatę zaległych „czternastek” za 2015 r.).

Autorzy raportu WiseEuropa podkreślają, że Skarb Państwa nie jest jedynym właścicielem spółek energetycznych – są one notowane na giełdzie, tak więc znaczna część ich akcji należy do podmiotów prywatnych, w tym inwestorów indywidualnych. A regulacje UE zakazują dotowania górnictwa węgla kamiennego, co obejmuje też angażowanie się spółek zdominowanych przez Skarb Państwa w inwestycje, które są nieatrakcyjne dla inwestorów prywatnych.

W podsumowaniu raportu czytamy, że „polityka energetyczna Polski powinna dążyć do dostosowania skali produkcji energii elektrycznej z węgla kamiennego do spadającego potencjału rentownego wydobycia tego surowca. Paradygmat, zgodnie z którym bezpieczeństwo energetyczne musi być oparte o własne wydobycie zderzyć się bowiem musi z rzeczywistością: skala ekonomicznie uzasadnionej działalności w górnictwie już dziś jest znacznie niższa od poziomu faktycznie utrzymywanego, przekładając się na bardzo wysokie straty. W przyszłości problem ten będzie się pogłębiał wraz z coraz silniejszą presją płacową ze strony pracowników i cenową ze strony poddostawców. Mogłoby to oznaczać potrzebę stopniowej dywersyfikacji technicznej źródeł wytwarzania energii elektrycznej i ciepła w tempie odpowiadającym spadkowi krajowego wydobycia węgla kamiennego. Wedle przedstawionych szacunków należy się przy tym liczyć z tym, że w perspektywie około 20 lat górnictwo węgla kamiennego utraci w Polsce ekonomiczną rację bytu. Rozważając możliwości budowy bezpieczeństwa energetycznego w oparciu o własne zasoby, należy więc zwrócić uwagę na potencjał krajowych źródeł energii odnawialnej oraz inwestycji w poprawę efektywności energetycznej”.

Zobacz także: Powołano nowy zarząd Węglokoksu

Zobacz także: PGG zmniejsza zatrudnienie i kontynuuje restrukturyzację

Reklama

Komentarze

    Reklama