Reklama

Chemia

Rozwój energetyki jądrowej w Polsce „doda pary” Grupie Azoty? [KOMENTARZ]

Fot. Grupa Azoty
Fot. Grupa Azoty

Rozwój energetyki jądrowej w Polsce może skutecznie wzmocnić rentowność krajowego sektora chemicznego. Dziś zagrażają mu nowe regulacje unijne (zaostrzenie norm kadmowych) i brak dostępu do własnych źródeł gazu ziemnego. Obie kwestie są kluczowe dla opłacalności procesu produkcyjnego nawozów.

Przemysł chemiczny jest niezwykle istotny z perspektywy strategicznych interesów państwa. Z jednej strony zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe, a takiego komfortu nie ma wiele krajów na świecie, z drugiej strony jest największym konsumentem gazu ziemnego w kraju. Kondycja Grupy Azoty wpływa więc pośrednio np. na sytuację Grupy PGNiG – jednego z największych pracodawców nad Wisłą. O tym jak ważna jest polska chemia najlepiej powinny świadczyć próby jej opanowania przez kapitał rosyjski. Na szczęście na razie bezskuteczne. 

Cały sektor stoi jednak przed olbrzymimi wyzwaniami. Zagraża mu wprowadzenie w Unii Europejskiej surowych norm kadmowych, które uderzyłyby w rentowność produkowanych przez Grupę Azoty nawozów. Kluczową rolę w ich wytwarzaniu pełnią fosforyty (sprowadzane z Afryki, w tym Senegalu gdzie polski potentat chemiczny mocno się zaangażował), które charakteryzują się wysoką zawartością kadmu. Inną możliwością produkcyjną jest zastąpienie ich rosyjskimi apatytami, które będą spełniać surowe normy kadmowe, jeśli nowe przepisy wejdą w życie na terenie Unii Europejskiej. Nie jest to jednak jeszcze przesądzone ponieważ przedsiębiorstwa chemiczne na terenie wspólnoty, podobnie jak Grupa Azoty, korzystają z fosforytów, a nowa legislacja mocno w nie uderzy. Warto w tym kontekście postawić pytanie – dlaczego Bruksela wspiera firmy rosyjskie kosztem unijnych? Odpowiedź na to pytanie możemy spróbować postawić w oparciu o sytuację na rynku gazu, gdzie Komisja Europejska mimo monopolistycznych praktyk Gazpromu, stosuje wobec niego taryfę ulgową. Oczywiście sytuacja nie jest czarno-biała, a wsparcie polityki unijnej dla rosyjskich interesów bezwarunkowe. Widać jednak, że w wielu wymiarach lobbing Moskwy jest w Brukseli skuteczny.

Drugim wyzwaniem stojącym przed polską chemią jest brak dostępu Grupy Azoty do własnych źródeł gazu w przeciwieństwie do konkurencyjnych firm w Europie.

W takim wypadku, wielu barier rozwojowych, należy poszukiwać wszelkich szans, które mogłyby wzmocnić konkurencyjność rodzimego sektora chemicznego. Jest to bardzo istotne także z wspomnianych już powodów sfery szeroko pojętego bezpieczeństwa. Jedną z takich możliwości jest rozwój energetyki nuklearnej w Polsce.

„Temperatura na wyjściu z reaktora wysokotemperaturowego (HTR), tj. niechłodzonego wodą ze względu na gigantyczne ciśnienie, ale gazami lub ciekłymi metalami, wynosi 600-700 stopni Celsjusza w zależności od gęstości reaktora. Przy tej temperaturze można generować energię elektryczną. Jest tu szansa na dużą wydajność kierując hel na turbinę i używając ciepła odpadowego do podgrzania wody, a następnie generacji. Jednak w takim wypadku koszt paliwa jest wysoki i sięga nawet 10% kosztu wyprodukowanej energii” – mówi nam wysokiej rangi urzędnik w Ministerstwie Energii.   

„Przemysł chemiczny potrzebuje technologicznej pary, która ma temperaturę około 550 stopni Celsjusza. Reaktor wysokotemperaturowy o mocy 1200 MW może ją więc wytworzyć w bardzo dużych ilościach. Polskie zakłady chemiczne mają zapotrzebowanie na parę technologiczną rządu 6500 MW” – konkluduje nasz rozmówca. 

Rozwój energetyki nuklearnej w Polsce może jak widać wzmocnić rentowność krajowego sektora chemicznego. Ministerstwo energii myśli o takim rozwiązaniu co sugeruje nasze źródło. To bardzo istotne ponieważ do tej pory o potencjalnym zastosowaniu reaktorów wysokotemperaturowych w opisywany powyżej sposób informował jedynie NCBJ. Resort komunikował natomiast wyłącznie „ich przydatność dla przemysłu”.  

Ta synergia rodzi również dodatkowe pytanie związane z modelem sfinansowania budowy bloków jądrowych w Polsce. Uzasadniałaby ona bowiem na poziomie komunikacyjnym wkład finansowy jaki Grupa Azoty mogłaby wnieść w rozwój energetyki nuklearnej (na poziomie komunikacyjnym ponieważ rozwój HTR i budowa pierwszej elektrowni atomowej to równoległe projekty). Czy tak się stanie?

Ministerstwo energii sugeruje jak dotąd jedynie, że projekt atomowy zostanie sfinansowany z pozabudżetowych środków krajowych jeśli będzie kontynuowany. Zapewne w jakimś wymiarze ze spółek z udziałem skarbu państwa, choć większość z nich, za wyjątkiem PKN Orlen, nie będzie na to stać w związku z koniecznością dostosowywania się do wymogów klimatycznych UE i zaangażowania w ratowanie branży górniczej (trudno sobie wyobrazić inne wykorzystanie 18 mld zł, które mają zostać zaoszczędzone przez firmy poprzez ograniczanie wypłat dywidend zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Energii). Kolejną możliwością jest np. wprowadzenie na rynek specjalnych dedykowanych obligacji.

Zobacz także: Atomowy „kot Schrödingera”: polska elektrownia atomowa na Ukrainie? [ANALIZA]

Zobacz także: Wiceprezes Azotów: wiemy, kto lobbuje za niekorzystnym limitem kadmowym

Reklama

Komentarze

    Reklama