Budujące Nord Stream 2 i unikające zaangażowania w ramach NATO Niemcy to „dorosłe, rozpieszczone dzieci, które żyją cały czas w domu swoich rodziców i na ich koszt” – usłyszałem od eksperta pracującego dla jednego z najważniejszych amerykańskich think tanków. Taka opinia o zachodnich sąsiadach Polski jest w Stanach dość powszechna – podzielają ją zarówno Republikanie jak i Demokraci.
Niemcy nie mają w Waszyngtonie zbyt dobrej prasy. Amerykańscy eksperci i politycy, których spotykam w ramach zorganizowanego przez Center for European Policy Analysis wyjazdu stypendialnego, zapytani o poglądy dotyczące polityki RFN, zaczynają zazwyczaj swoje wypowiedzi od słów „Niemcy to ważny sojusznik, ale…”, by następnie przez kilka minut wykazywać, jak Berlin niszczy fundamenty transatlantyckiego bezpieczeństwa, nadwyręża sojusz z USA i wystawia kraje Unii Europejskiej na pastwę Rosji, istotnie utrudniając Amerykanom rozgrywkę w kluczowym regionie między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym.
Jednym z kluczowych powodów pogorszenia relacji amerykańsko-niemieckich jest projekt Nord Stream 2, którego realizacja była możliwa tylko dzięki politycznemu parasolowi rozłożonemu przez Berlin. Połączenie to, o rocznej przepustowości rzędu 55 mld metrów sześciennych, umożliwi Niemcom zalanie Europy Środkowej rosyjskim gazem. Doprowadzi to do gospodarczego i politycznego wzmocnienia RFN oraz Rosji i jednoczesnego osłabienia m.in. Ukrainy.
Choć szereg państw Unii Europejskiej (m.in. Polska, Dania, kraje bałtyckie, Rumunia) rozpoczęło szeroką kampanię celem zablokowania budowy Nord Stream 2, siła polityczna Niemiec i ich sojuszników (przede wszystkim Austrii) okazała się zbyt duża. Gazociągu nie wykoleiły nawet działania amerykańskiej dyplomacji, które przybrały formę prawdziwej terapii szokowej – prezydent USA Donald Trump ostro skrytykował Berlin za kontynuowanie inwestycji, która zapewni Rosji miliony dolarów i potężne wpływy w Europie, a jego ambasador w Berlinie – Richard Grenell – kilkukrotnie ostrzegał niemieckie spółki przed możliwymi sankcjami.
Taki rodzaj presji nie spodobał się nad Łabą. Amerykańcy eksperci przyznają, że to właśnie Niemcy są najbardziej zszokowane stylem, w jakim politykę uprawia Donald Trump. Szok pogłębia dodatkowo osoba wspomnianego wyżej ambasadora Richarda Grenella, który w niektórych niemieckich kręgach politycznych uchodzi za persona non grata. „Każdy amerykański dyplomata, który zachowuje się jak wysoki przedstawiciel mocarstwa okupacyjnego, musi nauczyć się, że nasza tolerancja ma swoje granice” – powiedział o Grenellu Wolfgang Kubicki, wiceprzewodniczący Bundestagu z ramienia liberalnej partii FDP. Z kolei Carsten Schneider, członek partii socjaldemokratycznej, nazwał Grenella „kompletną dyplomatyczną porażką”. „Pan Grenell niszczy relacje transatlantyckie swymi nieustannymi i niezdarnymi prowokacjami” – dodał.
Amerykański ambasador w Berlinie stanął w obliczu najzagorzalszej krytyki, gdy niemieckie media opublikowały jego list do niemieckich spółek zaangażowanych w projekt Nord Stream 2, w którym Grenell apelował, by firmy te wzięły pod uwagę zagrożenie, jakie gazociąg ten stwarza dla Europy, koszty wizerunkowe i ryzyko sankcji.
„Jak Państwo wiecie, Stany Zjednoczone mocno sprzeciwiają się Nord Stream 2. Popieramy – i przed dekady popieraliśmy – europejski cel zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego poprzez dywersyfikację. Gazociąg Nord Stream 2 niweczy te wysiłki. Dodatkowo, rura stwarza poważne geostrategiczne konsekwencje dla naszych europejskich sojuszników i partnerów” – napisał ambasador. „W imieniu mojego rządu proszę o wzięcie pod uwagę zagrożenia, jakie stwarza ten projekt dla europejskiego bezpieczeństwa energetycznego, a także kosztów wizerunkowych i ryzyka sankcji, które są z nim powiązane” – tłumaczył dyplomata.
Czy jednak USA nałożą sankcje na spółki zaangażowane w budowę Nord Stream 2? Na to pytanie moi rozmówcy nie potrafili jednoznacznie odpowiedzieć. Wracali na ogół do początków swej wypowiedzi i stwierdzeń, że „Niemcy to ważny sojusznik”.
Na co zatem liczą Amerykanie? Prawdopodobnie na rozpad rządu w Berlinie i powołanie nowej ekipy, z Zielonymi na pokładzie. Wysokie wyniki Zielonych, którzy depczą chadekom po piętach, mogą skłonić Angelę Merkel do wyrzucenia SPD za burtę. Odsunięcie od władzy socjaldemokratów (o których w Waszyngtonie mówi się wprost, że są skompromitowani i skorumpowani przez wpływy Rosji) może ułatwić nie tylko rozmowy na temat Nord Stream 2, ale też dyskusje o szerszej sytuacji w Europie, a chadekom rozwiązać ręce w wielu istotnych dla Waszyngtonu kwestiach.
Rozkład obecnej koalicji rządzącej RFN jest praktycznie jedyną realną opcją, która pozwoliłaby USA unormować relacje z Niemcami.
Udział w NATO jest szansą na sfinansowanie amerykańskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego.
oraz zwiekszenie budzetu armii Federacji Rosyjskiej
Ameryka ma bronić Europy przed Rosją, która zbroi się dzięki pieniądzom ze sprzedaży gazu Europie.
Niemcy ponownie podnoszą głowę. Powinno się im jeszcze dobitniej uzmysłowić, iż amerykański dyplomata jest właśnie "wysokim przedstawicielem mocarstwa okupacyjnego" To kara z rozpętanie dwóch światowych wojen z milionami ofiar. To dzieło Niemców. Tu nie ma przedawnienia. Już macie czyste rączki? Można zaczynać od nowa?
To ciągłe "skomlenie" o "amerykańskie sankcje" na NS2 jest po prostu żałosne. Nie widzi pan tego?.
To jest wojna energetyczna Putin z korumpowal Europe..
To konieczne USA po wojnie tyle pomogło dla RFN teraz.??
Dawać sankcje.