Reklama

Elektroenergetyka

Ukraina robi energetyczne postępy - efektywność energetyczna nad Dnieprem

Fot.: Pixabay
Fot.: Pixabay

W roku bieżącym Ukraina stworzyła fundament pod nową jakość własnej polityki ukierunkowanej na poprawę efektywności energetycznej. Wiele skazuje na to, że już w przyszłym roku ruszą dość spójne działania sprzyjające inwestycjom w ten sektor. Spore zagrożenia dla kontynuacji tego kursu w dłuższej perspektywie kryją się jednak w zaplanowanym na rok 2019 procesie wyborczym nad Dnieprem.   

Doraźne sukcesy

Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej poziom efektywności energetycznej na Ukrainie jest trzykrotnie niższy niż w Polsce i Niemczech. Tymczasem Ukraina zmaga się z deficytem niektórych surowców energetycznych lub gotowych produktów. Zgodnie z ocenami Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego i Handlu rocznie Ukraina traci około 1,5 mld USD przez niski poziom efektywności energetycznej. W świetle powyższego dla Kijowa bardzo aktualnym jest stwierdzenie, że „najtańsza energia to ta, której nie zużywamy”. Bez poprawy efektywności energetycznej Ukrainie nie uda się osiągnąć samowystarczalności gazowej i dokończyć reformy rynku gazu i energii elektrycznej.

Mimo tego, nie można na razie mówić o systemowym podejściu do rozwiązania tego niewątpliwie ważnego problemu. Ważną rysą obecnej polityki Kijowa w zakresie poprawy efektywności energetycznej jest jej doraźny charakter. Ciągle mowa jest o działaniach sytuacyjnych, które są obliczone na bardziej racjonalne pożytkowanie nośników energii, ale wdrożenie technologii energooszczędnych ma miejsce w ograniczonym zakresie. Innymi słowy, obecne wysiłki Ukrainy mające na celu ograniczenie nieefektywnego obchodzenia się z energią mogą przynieść rezultaty tylko w krótkim terminie i de facto ich potencjał szybko się wyczerpuje.

Prawdziwego postępu Ukraina może dokonać tylko dzięki systemowemu i dalekosiężnemu potraktowaniu tematu – najpierw tworząc podstaw prawne do wdrożenia technologii energooszczędnych, a potem przez lata inwestując w nie ogromne środki. Według szacunków Państwowej Agencji ds. Efektywności Energetycznej Ukraina potrzebuje około 40 mld euro inwestycji na te cele. Dokumenty rządowe mówią jednoznacznie, że kluczowym kierunkiem działań energooszczędnych powinien być sektor mieszkaniowy. Np. spośród 18,6 mld m3 gazu niezbędnego do celów opałowych aż 9 mld. m3 jest „traconych” w wielokondygnacyjnych budynkach mieszkalnych (blokach mieszkaniowych) i jeszcze 2,4 mld m3 podczas dostarczania energii. Wysiłki powinny zatem być skoncentrowane właśnie wokół tych obiektów.

W 2017 roku Ukraina dokonała sporego postępu w zakresie budowy podstaw prawnych do rozwoju technologii energooszczędnych. Uchwalono ustawy „O Funduszu Efektywności Energetycznej”, „O efektywności energetycznej budynków”, „O pomiarze komercyjnym energii cieplnej i wody”. Wszystko to jednak dopiero etap przygotowawczy do uregulowania bazy prawnej, o inwestycjach nie wspominając. Poza tym przed Kijowem stoją jeszcze bolesne i niepopularne kroki, których podjęcie pewnie będzie trudne i rozciągnięte w czasie ze względu na wysoką cenę polityczną. Nie mniej jednak w 2018 roku udało się dokonać postępów dodających nieco optymizmu na przyszłość.

Przymus do reform – podwyżka cen

Jednym z warunków koniecznych do realizacji tych działań jest pełne urynkowienie cen na nośniki energii, przede wszystkim gaz ziemny i energię elektryczną. W przypadku gazu, dwa segmenty odbiorców (gospodarstwa domowe i ciepłownictwo) nadal otrzymują surowiec po regulowanej przez państwo taryfie poprzez realizację tzw. specjalnych obowiązków (PSO), co de facto oznacza ich dotowanie. Pod naciskami MFW w październiku Kijów podjął decyzję o podwyżce taryfy w ramach PSO o 23,5%, ale nadal cena ta pozostaje zaniżoną w stosunku do rynkowej o około 30% (odsetek ten może się wahać w zależności od zmieniających się cen na rynkach). Według niepotwierdzonych informacji rząd ukraiński zgodził się na kolejne podwyżki wiosną i jesienią przyszłego roku, które de facto urynkowią w pełni ceny na gaz dla wszystkich odbiorców. Jeśli do tego dojdzie, to będzie to znaczący impuls ułatwiający realizację polityki efektywności energetycznej.

Znacznie bardziej skomplikowana jest sytuacja wokół taryf na energię elektryczną. Na razie taryfy są całkowicie regulowane przez państwo, przy czym podwójnie, bo regulowanie to obejmuje również źródło wytwarzania energii – różne źródła mają różną taryfę. Już od 1 stycznia przyszłego roku oczekiwany jest wzrost cen na energię elektryczną o około 15%. Oprócz tego 1 lipca przyszłego roku ceny ma zacząć kształtować rynek. Jednak niemal na pewno znaczna część odbiorców (około 30%) zostanie wyłączona z tych procesów. Prawdopodobnie wzorem rynku gazu zostaną wprowadzone PSO, które będą amortyzowały wzrost cen dla gospodarstw indywidualnych. Nie mniej jednak, tak czy inaczej eksperci oczekują wzrostu taryfy także dla tej grupy odbiorców.

Obydwa procesy będą wzmacniały impulsy do działań energooszczędnych. Największe zagrożenie dla tego trendu niesie ze sobą cykl elektoralny – wybory prezydenckie (wiosna) i parlamentarne (jesień) 2019 roku, które będą wnosiły swoje korektywy w plany podwyżek. Nie da się także wykluczyć, że rezultaty zmagań wyborczych mogą zamrozić kolejne podwyżki. Tak czy inaczej faktem jest, że Kijów rozpoczął zmaganie z najbardziej bolesnym warunkiem dla poprawy efektywności energetycznej – zaniżonymi cenami na gaz ziemny i energię elektryczną.      

„Kredyty czy subsydia? Oto jest pytanie”

Same podwyżki, to tylko pierwszy i daleko niewystarczający krok otwierający drogę do wdrażania technologii energooszczędnych, a sytuacja wokół nich jest bardziej złożona. Z jednej strony rząd podwyższa ceny zachęcając gospodarstwa domowe i ciepłownictwo do inwestycji w efektywność energetyczną, a z drugiej dotuje znaczną część społeczeństwa, czym obniża te impulsy. W 2015 roku rozpoczęto nowy, niespotykany wcześniej etap subsydiowania gospodarstw domowych. Polegał na objęciu najbardziej potrzebujących warstw społeczeństwa dotacjami. I tak w latach 2015–2018 na subsydia przeznaczono łącznie 219 mld UAH (czyli prawie 7 mld EUR – według kursu średniego NBU z końca listopada 2018 roku). Zgodnie z informacją Ministerstwa Rozwoju Regionalnego i Budownictwa w 2017 roku dotacje pozyskiwało 8,2 mln gospodarstw domowych lub 65% mieszkańców kraju.

W połowie br. rząd zdecydował się na zredukowanie norm (wysokość dochodu, powierzchnia mieszkalna oraz sam rozmiar dotowanej energii) uprawniających do pozyskiwania subsydiów. Oczekiwany rezultat tego posunięcia zakłada, że wydatki na subsydia w kolejnych latach nie wzrosną mimo podwyżek cen na usługi komunalne. Na razie jednak to rozwiązanie należy traktować jako krok przejściowy i doraźny, który pozwala stosunkowo stabilizować sytuację socjalną.

W dłuższej perspektywie większe znaczenie mają inne dane – dotyczące wydatków na kredyty (tzw. „ciepłych” kredytów) przeznaczonych na realizację projektów energooszczędnych. Według stanu na drugą połowę 2018 roku łączna suma inwestycji dokonanych dzięki programowi „ciepłych” kredytów przekroczyła 6,2 mld UAH (lub około 200 mln EUR). Dotyczy to okresu lat 2014–2018. Można zatem powiedzieć, że stymulowanych przez rząd inwestycji w energooszczędność sektora mieszkalnego było o ponad 35 razy mniej niż udzielonych subsydiów. Gwoli ścisłości warto dodać, że gros gospodarstw domowych podejmuje inwestycje na własny koszt bez wsparcia kredytowego. Nie zmienia to faktu, że w dylemacie z wyraźnym kontekstem polityczno-populistycznym, na co przeznaczyć większe środki – subsydia czy kredyty – na razie władze niemal jednoznacznie wybierają dotacje. Jest to kolejna doniosła przyczyna powolnego tempa poprawy efektywności energetycznej Ukrainy.  

W roku bieżącym zainteresowanie kredytami było olbrzymie i już w sierpniu zostały wyczerpane wszystkie środki przeznaczone przez państwo na energooszczędne pożyczki. Jesienią rząd podjął decyzję o wydzieleniu dodatkowych 100 mln UAH na kompensację kredytów, ale to kropla w morzu potrzeb. W 2018 roku zanotowano kardynalne przyspieszenie wykorzystania środków kredytowych przez wspólnoty mieszkaniowe w budynkach wielopiętrowych, czyli kluczową grupę docelową, która może najsilniej poprawić poziom efektywności energetycznej Ukrainy. Jeśli zapowiadane przez rząd plany realizacji polityki kredytowej na przyszły rok zostaną zrealizowane (głównie związanych z Funduszem Efektywności Energetycznej – dokładniej poniżej), to suma udzielonych kredytów wzrośnie czterokrotnie względem bieżącego roku. Wszystko to pokazuje, że popyt na wsparcie inwestycyjne jest wysoki i przy odważnych działaniach władz zasadnym będzie oczekiwanie na „energooszczędny” boom.     

Operacja „monetyzacja” – „mały przełom”

Jeszcze jednym „grzechem” dotacji działającym na niekorzyść poziomu efektywności energetycznej kraju są nie tyle same dotacje, co sposób ich wypłacania. Ukraińskie realia (niskie dochody mieszkańców i bardzo trudna sytuacja socjalna) nie pozostawiają wyboru – wsparcie dla najbiedniejszych jest nie do uniknięcia. Jednak obecny model tej pomocy powinien stymulować do inwestycji, a nie konserwować niewydolność sektora mieszkalnego. W obecnym modelu subsydiów beneficjenci nie mają możliwości „dotknięcia” tych środków – rachunki za usługi komunalne zawierają dwie kwoty – „pełną” i „do spłaty” (pomniejszoną o subsydia). Oznacza to, że subsydiowani są całkowicie niezainteresowani wdrażaniem technologii energooszczędnych, bo i tak spłaca za nich państwo. A przypomnę, że chodzi o 65% mieszkańców kraju. W rezultacie ograniczają się oni na ogół co najwyżej nieco bardziej racjonalnym wykorzystaniem nośników energii. Wymiana okien, ocieplanie budynków czy wymiany kotłów grzewczych – to domena tylko niewielkiej części dotowanych. Co więcej, monitoring prowadzony przez Naftohaz w latach 2016–2017 w obwodzie kirowohradzkim pokazał, że dotowani Ukraińcy zużywają średnio o 20% więcej gazu na ogrzewanie niż gospodarstwa domowe nie otrzymujące subsydiów. Pokazuje to, że utrzymanie obecnego modelu jest drogą donikąd „betonującą” rozrzutność i nieracjonalne podejście do zużywania nośników energii.

Z uwagi na powyższe władze od kilku lat zapowiadały start tzw. monetyzacji subsydiów, czyli wypłacania „żywych” pieniędzy dotowanym, którzy potem sami spłacają całość sumy za usługi komunalne. Jest to uzasadniony sposób na stymulowanie do inwestowania w energooszczędność, a co najmniej do racjonalnego wykorzystania gazu czy prądu, bo zaoszczędzone koszty dotowani będą mogli pozostawić dla siebie. Etap wstępny monetyzacji subsydiów rozpoczęto jeszcze w roku bieżącym. Jednak nie był on zbyt szeroki i obejmuje tylko tych beneficjentów, którzy zdołali zaoszczędzić 100 m3 gazu lub 150 kWh energii elektrycznej miesięcznie.

Pod koniec listopada 2018 roku Ministerstwo Polityki Socjalnej Ukrainy powiadomiło o zatwierdzeniu etapów wdrożenia monetyzacji subsydiów. Pierwszy etap ma się rozpocząć 1 stycznia 2019 roku i obejmie te gospodarstwa domowe, które wcześniej nie otrzymywały dotacji. Od 1 maja 2019 roku „żywe” koszty pozyskiwać będą te gospodarstwa domowe, które otrzymują subsydia przez cały rok – nie tylko podczas sezonu grzewczego. I kluczowy etap rozpocznie się od 1 października 2019 roku, gdy monetyzacja obejmie wszystkich beneficjentów subsydiów. Jeśli te założenia rzeczywiście zostaną zrealizowane, to niebawem warto oczekiwać na istotny wzrost impulsów do inwestowania w technologie energooszczędne w sektorze mieszkaniowym Ukrainy.

Na progu nowych możliwości

Impulsy te będą miały szanse być spożytkowanymi pod warunkiem stworzenia lepszych niż obecnie możliwości finansowych poprzez wsparcie kredytowe. Jeszcze w grudniu 2017 roku utworzono Fundusz Efektywności Energetycznej (FEE). Ma on pracować na zasadzie kredytowej udzielając niskooprocentowanych pożyczek na realizację projektów energooszczędnych, z których około 40–50% nie będzie podlegało zwrotowi. Pożyczki dla każdego z dotowanych projektów mają być finansowane jednocześnie z dwóch źródeł – „donorskiego” i państwowego. Ma to zapewnić elementy stałej kontroli za obiegiem kosztów ze strony zachodnich partnerów. Główny nacisk w jego działalności ma być położony na współpracę ze wspólnotami mieszkaniowymi. Szacuje się, że licząc od startu pracy Funduszu w ciągu kolejnych 3–5 lat (czyli w latach 2020–2022/24) ekonomia zapotrzebowania na gaz wynikająca z działalności FEE będzie się wahała od 1 do 1,5 mld m3 surowca rocznie.

Pod koniec listopada wybrano członków Rady Nadzorczej FEE. Hennadij Zubko – wicepremier-minister rozwoju regionalnego – zapowiedział, że Fundusz rozpocznie funkcjonowanie w pierwszym kwartale przyszłego roku. Rządowe prognozy co do startu FEE wydają się nader optymistyczne. Z uwagi na problemy techniczne – nabór kadr do FEE, pełną parą Fundusz może ruszyć co najwyżej pod koniec przyszłego roku. Dlatego pierwsze efekty jego działalności można będzie zobaczyć dopiero w 2020 roku. Nie mniej jednak jest to dobra wiadomość dla kontynuacji reform rynków energetycznych Ukrainy.

W kwietniu 2018 roku przy pomocy UE, Międzynarodowej Korporacji Finansowej i Niemiec stworzono fundusz donorów dla wsparcia FEE. Według szacunków premiera Wołodymyra Hrojsmana FEE ma akumulować około 14 mld UAH w ciągu 3–5 lat. Na 2019 rok są jednak zaplanowane znacznie skromniejsze środki FEE – 3,2 mld UAH. Na początek to i tak sporo, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że początek pracy przypadnie raczej na drugą połowę roku.   

Wnioski

Niski poziom efektywności energetycznej Ukrainy jest jednym z kluczowych wyzwań dla sukcesu reform energetycznych i szerzej stabilności finansów publicznych w tym kraju. Największy potencjał poprawy parametrów efektywności energetycznej dotyczy sektora mieszkalnego, zwłaszcza budynków wielokondygnacyjnych. Dotychczasowe wysiłki poprawy efektywności energetycznej dawały przede wszystkim rezultaty o charakterze doraźnym. Polegały głównie na sytuacyjnym oszczędzaniu energii, a wdrażanie technologii energooszczędnych miało miejsce w ograniczonym zakresie.  

Rok 2018 przyniósł od razu kilka wydarzeń, które pozwalają mówić o „małym przełomie” w polityce Kijowa ukierunkowanej na poprawę efektywności energetycznej. Zainicjowano podwyżki cen na gaz ziemny i energię elektryczną, zatwierdzono zasady i etapy monetyzacji subsydiów oraz zaplanowano początek pracy Funduszu Efektywności Energetycznej. Procesy te stwarzają przesłanki do przejścia od „doraźnego” do „systemowego” podejścia Kijowa już w przyszłym roku. Bardziej prawdopodobnym jest jednak, że pierwsze namacalne rezultaty będą dostrzegalne w 2020 roku.

Mimo tych pozytywnych sygnałów w przyszłym roku ryzyko hamowania działań w tej sferze będzie wysokie ze względu na cykl elektoralny nad Dnieprem. Nie można wykluczyć nasilenia tendencji populistycznych, które będą krępowały kroki rządu umożliwiające inwestowanie w technologie energooszczędne. O tym czy pozytywne tendencje obserwowane w br. zostaną zachowane w dłuższym terminie, zdecyduje też sam wynik zmagań wyborczych.   

Reklama

Komentarze

    Reklama