Reklama

Elektroenergetyka

Energia od dyktatorów nie dla Polski. „Ostrołęka i Kozienice-Ołtarzew krytyczne dla Rosjan”

Duże wolumeny energii z Białorusi i Rosji mogą do końca dekady trafić do Polski. To poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, ponieważ prąd produkowany przez dyktatorów może stać się narzędziem politycznego szantażu. Rząd w Warszawie zdaje sobie z tego sprawę dlatego próbuje przeciwdziałać poprzez realizację projektów Ostrołęka i Kozienice-Ołtarzew.

Zarząd PSE poinformował o ostatecznym wyznaczeniu korytarza dla linii elektroenergetycznej Kozienice-Ołtarzew. Z pięciu rozważanych do tej pory wariantów wybrano jeden, który jest ujęty w wojewódzkim planie zagospodarowania przestrzennego. Ma on być mniej ryzykowny w kontekście ewentualnych protestów społecznych.

Projekt należy do jednego z najważniejszych w kontekście bezpieczeństwa energetycznego kraju, czego niestety większość mediów nie zauważa. Oddanie do użytku linii Kozienice-Siedlce (2017 r.) i Kozienice-Ołtarzew (2019 r.) pozwoli bowiem na wyprowadzenie pełnej mocy z Elektrowni Kozienice przez węzeł warszawski w kierunku północno-wschodniej Polski bez względu na warunki sieciowe. Nie oznacza to jedynie zwiększenia niezawodności dostaw do stolicy, ale także przesył energii do obszarów gdzie jej brakuje. Chodzi o północne Mazowsze i województwa: warmińsko-mazurskie i podlaskie. Oczywiście uruchomienie mostu energetycznego z Litwą teoretycznie poprawiło sytuację ze względu na możliwość skorzystania z energii płynącej głównie ze Szwecji (poprzez kabel podmorski – Nordbalt). Niemniej LitPol Link to nie tylko szanse, ale także wyzwania.

W obwodzie kaliningradzkim Rosjanie próbują zbudować elektrownię atomową produkującą energię na eksport do Polski, Niemiec i krajów bałtyckich. Przed 2013 r., w którym projekt zamrożono, starali bezskutecznie doprowadzić do budowy mostu energetycznego z Polską, którym docierałaby tania, ale i stanowiąca kolejne obok gazu narzędzie nacisku energia. Tak się nie stało, ale planów nie porzucono, a jedynie poddano je modyfikacji. 

W eksklawie mogą powstać elektrownie węglowe i gazowe (lokalizacje: Kaliningrad, Gusiew i Sowieck) mające według oficjalnych informacji Inter Rao: „zapewniać stabilność w przypadku awarii elektrociepłowni Kaliningrad CHP-2” dostarczającej 98,5% energii dla obwodu, ale także prowadzącej sprzedaż na Litwę. Nieoficjalnie wiadomo, że ponad 1000 MW nowych mocy zostanie skierowana na eksport w kierunku krajów bałtyckich i poprzez LitPol Link do Polski, w której działa już spółka-córka Inter Rao tj. IRL Polska zajmująca się kwestią dystrybucji. W przypadku dużego zainteresowania rynkowego nie można ponadto wykluczyć powrotu Rosjan do koncepcji siłowni jądrowej. Warto przypomnieć, że przez LitPol Link mogłaby także docierać energia z białoruskiej elektrowni atomowej budowanej w Ostrowcu (pierwszy blok zostanie oddany do użytku w 2018 r.) przez Rosatom, co jeszcze bardziej zwiększa zagrożenia dla Polski.

Zdaje sobie z nich rząd, a także kierownictwo PSE, które dość wstrzemięźliwie podchodzi do idei rozbudowy mostu energetycznego z Litwą (zlecono szczegółowe analizy projektu). Jednocześnie spółka poprzez budowę linii Kozienice-Ołtarzew (będzie gotowa w 2019 r.) ma zamiar odpowiedzieć na deficyt energii w północno-wschodniej Polsce, stanowiącej słaby punkt polskiego systemu elektroenergetycznego, który chcą wykorzystać Rosjanie i Białorusini (to źródła taniego, ale politycznie niebezpiecznego prądu). 

Dla powodzenia polskich planów konieczne jest jednak nie tylko wyprowadzenie na północ mocy z Kozienic, ale także budowa nowego bloku Elektrowni Ostrołęka (1000 MW). Nieprzypadkowo projekt ten nabiera tempa.

Na początku lipca minister energii Krzysztof Tchórzewski poinformował PAP, że „nadal są ważne pozwolenia na budowę i opinie środowiskowe, co daje podstawę do tego, by przystąpić prawie w biegu do realizacji inwestycji (rozbudowy Ostrołęki – przyp. red.) i do ogłoszenia przetargu (…) zrealizowane prace i przygotowana dokumentacja umożliwiają zaoszczędzenie od 1,5 roku do 2 lat w przygotowaniu inwestycji”. Natomiast prezes Energi, Dariusz Kaśków w rozmowie z Energetyka24.com podkreślał zaawansowanie prac nad inwestycją: „Potrzebny jest współinwestor, który wejdzie na zasadach mniejszościowego inwestora. Są też instytucje finansowe i bankowe zainteresowane projektem. Także jeżeli chodzi o finansowanie to tutaj są do znalezienia firmy, które zresztą same się zgłaszają, że dostarczą technologie i finansowanie w przypadku decyzji o realizacji tej inwestycji”.

Zobacz także: PSE wyznaczy strategiczną linię elektroenergetyczną. „Bezpieczeństwo dostaw Polski północno-wschodniej”

Zobacz także: Energa: Budowa Ostrołęki C może ruszyć w 2018 r., a zakończyć się w 2023 r.

 

Reklama

Komentarze

    Reklama