Reklama

Portal o energetyce

Francuskie media: minister ds. transformacji energetycznej straci stanowisko

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Po wtorkowym ustąpieniu szefa resortu ds. transformacji ekologicznej Francji Francois de Rugy’ego, obserwatorzy uznali, że osłabiony rewelacjami prasowymi minister musiał odejść, „aby uniknąć dyskredytacji wszystkich polityków”.

De Rugy jest już szóstym ministrem, który odchodzi z obecnego rządu. W poprzednich przypadkach ich zastąpienie trwało około tygodnia, ale tym razem, ku zaskoczeniu obserwatorów, już we wtorek późnym wieczorem na miejsce de Rugy'ego mianowano minister transportu Elisabeth Borne, która zachowuje swoją tekę, ale bez tytułu ministra stanu.

W ogłoszonym komunikacie de Rugy uznał, że jest ofiarą "linczu medialnego" i zapowiedział, że wytoczy proces portalowi Mediapart, który jako pierwszy napisał o jego wystawnych prywatnych przyjęciach za państwowe pieniądze. Redaktorzy portalu mówili w wywiadach radiowych i telewizyjnych, że "wykonywali obowiązek informacyjny" na podstawie "dobrze udokumentowanego i sprawdzonego materiału".

Z krytyką spotkała się wypowiedź prezydenta Emmanuela Macrona, który powiedział o aferze, że nie podejmuje decyzji na podstawie sensacji prasowych, gdyż we Francji "obowiązuje jeszcze szacunek wobec dóbr osobistych, prawo do obrony i możliwość odpowiedzi; bez tego stałaby się republiką donosów".

Po dymisji urząd prezydenta ogłosił, że "to osobista decyzja, którą głowa państwa szanuje". Rzeczniczka rządu Sibeth Ndiaye stwierdziła zaś, że "nic nie wskazuje na nieposzanowanie przepisów (przez b. ministra)".

Zarówno politycy, jak i dziennikarze uznali, że twierdzenie de Rugy'ego jakoby został zaszczuty przez prasę jest niezgodne z rzeczywistością.

Obserwatorzy przyznają, że wobec niejednoznaczności przepisów postępowanie b. ministra nie podlega być może paragrafom kodeksu karnego, ale niewątpliwie jest nieetyczne i niszczy wizerunek demokracji w społeczeństwie.

Była socjalistyczna minister ds. ekologii i energetyki, a obecnie deputowana stronnictwa Pokolenie Ekologii, Delphine Batho, która natychmiast po ogłoszeniu pierwszych rewelacji Mediapart wzywała de Rugy'ego do ustąpienia, oceniła we wtorek, że "zwyciężyły wartości moralne". "Jesteśmy w XXI w. i pewne zachowania przestały być akceptowalne. Społeczeństwo żąda wyraźnej zmiany w obyczajach i postępowaniu władzy" – powiedziała mediom Batho. I skrytykowała prezydenta Macrona i premiera Edouarda Philippe'a, "którzy wbrew zapowiedziom i zapewnieniom, są antyekologiczni".

"Ten rząd jest na bakier z ekologią" – ocenił deputowany skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego Gilbert Collard.

Jak zauważają liczni komentatorzy, reakcje parlamentarzystów opozycji na dymisję ministra są w większości dosyć umiarkowane. Za reprezentatywną dla takiego stanowiska uznać można ocenę deputowanego centroprawicowej partii Republikanie Damiena Abada, który decyzję de Rugy'ego nazwał "mądrą i nieuniknioną". "Była ona konieczna, by uniknąć dyskredytacji wszystkich polityków" - tłumaczył.

Szef działu politycznego radia France Info Jean-Jerome Bertolus wezwał do "wystrzegania się antyparlamentaryzmu" pod hasłem, że "wszystko jest zgnilizną, a wszyscy są złodziejami". W wieczornej debacie rozgłośni zwrócił uwagę, że "po każdym skandalu wprowadzane są nowe środki kontroli polityków na wszystkich szczeblach i jest to ewolucja pozytywna".

jw/PAP

Reklama

Komentarze

    Reklama