Reklama

Gaz

Niesłuszna krytyka szefa MSZ. Dystansem wobec Trumpa bronił interesów energetycznych Polski [KOMENTARZ]

Fot. oficjalny profil Witolda Waszczykowskiego/Facebook
Fot. oficjalny profil Witolda Waszczykowskiego/Facebook

Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski znalazł się pod ogniem medialnej krytyki za komentarz dotyczący decyzji prezydenta USA w sprawie uznania Jerozolimy za stolicę Izraela. Niektórzy dziennikarze i internauci zarzucili politykowi brak umiejętności dyplomatycznych, nierozeznanie w polityce Bliskiego Wschodu, a nawet narażenie relacji polsko-amerykańskich na szwank. Tymczasem, szef MSZ w swojej wypowiedzi nie tylko subtelnie zdystansował się do całego problemu, ale też zabezpieczył istotne interesy Polski, mające wpływ na bezpieczeństwo energetyczne kraju.

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w środę, że Stany Zjednoczone uznają Jerozolimę za stolicę Izraela. To przełomowe oświadczenie spotkało się z natychmiastową krytyką m.in. władz Turcji, Iranu, przywódca Autonomii Palestyńskiej. Sprzeciw wyraziła także premier Wielkiej Brytanii Theresa May oraz prezydent Francji Emmanuel Macron. 

Z kolei minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski zdystansował się od słów Trumpa, co wywołało duże poruszenie w polskich mediach. Wypowiedź szefa polskiej dyplomacji uznano za przejaw jego niezręczności politycznej. Cytowano jedynie wyrywkowe, wyrwane z kontekstu fragmenty. Komentarze internautów w większości wyrażały głęboką dezaprobatę dla działań ministra, oskarżanego o brak kompetencji i rozeznania. Tymczasem, postawa Waszczykowskiego dowodzi chęci obrony polskich interesów na Bliskim Wschodzie, do których zaliczają się istotne kontrakty energetyczne zawarte z krajami arabskimi. 

Jak podała Polska Agencja Prasowa, Witold Waszczykowski powiedział, iż Polska w dalszym ciągu uważa, że stolicą Izraela jest Tel-Awiw. "Tam utrzymujemy naszą ambasadę. Natomiast bierzemy pod uwagę fakt, że główne instytucje państwa izraelskiego są umieszczone w Jerozolimie. W związku z tym, jeśli jedziemy na rozmowy oficjalne, to spotykamy się w Jerozolimie, ponieważ tam są ulokowane instytucje. Natomiast jesteśmy zainteresowani w dalszym ciągu sukcesem procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie, który niestety trwa od kilkudziesięciu lat, a konflikt jeszcze dłużej. Nasze stanowisko jest jednoznaczne: chcielibyśmy, aby ta kwestia została rozstrzygnięta poprzez rokowania dwustronne między Izraelem i Palestyńczykami, jesteśmy za utrzymaniem granicy z 1967 roku, (...) oczywiście z pewnymi korektami, które na pewno życie już wymusi. Nie jesteśmy naiwni, mamy świadomość, że po kilkudziesięciu latach pewne korekty muszą nastąpić. Zresztą to samo utrzymuje strona palestyńska i arabska, bo przed laty mieliśmy takie koncepcje jak ziemia za pokój" – dodał cytowany przez PAP minister.

Nie sposób odmówić tej wypowiedzi stonowani i wyważenia. Minister Waszczykowski dał tymi słowami popis prawdziwie dyplomatycznego podejścia do tematu: omówił problematyczną kwestię nie zbliżając się zanadto do żadnej ze stron. Można założyć, że zachowawczy ton szefa MSZ wynikał z chęci obrony istotnych polskich interesów na Bliskim Wschodzie, które mają bezpośrednie przełożenie na bezpieczeństwo energetyczne państwa. 

W ciągu ostatnich miesięcy Warszawa zawarła z krajami arabskimi wiele ważnych umów na dostawy surowców energetycznych. Mowa m.in. o pierwszej w historii umowie długoterminowej na dostawy ropy z Arabii Saudyjskiej czy podpisaniu aneksu do kontraktu katarskiego z 2008 roku na dostawy LNG. Pierwsza z wymienionych wygasa 31 grudnia, a więc za trzy tygodnie. Może zostać przedłużona w przypadku woli dalszej współpracy stron. Kontrakty te, a także perspektywy podpisania nowych umów z krajami arabskimi i Iranem, w pełni uzasadniają zachowawczy ton szefa polskiego MSZ. 

Powyższa wypowiedź Waszczykowskiego nie zasługuje zatem na krytykę, która na nią spadła. Choć minister ten kojarzony jest raczej z niezręcznymi gafami pokroju San Escobar, to jednak komentarz do decyzji Trumpa był przykładem prawdziwej dyplomacji. Sytuacja ta raczej jednak nie wpłynie na polityczne losy tego polityka, który- jak mówią plotki- ma zostać zdymisjonowany w związku ze zbliżającą się rekonstrukcją rządu Beaty Szydło.

Zobacz także: Polska bierze pod uwagę konflikt naftowy z Rosją. Nowe inwestycje zmniejszą zagrożenie [ANALIZA]

 

 

Reklama

Komentarze

    Reklama