Reklama

Gaz

Kolejna odsłona rosyjsko-białoruskiej wojny paliwowej

Moskwa po raz kolejny oskarża Mińsk o niewywiązywanie się z umowy, która obejmuje dostarczanie paliwa do Rosji w zamian za sprzedaż Białorusinom taniej i nieoclonej ropy.

Niespodziewany powrót do sporu, który miał miejsce już wcześniej - w kwietniu 2015 roku - w opinii analityków ma posłużyć Rosjanom za argument podczas negocjacji dotyczących cen gazu dla Białorusi. Ich wysokość ma wkrótce stać się przedmiotem rozmów pomiędzy Władimirem Putinem i Aleksandrem Łukaszenką.

Na początku zeszłego roku Białoruś wstrzymała dostawy paliw silnikowych na wschód ze względu na fakt, że różnica w cenie surowca sprzedawanego do Rosji i do krajów UE wynosi od 80 do 100 dolarów za tonę. „To będzie przestępstwo jeżeli będziemy musieli sprzedawać swoje produkty poniżej kosztów” – powiedział wicepremier Białorusi Władimir Siemaszko. W odpowiedzi Rosjanie ograniczyli dostawy ropy na Białoruś stosując zasadę, że za każdą niedostarczoną tonę zakontraktowanego paliwa przypada 5 "wstrzymanych" ton ropy.

W tym roku szansa, że Rosja podejmie podobne działania jest dosyć mała biorąc pod uwagę fakt, że ograniczenie wolumenu ropy dostarczanej na Białoruś mogłoby jednocześnie uderzyć w rosyjskie przedsiębiorstwa naftowe, których sytuacja jest już nieciekawa biorąc pod uwagę spadające ceny ropy i zachodnie sankcje.

Zobacz także: Szydło: Dywersyfikacja źródeł energii to poważne wyzwanie

Zobacz także: Amerykanie odkryli nowe złoże gazu w Gruzji

Reklama

Komentarze

    Reklama