Reklama

Wywiady

Co dalej z Turowem? "Wydobycie jest naruszeniem prawa"

Fot. PGE/Materiały prasowe
Fot. PGE/Materiały prasowe

Sprawa Turowa jest bardzo skomplikowana prawnie. Wyrok WSA uchylił decyzję środowiskową, może ona zniknąć z obiegu prawnego. Pojawia się zatem wątpliwość, w jaki sposób oparta na niej koncesja może być wykonywana - mówi mec. Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna Fundacji Frank Bold.

Jakub Wiech: Jak wygląda obecna sytuacja prawna kopalni Turów?

Mecenas Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna Fundacji Frank Bold: Jest ona bardzo skomplikowana. Obecnie Turów posiada koncesję z lutego 2023 roku, wydaną w drugiej instancji, czyli ostateczną. Przedłuża możliwość pracy kopalni do 2044 roku. W jednym ze swych punktów koncesja ta wskazuje, że prowadzenie wydobycia będzie odbywało się na podstawie konkretnej, wskazanej co do daty i numeru decyzji środowiskowej. Chodzi o dokument wydany przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska 30 września 2022 roku. Tymczasem wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 13 marca uchylił właśnie tę decyzję – przez co spowodował, że może ona zniknąć z obrotu prawnego. Pojawia się zatem wątpliwość, w jaki sposób oparta na niej koncesja może być wykonywana.

A w ogóle może być wykonywana?

Jeden z punktów koncesji tak naprawdę nie może być do końca wykonywany, bo bo decyzja, do której się ten punkt odwołuje nie wywołuje skutków prawnych do momentu uprawomocnienia się wyroku. Kopalnia odkrywkowa rozmiaru Turowa jest przedsięwzięciem znacząco oddziałującym na środowisko. I takie przedsięwzięcia zawsze muszą posiadać decyzję środowiskową. Dlatego też, mimo że sąd w uzasadnieniu wskazał, iż samo uchylenie decyzji nie pociąga za sobą wstrzymania pracy kompleksu Turów, to jednak w mojej opinii powoduje to bardzo istotną wadliwość prawną samej koncesji. A więc jest to poważny problem, który musi zostać rozwiązany przez organ koncesyjny, czyli ministra klimatu i środowiska. Zresztą, sam ustawodawca jest podobnego zdania: istnieją bowiem przepisy w prawie geologicznym i górniczym, które umożliwiają wznowienie postępowania koncesyjnego, jeżeli decyzja, na podstawie której koncesja została wydana – czyli decyzja środowiskowa – została uchylona. Oznacza to, że ustawodawca sam dostrzega, iż jest to kwalifikowana wada koncesji.

Czy zatem wydobycie w tej kopalni jest w tym momencie naruszeniem prawa?

Tak. Natomiast to musi zostać stwierdzone, przez organ koncesyjny, organ kontroli lub sąd. Dopóki ta koncesja trwa – i dopóki nie zostanie w legalny sposób podważona – to mamy sytuację, w której wiemy, że działalność przedsiębiorcy jest prowadzona w sposób niezgodny z prawem, ale dopóki nie zostaną zastosowane odpowiednie środki, to może być prowadzona dalej.

Czyli kopalnia PGE jest na razie bezpieczna?

Spółka posiada decyzję koncesyjną, którą – przynajmniej w jej założeniu – organ wydał zgodnie z przepisami, więc ma prawo uważać, że może dalej prowadzić działalność. To, że decyzja ta jest obarczona poważną wadą prawną, nie jest w tym przypadku winą przedsiębiorcy.

Czytaj też

Ale PGE może tę koncesję stracić na gruncie postępowania wszczętego np. przez organizacje środowiskowe?

Postępowania dotyczące decyzji koncesyjnej przedłużającej wydobycie do 2044 roku już się toczą. Sprawa zawisła przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie i została przez ten sąd zawieszona do momentu rozstrzygnięcia o decyzji środowiskowej.

…a WSA decyzję uchylił, więc sąd może wznowić postępowanie i wyrokować o ważności koncesji?

I tutaj mamy kolejny wątek, który jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Wyrok WSA w sprawie decyzji środowiskowej nie jest jeszcze prawomocny. Strony postępowania mogą go zaskarżyć do Naczelnego Sądu Administracyjnego. A więc sąd może utrzymać to zawieszenie do momentu uzyskania prawomocności w zakresie decyzji środowiskowej. Mówimy zatem o czymś, co się wydarzy w perspektywie może nawet kilku lat.

A więc znów: wydobycie w kopalni Turów nie jest zagrożone.

Jeśli ktoś wyobraża sobie, że kopalnia Turów wskutek tego wyroku zostanie zamknięta z dnia na dzień, to myślę, że jest w błędzie. Ani strona rządowa, ani strona społeczna, ani żadna organizacja ekologiczna nie chciałaby, żeby kopalnia Turów została zamknięta z dnia na dzień. Wczorajszy wyrok powinien dać impuls do tego, aby zacząć przyspieszać transformację energetyczną, ale w sposób sprawiedliwy.

Wiadomo, jakie były zarzuty WSA w Warszawie względem tej decyzji?

WSA wskazał, że Generalny Dyrektor Ochrony środowiska nie zastosował norm wynikających z umowy zawartej między Polską a Czechami. Była to umowa, która kończyła słynny spór polsko-czeski wokół kopalni Turów. GDOŚ wskazał, że ta umowa nie ma znaczenia dla decyzji środowiskowej. Fundacja Frank Bold – składając skargę – sformułowała zarzut dotyczący właśnie tego, że liczne elementy z tej umowy pominięto – nie zostały one uwzględnione w analizie środowiskowej. To bardzo duży błąd, który dostrzegł także i sąd.

A propos koncesji. PGE twierdzi, że dysponuje dokumentem obowiązującym do 2026 roku, a sprawa dotyczy nowej koncesji na okres do roku 2044. Tymczasem koncesja wydana dla Turowa w latach 90. wygasała w roku 2020. Skąd więc ta data 2026?

Wzięła się ona z koncesji wydanej w 2020 roku, zaskarżonej przez liczne organizacje społeczne. To właśnie sposób wydawania tej koncesji doprowadził do sporu polsko-czeskiego. Dokument ten był pierwotnie procedowany na podstawie przepisu, który umożliwiał jednokrotne przedłużenie koncesji dla kopalni o 6 lat bez decyzji środowiskowej. Przepis, który na to pozwalał, obowiązywał w polskim porządku prawnym tylko przez kilkanaście miesięcy; później został uchylony. Ustawodawca tłumaczył, że prawdopodobnie był on niezgodny z prawem UE. Spółka w toku postępowania koncesyjnego uzupełniła dokumentację o decyzję środowiskową – nawiasem, wydaną z rygorem natychmiastowej wykonalności, co również wywołało kontrowersje prawne – i uzyskała koncesję do roku 2026. Poprzednio faktycznie obowiązywała dla kopalni Turów koncesja wydana w 1994 roku, która była ważna do roku 2020. W międzyczasie weszliśmy do Unii Europejskiej, pojawiła się konieczność zaimplementowania dyrektywy o ocenie oddziaływania na środowisko, która w przypadku takich przedsięwzięć jak Turów wymagała dodatkowych warunków prowadzenia działalności.

Czytaj też

Czyli Turów ma teraz dwie koncesje?

Nie. Sam pełnomocnik PGE podczas rozprawy, która odbyła się miesiąc temu tłumaczył, że to nie jest tak, że spółka posiada dwie koncesje – jedną do 2026 roku, a drugą do 2044 roku. Spółka ma po prostu jedną koncesję. To jest jedno uprawnienie do wydobywania kopaliny.

Jedna koncesja, dwie daty, dwa różne stany prawne, kilka sporów, a teraz uchylona nieprawomocnym wyrokiem decyzja środowiskowa. Sytuacja jak u sióstr z Archeo.

Biorąc pod uwagę komplet aktów prawnych, jakie były w ostatnim czasie wydawane dla tej kopalni, naprawdę można powiedzieć, że jej sytuacja prawna jest niezmiernie trudna i zagmatwana. Przypomina węzeł gordyjski. Pozostaje pytanie: jak długo będziemy starać się go rozwiązać? Może przyszedł czas budowania przyszłości miksu energetycznego Polski w oparciu o inne źródła nie przyczyniające się do negatywnych zmian klimatu, a nie kopalnię Turów?

A co z samym Turowem?

Rząd powinien wysłać sygnał, że wydobycie węgla w Turowie zakończy się wcześniej niż w 2044 roku, co umożliwi walkę o środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji w kolejnej perspektywie budżetowej Unii Europejskiej. Te decyzje będą zapadały już za rok. Warto zadbać, aby takie środki były dostępne także dla powiatu zgorzeleckiego, bo obecnie powiat ten z tych pieniędzy nie korzysta – zresztą jako jeden z nielicznych regionów węglowych w Polsce. W innych tego typu regionach – np. łódzkim, śląskim – takie środki są przyznawane, bo zapadły tam strategiczne decyzje dotyczące odchodzenia od węgla. W Turowie takiej strategicznej decyzji jeszcze nie podjęto. Nie można tego procesu odkładać do 2044 roku. To musi zostać przeprowadzone szybciej, żeby ludzi, którzy są uzależnieni od kopalni wyposażyć w środki i możliwości, które dadzą im spokojną przyszłość.

Dziękuję za rozmowę!

Reklama

Komentarze

    Reklama