Reklama

Gaz

Nord Stream 2 zagrożony. Niemcy zajmą aktywa Gazpromu?

  • Ilustracja: ESA/C. Carreau

Egzekucja odszkodowania zasądzonego przez haski trybunał na poczet byłych akcjonariuszy Jukosu może wykroczyć poza dobra komercyjne państwa rosyjskiego i dotknąć majątek kontrolowanych przez niego spółek. Zagrożone są np. aktywa Gazpromu w Niemczech mimo realizowanego przez ten koncern projektu Nord Stream 2, w którym uczestniczą niemieckie firmy BASF i E.ON.

Sprawa Jukosu rozwija się od momentu uwolnienia przez Kreml jego dawnego szefa, Michaiła Chodorkowskiego, w dość zaskakujący sposób. Do tej pory wydawało się, że ponad 50 mld $ zasądzone przez haski trybunał na poczet dawnym akcjonariuszy bezprawnie znacjonalizowanego przez Kreml koncernu będzie musiało zostać spłacone przez państwo rosyjskie. Ponieważ szanse na dobrowolne poddania się każe przez Kreml były niewielkie spekulowano, że sprawa będzie wnoszona do sądów krajów, w których znajdują się znaczne aktywa Rosji, a po zatwierdzeniu przez nie wykonalności wyroku zostaną one poddane egzekucji komorniczej. Prawnicy z międzynarodowych kancelarii podkreślali, że tym sposobem byli akcjonariusze Jukosu doprowadzą do zablokowania i być może spieniężenia własności państwa rosyjskiego z dóbr komercyjnych tj. nieruchomości, depozytów bankowych etc. Zgodnie z tą wykładnią dość niezrozumiałe było ogłoszone w kwietniu br. porozumienie zawarte przez ex-jukosowców z gigantem naftowym Rosnieft, który zbudował swoją potęgę na aktywach przejętych od koncernu zarządzanego przez Michaiła Chodorkowskiego. Dotyczyło ono zrzeczenia się wzajemnych roszczeń i sugerowało, że mogą one sięgać znacznie dalej niż dobra komercyjne należące do Rosji.

W październiku Gazprom ostrzegł potencjalnych inwestorów zainteresowanych jego euroobligacjami, że może zostać uwikłany w procesy sądowe, których celem będzie egzekucja aktywów na poczet sprawy Jukosu. Koncern podkreślił, że jest to prawdopodobne, mimo że „nie jest on stroną sporu”. W rosyjskich mediach w następstwie tej informacji pojawiły się komentarze, że w pewnych sytuacjach zobowiązania państwa mogą być egzekwowane na aktywach, które należą do niego w sposób pośredni (spółki kontrolowane przez skarb państwa). W przypadku Gazpromu mogą to być np. magazyny gazu dedykowane Nord Stream 2, świeżo przejęte przez koncern w wyniku zatwierdzonej przez Berlin transakcji z BASF. Możliwość zajęcia własności potentata na obszarze Niemiec sugerował zresztą we wrześniu Der Spiegel. 

Jak widać sprawa Jukosu mogłaby stanowić potężne źródło nacisku politycznego i gospodarczego na Rosję. Tyle tylko, że od czerwca br., w którym aktywa rosyjskie zabezpieczyli komornicy z Francji i Belgii, nie doszło do nowych zajęć i to mimo, iż stosowne wnioski trafiły najprawdopodobniej do sądów brytyjskich i amerykańskich. Najnowsze doniesienia prasowe odnoszące się do sprawy Jukosu dotyczą właśnie tego okresu (wydarzeń sprzed czterech miesięcy). Tak jest np. z nagłośnionym w piątek zajęciem aktywów stacji Euronews. Z czego wynika opieszałość krajów zachodnich?

W niektórych przypadkach powodem może być strach rządów przed kontrposunięciami rosyjskimi (chodzi o projekt Dumy dotyczący „ograniczonej ochrony” własności państw zachodnich na terenie Rosji). Możliwe jest również składanie przez Moskwę odwołań do sądów krajowych co może uchronić majątek państwa przed egzekucją lub ją opóźnić (takie rozwiązanie sugerował w październiku tygodnik ekonomiczny RBC). Nie można również wykluczyć przypadków świadomego blokowania przez lokalne władze ruchów zmierzających do zajęcia aktywów rosyjskich. Trudno wyobrazić sobie egzekucję własności Gazpromu w Niemczech w momencie forsowania przez ten kraj projektu Nord Stream 2. Choć z drugiej strony niezrealizowanie postanowienia haskiego trybunału przez niemiecki sąd mogłoby podważyć wiarę w fundament powojennej Republiki Federalnej tj. „państwo prawa’.

W całej sprawie niezwykle interesujący wydaje się także wątek polski. W przypadku skutecznego wniesienia sprawy przed sąd RP przez byłych akcjonariuszy Jukosu komornicy mogą zająć słynne nieruchomości Federacji Rosyjskiej w Warszawie. Chodzi m.in. o lokale na ul. Kieleckiej niedaleko Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i na Al. Szucha w pobliżu Kancelarii Premiera czy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Polska od lat bezskutecznie domaga się ich zwrotu. W rosyjskich rękach znalazły się na mocy umów zawieranych w latach 70.

Zobacz także: Sprawa Jukosu: Francuzi zamrozili rosyjskie udziały w Euronews

Zobacz także: Gazprom: "Możemy zostać uwikłani w sprawę Jukosu"

 

 

 

 

Reklama

Komentarze

    Reklama