Rząd osiągnął przełomowe porozumienie z górnikami w sprawie likwidacji sektora węglowego. Zaproponowany przez władze model transformacji czerpie garściami z doświadczeń niemieckich. Czy Warszawie uda się z powodzeniem zastosować rozwiązania Berlina?
Nowe pogranicze
Uczciwa, sprawiedliwa droga do transformacji polskiego górnictwa – takimi słowami przełomowe porozumienie z pracownikami sektora wydobywczego określił pełnomocnik rządu ds. transformacji górnictwa węgla kamiennego Artur Soboń. Jednakże dokument, który 25 sierpnia został podpisany przez stronę rządową i związki to coś więcej niż kolejny odcinek serialu pt. restrukturyzacja górnictwa w Polsce. Opracowane porozumienie wyznacza bowiem datę likwidacji przeważającej części przemysłu wydobycia węgla kamiennego – sektor ma zwinąć się do 2049 roku.
Warto już na wstępie zauważyć, że ustalenia z poprzedniego tygodnia dotyczą wyłącznie kopalń Polskiej Grupy Górniczej. Można zatem przyjąć, że porozumienie wrześniowe jest „następcą” planu ratunkowego dla PGG, który został przedstawiony stronie społecznej w sierpniu przez wicepremiera Sasina. Wtedy związkowcy odrzucili propozycje rządu. Teraz udało się osiągnąć kompromis. Niemniej, podpisanego w piątek dokumentu nie da się nazwać całościowym – nie wspomina on bowiem o kopalniach należących do JSW czy Bogdance. Można zatem zastanawiać się, czy zakłady te nie pozostaną swoistą „rezerwą etatową” dla górników z PGG.
Róg obfitości
Podpisane przez rząd porozumienie jest dla strony społecznej bardzo łaskawe. Zawiera ono m. in. gwarancję zatrudnienia aż do osiągnięcia prawa do emerytury górniczej dla wszystkich pracujących pod ziemią lub w zakładach przerabiających węgiel w spółkach kontrolowanych przez państwo, którzy zatrudnieni są w dniu podpisania porozumienia, możliwość skorzystania z osłon socjalnych (urlop lub odprawa) oraz wniosek o zachowanie dostępu do złóż węgla kamiennego.
Rząd zobowiązał się także powołać specjalną spółkę pracującą nad technologiami czystego węgla, pełnomocnika ds. transformacji terenów pogórniczych oraz fundusz inwestycyjny w oparciu o aktywa wygaszanych kopalń PGG.
Celem spełnienia zobowiązań, rząd będzie zabiegał o zgodę KE na pomoc publiczną, która umożliwi funkcjonowanie kopalń PGG do 2049 roku (do tego czasu dotrwać mają tylko dwa zakłady). Tu jednak pojawia się pierwsza trudność – jak bowiem słusznie zauważyli red. Karolina Baca-Pogorzelska oraz red. Bartłomiej Derski, w ramach prawa unijnego nie istnieją regulacje, które umożliwią udzielanie takiej pomocy kopalniom po roku 2040. Trudno w tym momencie ocenić, jak rząd zamierza wyjść z tej sytuacji.
Całość przedsięwzięcia ma być uregulowana Umową społeczną, przygotowaną do 15 grudnia tego roku. Tu warto zwrócić uwagę, że porozumienie zakłada, iż to w oparciu o przygotowywaną Umowę społeczną uformowany zostanie ostateczny kształt Polityki Energetycznej Polski. Jest to sytuacja dość groteskowa, gdyż okazuje się, że kluczowy dokument mający być mapą drogową polskiej transformacji energetycznej, znajdujący się obecnie w ostatnim stadium prac, będzie musiał zostać dostosowany do funkcjonowania jednego sektora gospodarki. Ogon macha zatem psem – to PEP powinna wyznaczać daty graniczne dla górnictwa i energetyki węglowej, nie na odwrót. Od dwóch miesięcy wiadomo bowiem, że górnicy na bardziej forsowną – ale i zgodną z planami UE – ścieżkę transformacji nie chcą pozwolić.
Porozumienie zakłada też inicjatywę w zakresie zwolnienia z obowiązkowej hurtowej sprzedaży energii elektrycznej na giełdzie towarowej.
Berlin w Warszawie
Analizując szczegóły porozumienia nie sposób nie odnieść wrażenia, że zostało ono przygotowane na modłę niemiecką. Berlin już w 2007 roku podjął podobną decyzję, określającą koniec subsydiowania wydobycia węgla kamiennego na koniec roku 2018. Podobieństw między niemieckim a polskim modelem jest sporo.
Przede wszystkim, widać rozdział między końcem sektora wydobywczego, a końcem sektora energetycznego opartego na węglu. O ile w Niemczech dwie ostatnie kopalnie węgla kamiennego zakończyły pracę w grudniu 2018 roku, o tyle jeszcze w 2020 roku w RFN podłączano do sieci nową elektrownię zasilaną tym surowcem – Datteln IV.
Rząd w Warszawie posiłkował się też modelem niemieckim projektując specjalny fundusz inwestycyjny w ramach PGG – dokładnie takie samo rozwiązanie zostało zaimplementowane nad Łabą, gdzie działał tzw. RAG-Stiftung, czyli fundacja będąca w dyspozycji spółki RAG, będącej właścicielem dwóch ostatnich niemieckich kopalń węgla kamiennego w Bottrop oraz Ibbenbüren. Podmiot ten zajmuje się zabezpieczeniem i rekultywacją terenów pokopalnianych, rekompensowaniem ewentualnych szkód górniczych oraz dbaniem o tradycje i kulturę regionów wydobywczych a także o losy samych górników.
Można też stwierdzić, że planowana Umowa społeczna i prace nad nią będą podobne do działań niemieckiej komisji dekarbonizacyjnej, która przygotowała raport określający datę i harmonogram wyjścia RFN z energetyki węglowej i wydobycia węgla brunatnego, którego Niemcy są największym konsumentem na świecie. W ramach prace komisji niemiecki rząd federalny prowadził rozmowy z władzami landów górniczych, spółkami oraz przedstawicielami związków zawodowych, a także ekologami. Podobne rozmowy toczyć się będą w najbliższych tygodniach w Polsce – ich przebieg zaważy na losach województwa śląskiego. Można spodziewać się – patrząc na doświadczenia niemieckie – że najtrudniejsze spory będą dotyczyć kompensacji dla regionu. W RFN problemy na linii rząd federalny-władze landów górniczych dotyczące środków pomocowych za wygaszane górnictwo wprowadziły plan wyjścia z węgla w impas zakończony przyznaniem ogromnych funduszy sięgających 40 mld euro.
Oparcie się na modelu niemieckim powinno z jednej strony ułatwić drogę notyfikacji KE, ale nie rozwiązuje to problemów dotyczących zgodności polskich planów dekarbonizacyjnych z unijnym prawem oraz kwestii dostosowania PEP do sytuacji w przemyśle wydobywczym. Autor niniejszego tekstu wielokrotnie sygnalizował potrzebę sięgnięcia przez polski rząd po doświadczenia RFN związane z dekarbonizacją po to, by uniknąć błędów ucząc się na cudzych. Jednakże nie wystarczy wyzbyć się błędów popełnianych przez innych – trzeba też nie dokładać własnych. Polsce wciąż brakuje kompleksowej strategii dla sektora węglowego. Porozumienie wrześniowe jest jej namiastką - przełomową, ale jednak namiastką.
Niemcy otwierają elektrownię na węgiel, więc jaki model niemiecki.
To jest transakcja wiązana. Niemcy mają się odczepić od polskiej "praworządności" - w co nie bardzo wierzę - a my mamy zlikwidować górnictwo. Na stole leżą setki milionów €.
Kupimy za granicą 3 x drożej
Ty gdzieś grasz na giełdzie? Pytam, bo aktualnie ten kupowany za granicą jest dwa razy tańszy!!!
Kupujemy od dawna, bo jest radykalnie tańszy, z transportem licząc
raczej 3 x taniej
Może warto się dokształcić, bo jak na razie ten węgiel importowany jest dużo tańszy od polskiego. Który leży na hałdach i nikt go nie chce. Może zamiast dotować w miliardach złotych górnictwo, które nie ma przyszłości lepiej wydawać pieniądze na nowe technologie i tworzenie nowych miejsc pracy na Śląsku. Mamy starzejąca się służbę zdrowia na którą nie ma pieniędzy. Średnia wieku polskich pielęgniarek to ok. 50 -siątki. Młode osoby nie chcą przychodzić do tego zawodu bo nie jest atrakcyjny. Internet jest pełen zbiórek /fundacji na leczenie raka, na leczenie chorych dzieci. A państwo ma to w nosie, ale uważasz, ze z naszych pieniędzy trzeba dotować górników, których pracy nikt nie potrzebuje. Dołóż do tego zapylenie i zmiany klimatyczne, chcesz swoim dzieciom i wnukom zafundować taką przyszłość bo ktoś chce mieć wygodnie.
Jak będziemy produkować stal dla budownictwa?
Na potrzeby stali pewnie może zostać kopalnia jako obiekt regionalnego kultu prawnie chroniony w niej znajdą pracę miłośnicy karbonu Byle od ruskich nie kupować
od Niemiec kupisz :-)
Import z Niemiec.
na stal to pewnie z zapasów wystarczy ale co z węglem do filtrów do akwarium?
akwarium też zlikwidujesz
Będziemy importować od firm niemieckich, które ulokują produkcję w Polsce.
Zdaje się że Niemcy spalają najwięcej węgla w EU.
Tak samo jak dotychczas, z tym że jeśli jakieś kopalnie w Polsce będą jeszcze działać po 2049 roku to będą to wyłącznie przedsięwzięcia komercyjne do których nie będzie dokładał każdy obywatel ze swoich podatków.
Ten wydobywany do spalania węgiel nie nadaje się w swojej jakości do produkcji stali. Węgiel do produkcji stali nadal będzie wydobywany w Polsce. Pracy dla górników nie musi być mniej w Polsce. W Suwałkach mamy najwyższej jakości rudy żelaza. To magnetyt, jak w szwedzkiej Kirunie. Ot tylko 1 km dokopać się doń i Polska na mapie świata automatycznie staje się przemysłowym zagłębiem.
Po to przełom mierzei jest robiony ob ten towar jest już zakontraktowany przez jankesów..
Ta a świstak zawija w sreberka sarmato z eksportu. Napisz jaki to procent tego wydobywanego węgla idzie na spalanie. A i napisz czym będziesz opalał elektrownie - to jest ciekawe, napiszesz?
Ze sprowadzonego z Niemiec lub Rosji węgla. Po kilku latach bez kopalń, okaże się, że są jednak potrzebne i zostaną ponownie uruchomione, z tą subtelną różnicą, że właścicielem ich nie będzie już państwo, bo tylko o to chodzi.
Kolego kopalni NIE IDZIE PONOWNIE URUCHOMIĆ.
Zostaną uruchomione, tak samo jak zostały ponownie uruchomione kopalnie brytyjskie i francuskie? Człowieku, jeśli nawet będziemy potrzebowali węgla, to go kupimy tanio zamiast drogo wydobywać. Węgiel jest tani, bo wydobywany w wielu miejscach odkrywkowo za miskę ryżu. Upieranie się przy kopaniu go głębinowo w Polsce to jak upieranie się przy uprawach bananów pod folią.
Niemcy na dziś 48% energii uzyskują z elektrowni atomowych i z OZE. W ciągu 10 lat zlikwidują wszystkie kopalnie. Już kilka lat temu byli w stanie z OZE wyprodukować 100% energii na 3 dniowe zapotrzebowanie całego kraju. Od 2035 nie zarejestrujesz w Niemczech samochodu z napędem emisyjny. Będą elektryki albo auta z napędem wodorowym. Ale tytan intelektu wie lepiej.
A właśnie otworzyli elektrownię węglową "Datteln IV" na węgiel brunatny, wydobywany w nowo otwartej kopalni.
pewnie nie słyszał. Podobnie jak o gazowych. Śni o 100% OZE.
... z niemiec które nie mają już kopalni?
W europie nie będziemy
tak jak z cukrowniami, wybito wszystkie, a teraz dziwnym trafem prawie cały cukier w kraju jest z niemieckich firm , przypadek ?