Reklama

Ropa

Ajatollahowie spoglądają na Płock. „Naftowa strefa wpływów Rosji zagrożona”

  • Najwyższy Przywódca Iranu Ali Chamenei. Fot. Wikipedia/sajed.ir

Jeśli współpraca PKN Orlen i irańskiego National Iranian Oil Company (NIOC) będzie rozwijać się pomyślnie, a dostawy spot, które rozpoczną się w styczniu 2017 r., zastąpi umowa długoterminowa, to będzie ona najprawdopodobniej obejmować nie tylko Polskę, ale również Czechy i Litwę. Paradoksalnie to właśnie na tych rynkach ropa z Iranu jest najbardziej potrzebna.

Irańska ropa dla PKN Orlen

14 grudnia br. PKN Orlen poinformował o zakupie 1 mln baryłek ropy naftowej od irańskiego NIOC. W styczniu ładunek trafi do gdańskiego Naftoportu i zostanie przetłoczony Rurociągiem Pomorskim do rafinerii w Płocku. W rozmowie z Energetyka24.com wiceprezes największej polskiej spółki paliwowej, Sławomir Jędrzejczyk, poinformował że czeka nas teraz okres testowania współpracy z nowym dostawcą - chodzi o co najmniej kilka „spotów”. Na ich bazie zostanie dokonana ocena tego czy warto zaangażować się w kontrakt długoterminowy. Tymczasem podczas prezentacji nowej strategii PKN Orlen prezes koncernu, Wojciech Jasiński, podkreślił konieczność jeszcze mocniejszego zdywersyfikowania portfela dostaw ropy w okresie, który obejmuje swym zasięgiem dokument (2017-21). 

Dlaczego dopiero teraz? 

Powrót ropy irańskiej do dyskusji toczącej się wokół kwestii dywersyfikacji dostaw tego surowca jest bardzo ciekawy. Bezpośrednie rozmowy na linii Warszawa-Teheran i to zarówno międzyrządowe jak i pomiędzy PKN Orlen i NIOC (warto zaznaczyć ten fakt ponieważ surowiec można kupować nie tylko od dostawców, ale również firm traderskich) toczą się co najmniej od 2015 r. Mimo to dopiero teraz widzimy ich pierwsze efekty. Z czego to wynika? 

Istotnym czynnikiem wydaje się umowa długoterminowa podpisana przez PKN Orlen z saudyjskim Saudi Aramco w maju br. Rywalizacja pomiędzy Rijadem i Teheranem nie jest tajemnicą i zapewne rzutowała na politykę PKN Orlen. Jeśli wierzyć branżowym plotkom to Saudyjczyków wspierali Amerykanie naciskając na stronę polską by spowolniła rozmowy z NIOC. Być może czynnik ten stracił na znaczeniu w powodu zawirowań politycznych w Stanach Zjednoczonych (wygranie wyborów prezydenckich przez Donalda Trumpa)?

Odrębną kwestią jest to gdzie i kiedy PKN Orlen mógłby w sposób efektywny wykorzystać surowiec z Iranu. Odpowiedź na to pytanie może tłumaczyć dlaczego milion baryłek surowca irańskiego dotrze do Gdańska dopiero teraz - rozpoczynając okres aktywnej współpracy bilateralnej, o której wspomina wiceprezes Jędrzejczyk. 

Omisalj – środkowoeuropejskie wrota dla irańskiej ropy?

14 grudnia PKN Orlen zakupił surowiec z NIOC, a pod koniec listopada podpisał umowę z chorwackim Jadranski Naftovod. Ta korelacja wydaje się nieprzypadkowa. Porozumienie z Chorwatami otwiera płockiemu potentatowi dostęp do zupełnie nowego szlaku transportowego, z którego będą mogły skorzystać jego czeskie rafinerie. Chodzi o ropociąg Adria, którego głównym klientem jest węgierski MOL także interesujący się ropą z Iranu (być może możliwa jest tu synergia i wspólne zamówienia?). Niewykluczone więc, że to właśnie tą trasą będzie docierać w przyszłości do zakładów kontrolowanych przez Orlen surowiec z NIOC.

Prawdopodobieństwo takiego rozwoju wydarzeń sugerują dwie rzeczy. Po pierwsze jedyną alternatywą dla dostaw rosyjskich do Czech były do tej pory ropociągi IKL i Transalpine Pipeline, w których udziały posiadają Rosjanie mając wgląd w zamówienia Orlenu. To stawiało płockiego potentata w trudnej sytuacji podczas rozmów handlowych. Dziś dzięki szlakowi chorwackiemu to się zmienia.

Po drugie terminal chorwacki w Omisalj skąd początek bierze Adria, jest dostosowany do odbioru największych tankowców typu VLCC, w przeciwieństwie do Triestu połączonego z Transalpine Pipeline i IKL (chodzi o optymalizację kosztów).

Możejki potrzebują taniej ropy

Irańska ropa może się przydać Orlenowi nie tylko w Czechach, ale także na Litwie. Nieprzypadkowo w rozmowie z Energetyka24.com wiceprezes Jędrzejczyk wskazuje na Możejki jako potencjalny punkt, do którego trafiałby surowiec z NIOC. Zakład ten ma duży problem ze swoją rentownością – obecnie zapewniają ją głównie atrakcyjne marże. Taki stan wynika z faktu, że jest znacznie oddalony od morza, a jednocześnie Rosjanie odcięli go od systemu rurociągowego Przyjaźń. W efekcie atrakcyjny cenowo surowiec z Iranu (o podobnej specyfikacji co rosyjski Urals) może być jedną z możliwości poprawiających kondycję Możejek. Warto zaznaczyć, że wcześniej docierały do nich dostawy ropy z Iraku (a właściwie Kurdystanu).

Irańska perspektywa

Wyżej wymienione powody sugerują więc, że jeśli współpraca PKN Orlen i NIOC będzie rozwijać się pomyślnie, a dostawy spot zastąpi umowa długoterminowa, to będzie ona obejmować nie tylko Polskę, ale również Czechy i Litwę. Paradoksalnie to właśnie na tych rynkach ropa z Iranu jest najbardziej potrzebna. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że na tych obszarach dominują dostawcy rosyjscy. 

Zobacz także: Nowa trasa dostaw zwiększa niezależność Orlenu

Zobacz także: Co z irańskim kontraktem PKN Orlen?

Reklama

Komentarze

    Reklama