Reklama

Analizy i komentarze

Energiewende ponad wszystko. Tak wiceministrowie Zielonych zmanipulowali rząd, aby odejść od atomu

Autor. Energetyka24

Magazyn Cicero doprowadził do ujawnienia okoliczności, w jakich rząd zadecydował o wyłączeniu energetyki jądrowej w Niemczech. Z dokumentów, które ujawnili dziennikarze, wynika, że dwóch wiceministrów z resortów gospodarki i środowiska miało w porozumieniu fałszować wewnętrzne raporty ekspertów, aby wpłynąć na decyzję ministrów i jednocześnie przeforsować ostateczne wygaszenie atomu w kraju. Sprawa została przez media okrzyknięta skandalem, który może jeszcze bardziej podważyć i tak już mocno nadszarpnięte zaufanie do obecnej koalicji rządzącej.

15 kwietnia minął rok do wyłączenia ostatnich trzech działających elektrowni jądrowych w RFN. Decyzja do dziś wzbudza kontrowersje, a powrót do atomu stał się flagowym zagadnieniem największej opozycyjnej partii – CDU/CSU – chcącej na tym temacie zebrać nieco kapitału politycznego.

Reklama

Tymczasem wczoraj światło dzienne ujrzały nowe zaskakujące fakty dotyczące rządowej decyzji o wygaszeniu energetyki jądrowej w kraju. Magazyn Cicero doprowadził do ujawnienia ministerialnych informacji dotyczących przedłużenia funkcjonowania ostatnich trzech siłowni jądrowych. Dokumenty pokazują, jak działali w tej sprawie niemieccy Zieloni. Dziennikarze sugerują, że przy podejmowaniu decyzji o wydłużeniu eksploatacji niemieckiego atomu manipulowano faktami. Jak donosi Cicero, „eksperci w ministerstwie prawie nie byli słuchani, a ich oceny były ignorowane lub zniekształcane”.

W obliczu kryzysu energetycznego wywołanego rosyjską agresją na Ukrainę, w Niemczech ruszyła dyskusja na temat zachowania ostatnich elektrowni jądrowych Isar 2, Neckarwestheim 2 i Emsland, które zgodnie z harmonogramem transformacji energetycznej RFN miały zostać wyłączone wraz z końcem 2022 r. Jak się okazuje, ministerialni urzędnicy i eksperci mieli już na początku marca 2022 r. sporządzić analizy wskazujące na pozytywne skutki odroczenia tej decyzji o 3 miesiące (do 31 marca 2023), co miałoby w ich opinii wpłynąć na zmniejszenie zużycia gazu oraz obniżenie cen energii. 

Reklama

Analiza ta miała trafić 3 marca 2022 r. na biurko Patricka Graichena, wywodzącego się z partii Zielonych sekretarza stanu w federalnym ministerstwie gospodarki, odpowiadającego w resorcie za politykę energetyczną. Równocześnie eksperci z ministerstwa środowiska mieli przeprowadzić wewnętrzną analizę, która sugerowała, że odroczenie wyłączenia elektrowni o 3 miesiące nie stwarzałoby zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. Dokument ten z kolei otrzymał Stefan Tidow, sekretarz stanu w federalnym ministerstwie środowiska, odpowiedzialny za nadzór nuklearny, również wywodzący się z Zielonych. Obaj mieli znać się jeszcze z czasów pracy w stowarzyszeniu lobby klimatycznego „Agora Energiewende”.

Patrick Graichen
Patrick Graichen
Autor. Flickr / Heinrich-Böll-Stiftung

Opinie biegłych najwidoczniej nie spodobały się wiceministrom. Działając w porozumieniu, mieli oni przeformułować i tak zmienić treść dokumentów, aby wynikająca z nich konkluzja była zupełnie odwrotna. „Krąg kierowniczy ministerstwa gospodarki i ministerstwa środowiska odpowiedzialnego za bezpieczeństwo nuklearne, składający się z żołnierzy partii Zielonych, uzgodnił między sobą wszystkie niezbędne kroki” – podaje Cicero. Z uzyskanych danych wynika, że obaj politycy mieli być ze sobą w ciągłym kontakcie mailowym. Z treści wysyłanych przez nich wiadomości wynika, że od samego początku byli zgodni co do tego, by zataić eksperckie ustalenia i techniczne argumenty przemawiające za pozostawieniem atomu. Według informacji przedstawionych przez Cicero obaj wiceministrowie częściej wymieniali się wiadomościami na ten temat ,niż komunikowali się ze swoimi nadzorującymi ministrami.

Strona tytułowa eksperckiego raportu sporządzonego dla Federalnego Ministerstwa Gospodarki.
Strona tytułowa eksperckiego raportu sporządzonego dla Federalnego Ministerstwa Gospodarki.
Autor. Cicero

Magazyn przywołuje czterostronicowy dokument, sporządzony przez analityków z ministerstwa gospodarki nadesłany 3 marca 2022 roku. W analizie szczegółowo objaśniono, dlaczego przedłużenie działania elektrowni jądrowych może przyczynić się do ograniczenia zużycia gazu w nadchodzącym sezonie zimowym oraz zapobiec potencjalnym problemom w funkcjonowaniu sieci energetycznej.

Co więcej, eksperci uważali za „niezwykle ryzykowne”, by polegać wyłącznie na elektrowniach węglowych, które Habeck ponownie uruchomił. „Niezwykle ryzykowne jest również wspieranie wytwarzania energii elektrycznej z gazu ziemnego następnej zimy wyłącznie poprzez dodatkowe wytwarzanie energii elektrycznej z rezerw i elektrowni węglowych, które zostały już wycofane z eksploatacji” – cytuje treść dokumentu Cicero.

Reklama

Eksperci jednoznacznie odpowiedzieli także na pytanie dotyczące cen energii elektrycznej. Wskazali, że energia jądrowa, z uwagi na swoje niskie koszty zmienne, wypiera droższe elektrownie marginalne z rynku. Dowodzili, że zwłaszcza w okresach wysokiego obciążenia, jak styczeń i luty, można oczekiwać, że energia jądrowa często zastąpi elektrownie gazowe, co może skutkować spadkiem cen energii elektrycznej w wielu godzinach.

Dokumenty zmienione tak, aby pasowały do politycznego celu

Zamiast tego, szefowie ministerstw (oboje także związani z partią Zielonych) otrzymali od swoich zastępców zmienione analizy, które selektywnie pominęły i celowo zniekształciły wyniki ekspertyz. W przygotowaniu „poprawnych” analiz miał pomóc prawnik i szef działu dozoru jądrowego ministerstwa środowiska, Gerrit Niehaus, który zmienił treść opracowanej ekspertyzy w taki sposób, aby współgrała z antyatomową narracją zielonych. Jak wskazuje Cicero, Niehaus obrócił wnioski ekspertów o 180 stopni.

„Departament dochodzi do wniosku, że przedłużenie żywotności trzech wciąż działających elektrowni jądrowych poza prawnie określony i planowany termin 31 grudnia 2022 r. nie jest uzasadniony ze względów bezpieczeństwa […] Należy odrzucić przedłużenie okresu użytkowania [elektrowni jądrowych – przyp. red.] ze względu na bezpieczeństwo jądrowe” – czytamy w „poprawionej” wersji dokumentu.

Tak spreparowaną analizę Stefan Tidow przesłał 4 marca do ministerstwa gospodarki na skrzynkę mailową Patricka Graichena. Oficjalna wersja dokumentu prawdopodobnie nigdy nie ujrzała światła dziennego. Z ustaleń Cicero wynika, że obaj sekretarze stanu dopilnowali tego, by pierwotna wersja analizy nigdy nie trafiła na biurka ministrów. W odpowiedzi na pytania magazynu biuro ministerstwa gospodarki, chcąc przerzucić odpowiedzialność, stwierdziło, że dokument wówczas „był dostępny wyłącznie na szczeblu kierowniczym dla sekretarza stanu Patricka Graichena”.

Po otrzymaniu maila od Tidowa, Graichen miał opracować pięciostronicową notatkę na temat dalszych aspektów eksploatacji elektrowni jądrowych w kontekście sytuacji na Ukrainie, która miała być podstawą późniejszego dokumentu skutecznie manipulującego opinią publiczną i partnerami w rządzie. Gerrit Niehaus zaznaczył, że mimo swoich politycznych przekonań, zauważył wady prawne w notatce i „jako odpowiedzialny urzędnik nadzoru” nie mógł jej poprzeć. Było jednak za późno.

Stefan Tidow (po lewej) i Rafael Mariano Grossi, szef Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej ]
Stefan Tidow (po lewej) i Rafael Mariano Grossi, szef Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej ]
Autor. Flickr / IAEA Imagebank

Ostatecznie 8 marca 2022 roku minister gospodarki Robert Habeck oraz minister środowiska Steffi Lemke zaprezentowali opinii publicznej wspólny dokument (oparty o przekształcone analizy przesłane przez swoich wiceministrów), który wyraźnie stwierdzał, że przedłużenie eksploatacji elektrowni o trzy miesiące przyniosłoby minimalne korzyści, a jednocześnie rodziłoby pewne problemy, co skutecznie dyskwalifikuje tę opcję jako nieopłacalną.

„Oba ministerstwa doszły do wniosku, że wydłużenie czasu pracy elektrowni może jedynie w bardzo ograniczonym stopniu przyczynić się do rozwiązania problemu, i to przy bardzo wysokich kosztach ekonomicznych oraz ryzyku konstytucyjnym i związanym z bezpieczeństwem. Po rozważeniu korzyści i zagrożeń, przedłużenie okresu eksploatacji trzech pozostałych elektrowni jądrowych nie jest zalecane, nawet w obliczu obecnego kryzysu gazowego” – czytamy w dokumencie.

To, co eksperci ministerstwa gospodarki już na początku 2022 roku wskazali w swojej analizie, było później tematem długich i burzliwych dyskusji tylko po to, aby w listopadzie Bundestag przyjął projekt nowelizacji prawa atomowego, przedłużający eksploatację elektrowni jądrowych o trzy i pół miesiąca – do 15 kwietnia 2023 r.

Kto zadecydował o wyłączeniu atomu w Niemczech?

Nawet niewielki fragment ujawnionej korespondencji, pokazującej od wewnątrz, jak przebiegały procesy decyzyjne na najwyższym szczeblu politycznym, wystarcza, by dojść do wniosku, że ostateczne wycofanie się Niemiec z energetyki jądrowej jest rezultatem decyzji nie ministra Habecka, tylko podległych mu partyjnych kolegów, fanatycznie niechętnych do atomu. Cicero wskazuje, że Zieloni zdążyli utworzyć gęstą sieć wpływów, która od długiego czasu nadaje kształt niemieckiej polityce energetycznej. W chwili, gdy polityka ta zaczyna się walić, będąc jednocześnie zagrożeniem dla bezpieczeństwa gospodarczego kraju, Zieloni znaleźli się pod kontrolą władzy.

Warto dodać, że w maju ub. roku Patrick Graichen stracił swoje stanowisko. Minister nie wymienił jako przyczyny odwołania sprawy związanej z ukrywaniem dokumentów ministerialnych (ponieważ ta jeszcze nie wyszła na jaw), lecz skandal związany z zarzutami o nepotyzm. Graichen miał być zaangażowany w nominację nowego dyrektora Niemieckiej Agencji Energii (niem. dena). To stanowisko przypadło byłemu politykowi Zielonych, Michaellowi Schäferowi, drużbie Graichena, chociaż początkowo sekretarz stanu tego nie ujawnił. Co więcej, w listopadzie 2022 roku Graichen przyznał dofinansowanie m.in. dla projektu pewnego stowarzyszenia działającego w Berlinie, w którym w zarządzie zasiadała jego siostra.

Wątpliwości wzbudza fakt, że były już sekretarz stanu zdecydował się nie poinformować Roberta Habecka o istnieniu dokumentu sporządzonego przez ministerstwo oraz celowo utrzymywał tę informację w tajemnicy. Szczególnie w kontekście długotrwałej debaty publicznej na temat energetyki, gdzie często przywoływane są argumenty wynikające z analizy ekspertów. Pozostaje także pytanie, czy ministrowie Habeck i Lemke, których ministerstwa były zaangażowane w odwracanie faktów, rzeczywiście nie wiedzieli o dokumentach i próbowali celowo oszukać oraz ukryć skandal na rzecz realizacji zielonej wizji wycofania się z energetyki jądrowej.

Reklama

Komentarze

    Reklama