Reklama

Górnictwo

Rozpoznanie bojem. Resort finansów nie chce dalszej obniżki podatku miedziowego [ANALIZA]

Fot. www.kghm.com
Fot. www.kghm.com

Według wiceministra finansów Jana Sarnowskiego, obecna, obniżona formuła podatku od wydobycia niektórych kopalin (czyli tzw. podatku miedziowego) nie ulegnie na razie dalszym zmianom. Resort może chcieć utrzymania status quo z kilku względów.

Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa, minister Sarnowski zaznaczył, że od 1 lipca 2019 roku podatek od wydobycia niektórych kopalin został obniżony o 15% i jego resort potrzebuje na razie analiz dotyczących obecnych skutków regulacji. „Będą potrzebne analizy post-factum po dokonanych już teraz zmianach” – powiedział Sarnowski PAP.

Jednakże ocena ostatnich zmian nie jest jedynym powodem, dla którego Ministerstwo Finansów może nie chcieć dalszego przeformatowania tego podatku.

Podatek od wydobycia niektórych kopalin bywa nazywany przez osoby z branży finansowej „podatkiem od KGHM-u”, gdyż był szyty na legislacyjną miarę lubuskiego gigant miedziowego. Podstawą opodatkowania jest tu ilość wyprodukowanej miedzi oraz srebra, stawki określane są odrębnie dla tony miedzi i kilograma srebra, oblicza się je na podstawie średnich notowań z London Metal Exchange. Jak podała PAP, w latach 2012-2017 dochód dla budżetu państwa z tytułu zapłaty tego podatku przez KGHM sięgnął 9,5 mld złotych. W samym 2017 roku – 1,8 mld zł.

Ta niebagatelna kwota to istotne wsparcie dla budżetu, który niechybnie szykuje się na gospodarczą zadyszkę. Szerokie programy transferów socjalnych wprowadzone przez rząd Prawa i Sprawiedliwości wymagają istotnego zastrzyku gotówki dla państwa, ekonomiści już teraz ostrzegają jednak przed nadchodzącym spowolnieniem i recesją. Dlatego też rząd stara się zwiększyć płynący do budżetu strumień danin. To m.in. z tego względu podatek miedziowy nie ulegnie w najbliższym czasie zmianom – został on już obniżony o 15% w lipcu, co było elementem umowy między PiS a Bezpartyjnymi Samorządowcami z Dolnego Śląska, zawartej przed wyborami samorządowymi, lecz jego dalsze redukcje mogłyby spowodować zbyt duże obciążenie dla budżetu.

Sprawa wysokości podatku miedziowego ma też znaczenie dla polityki zagranicznej Polski. W listopadzie tego roku polskie media poinformowały o liście dwóch amerykańskich kongresmenów (Neala P. Dunna i Joego Wilsona), którzy skarżyli się na wysokie daniny ciążące na spółkach wydobywających miedź z polskiej ziemi.

List ten, pełen sugestii zahaczających nawet o kwestie gwarancji bezpieczeństwa przed atakiem ze strony Rosji, wyraźnie zasygnalizował, że amerykańskie spółki mają chrapkę na polskie złoża miedzi, lecz powstrzymują je daniny ciążące na wydobyciu.

Jak zatem widać, kwestia podatku miedziowego jest rozpostarta na dwóch kluczowych płaszczyznach – fiskalnej i politycznej. Rząd ma zatem twardy orzech do zgryzienia – z jednej strony musi dbać o konkurencyjność swego czempiona (KGHM to jedna z niewielu polskich spółek, które odgrywają tak ważną rolę na światowych rynkach), z drugiej zapewnić sobie płynność finansową budżetu (co jest szczególnie istotne ze względu na zbliżające się wybory prezydenckie) z trzeciej: negocjować ze swoim kluczowym sojusznikiem (który już teraz śle jednoznacznie brzmiące sygnały – na razie z niższego poziomu, ale jednak). Dlatego też deklarację ministra Sarnowskiego można odczytać jako wygospodarowanie czasu na przeanalizowanie wszystkich tych czynników.

Reklama

Komentarze

    Reklama